„Pocałunek
zagłady”
Rozdział pierwszy.
Pamiętam,
jakby to zdarzyło się wczoraj, późnym wieczorem. Pogoda nie zapowiadała się
najlepiej. Deszcz dudnił w szybę, wiatr łamał gałęzie drzew i przemieszczał
przedmioty po ziemi. Warunki pogodowe nie pozwalały na wyjście na zewnątrz, nawet
aby wyrzucić śmieci. Śmiałkowie ryzykowali, ale mogło skończyć się wizytą w
szpitalu z ciężkimi obrażeniami. Dzisiejsza aura przypominała mi o zdarzeniach
sprzed pięciu lat, kiedy zostałam pobita przez nierozważne słowa.
Proszę,
niech moja obsesja wreszcie się skończy – przeczesałam nerwowa grzywkę.
Zasłoniłam dłońmi twarz, aby odpędzić złowrogie myśli od dziewiątego czerwca.
Nie potrafiłam zapomnieć o ciężących na mnie słowach i czynach. Przekleństwie,
jakie zawisło nade mną od dnia aresztowania.
W
pamięci zostały nieczułe oczy, patrzące na mnie z wyczekiwaniem. Dalsze słowa
poleciały same, aż w końcu uśmiech, jaki spowodował dreszcze na ciele. Drżałam.
Strach opanował ciało, przez spokojne zachowanie napastnika. Mogłam nazwać go
szaleńcem. Inaczej nie potrafiłam. Teraz po tylu latach, nadal czuje, jakby
patrzał na mnie chłodno, obmyślając plan działania. Bałam się, że nadejdzie
dzień, gdy wyjdzie z więzienia za nim ucieknę z Tokio.
Odsunęłam
się od okna, po czym oparłam o ścianę, po której zsunęłam się na podłogę. Nie
czułam się najlepiej. Brzuch bolał. Miałam złe przeczucia co do dzisiejszego dnia.
Moje przeczucia i intuicja nigdy się nie myliła. Stanie się coś złego. Jestem
tego pewna.
- Sakura! Chodź na dół i pomóż mi przy obiedzie! –
wstałam, po czym uderzyłam się po policzkach, aby otrząsnąć się z negatywnych
myśli. Nie chciałam martwić rodziców swoim zachowaniem. Dosyć się zamartwiali
przez poprzednie lata o moje zawahania psychiczne. Nie było ze mną dobrze.
Dzięki psychologowi i tabletką doprowadzili mnie do pozytywnego stanu
umysłowego.
Nie
martwić, nie martwić. Nikogo nie martwić – westchnęłam, gdy doszłam do kuchni,
gdy matka stała przy kuchence, przyrządzając obiad na powrót taty z pracy.
- Kochanie, dobrze się czujesz? – dotknęła czoła i
patrzyła na mnie przerażona. Pobladła. Uchwyciłam dłoń, aby zrozumiała, że nic
mi nie jest.
- Czuję się znakomicie, lepiej niż dotychczas –
wymusiłam uśmiech.
Usłyszałam
otwierające się drzwi frontowe.
- Paskudna pogoda – wyszłam na korytarz.
- Witaj, tato. Jak minął dzień? – widziałam
podkrążone oczy i wymęczenie wypisane na twarzy.
- Wspaniale, gwiazdeczko. Lepiej niż wczoraj –
pogłaskał po włosach, gdy podszedł do matki. Obserwowałam rodziców z należytą
uwagą. Kochali siebie, wiec wspierali się nawzajem. Bywały kłótnie, lecz po
burzy przychodziło słońce. Układało się, ale praca ojca sprawiała, że padał ze
zmęczenia.
Usłyszałam
cichy łoskot, kiedy przez szparę na listy wpadła biała koperta. Odebrałam, gdy
zauważyłam, że jest zaadresowana do mnie; bez znaczka. Obróciłam i zaciągnęłam
powietrze, zakrywając usta ręką. Trzęsąca się dłonią schowałam kopertę do
kieszeni spodni, aby nie mieszać w to rodziców.
Dlaczego
to się dzieje? To miało się skończyć – zacisnęła dłoń, gdy zobaczyła jak rodzicielka
wychyla się z jadalni.
- Kochanie, podłam obiad, chodź do nas.
Bez
słowa weszłam i usiadłam na swoim miejscu. Nie znałam treści listu, ale mogłam
podejrzewać co się w nim znajduje, choć może to tylko moje przypuszczenia. Muszę
udawać, że jestem w dobrej formie. Nie mam ochoty trafić kolejny raz na fotel
psychologa, bo rodzice się o mnie martwią. Muszę udać, że nic nie wraca do
poprzedniego stanu, bo inaczej znów będzie terapia lecznicza.
Nie
powiedziałam wszystkiego policji i rodzicom. Nie potrafiłam. Sama mierzę się
z problemami – wzięłam kęsa schabowego,
nie odzywając się do rodziców. Jedynie co w tej chwili mogę zrobić to
przemilczeć, aby nie dowiedzieli się o dostaniu listu. Gdyby się martwili z
pewnością poprosiliby policję, a tam nie ma nikogo kto pomoże w potrzebie. Tak
uważałam. Wszędzie znajdowali się szpiedzy.
Siedziałam
w pokoju. Przyglądałam się białej kopercie z swoim imieniem i nazwiskiem. Pismo
znałam bardzo dobrze z dawnych lat. W końcu zazdrościłam mu takiego charakteru
pisma, ponieważ pisał lepiej niż nie jedna kobieta.
Uspokój
się. Nic się nie stanie – zamknęłam oczy, aby powstrzymać łzy cisnące się do
oczu. Zerknęłam na okno, gdy wiatr się zmógł. Słyszałam dudniący deszcz.
Uchwyciłam
kopertę, po czym rozdarłam otwarcie. Z środka wypadło zaaluminowane zdjęcie.
Spojrzałam dokładnie, kiedy zostało zrobione - dwa dni temu, gdy wracałam z
centrum handlowego z Sasuke.
„Droga Sakuro”
Zaczęłam czytać z tyłu zdjęcia.
„Wiem, że pisze do ciebie nagle,
ale w końcu tak długo się nie odzywałaś i nie raczyłaś odwiedzić po nagłym
rozstaniu. Zawsze zastanawiałem się ile muszę czekać, abyś ruszyła dupę, ale
się nie doczekałem. To takie przewidywalne. Stchórzyłaś po całej awanturze, a
tyle nas łączyło. Czuję się wykorzystany”.
Zacisnęłam
palce na fotografii.
„Dobrze wiesz, że nasze kontakty
tak szybko się nie urwą. Pięć lat minęło, ale nie zapominam zdrady kobiet.
Zrobiłaś ze mnie durnia! Nie odpuszczę tak łatwo, jak może ci się zdawać.
Powinnaś przygotować się na nasze spotkanie – już niedługo.”
Jak
to już niedługo?- zapytałam samą
siebie. Nie było mowy o jego wyjściu. Zostało jeszcze dziesięć lat za wybryki,
jakie uczynił. To chory człowiek i powinien trafić do szpitala
psychiatrycznego. Popełnił wiele przestępstw, przy czym utrudnił życie innych.
„Nawet nie domyślałaś się, że
dzięki swoim ludziom obserwuję jak sobie radzisz. Zdecydowanie musisz się
przygotować, ale z pewnością wpadniemy na siebie niespodziewanie. Tak, jak
wtedy, gdy postanowiłaś do mnie zarywać.
Żądam od ciebie posłuszeństwa,
chociaż będziesz przede mną uciekać. Boisz się. Nie martw się, na pewno cię
złapię nie zależnie od sytuacji, w jakiej się znajdziemy. Stałaś się moim
celem, ale tym osobistym. To zagrozi twojemu zdrowiu. Pewnie myślałaś o mnie
przez te lata.
Wyleczył cię psycholog z strachu
przede mną? Czy może zaczęłaś udawać, że wszystko wróciło do poprzedniego
staniu? Miałaś mnie za drania. Co jeśli jestem teraz dwa razy gorszy? Powinnaś
się strzec, ale to daremne. Nie ważne, gdzie jesteś, twoje uczucia do mnie nie
miną. Nie ważne jakie one są, przez nie myślisz o mnie przez całe dnie. Nie
zapominasz. To urocze.
Nie nawiązując do tematu, przez te
lata rozłąki stałaś się piękną kobietą. Zapamiętaj, twoje życie zależy ode
mnie. Masz małe problemy, a mogą się pogorszyć. Twoi rodzice byliby zdruzgotani,
gdyby ich córka zwariowała i trafiła do szpitala. Psycholog łagodnie cię
traktował, a na moje polecenie zrobią co tylko polecę. Mam nadzieje, że
rozumiesz co mam na myśli. Bądź grzeczną dziewczynką.
Do zobaczenia.
Twój Itachi”.
Zakryłam dłońmi usta, aby nie wydać niepokojącego
dźwięku. Powinnam przestać martwić się o moją przyszłość, bo w tej chwili stała
się nie jasna. Przeczucie jakie dzisiaj czułam dotyczyło mojego ex chłopaka.
Nieciekawa sytuacja, ale muszę wyjść z tego cało, nawet jeśli znów zostanę
potraktowana jak ścierwo.
- Sakura – mama uchyliła drzwi, gdy spojrzałam na
nią – masz gościa.
- Gościa? – Nie miałam pojęcia kto mógł mnie
odwiedzić w taką pogodę. Uniosłam się, po czym minęłam matkę, schodząc po
schodach. Wskazała mi salon, a gdy do niego weszłam przy kominku kucał Deidara
i grzał przemarznięte ręce.
Obejrzał
się za ramię, gdy obserwował mnie z należytą uwagą. Zasunęłam drzwi, aby
rodzice nie podsłuchiwali o czym rozmawiamy.
- Co tu robisz?
- Teraz tak się traktuje gości? Może by tak więcej
kultury się należało. Jestem starszy od ciebie. – uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Chcesz herbaty? Nie przyszedłeś na pięć minut,
zgadza się?
- Poproszę Earl Grey.
Odeszłam,
gdy rodzice odchodzili spłoszeni na górę. Podsłuchiwali. Nie zostawią mnie samą
z Dohito, ponieważ woleli wiedzieć czy jestem jego dziewczyną Pokazywał się
wiele razy w ciągu pięciu lat, ponieważ donosił do swojego najlepszego
przyjaciela, gdyby pytał o mój stan zdrowia.
Wróciłam
z zaparzoną herbata i po kawałku ciasta.
- Dziękuję – spojrzałam na niego i wyczekiwałam
wyjaśnień po co zjawił się w taką wichurę w moim domu. Musiał mieć powód
inaczej przyszedłby w bardziej pogodny dzień. Powodem jest Itachi.
Milczenie.
Dłuższą chwilę spędziliśmy w milczeniu.
- Wyglądasz lepiej niż ostatnio.
- To się zmieni.
- Już wiesz? – westchnął, gdy wsadził do buzi
widelczyk z trzy bitem.
- Dlaczego wychodzi tak szybko? Zostało mu jeszcze
dziesięć lat.
- Może zostało, ale wiesz jak rodzina Uchiha potrafi
pociągać za sznurki. Zrobią wszystko, aby osiągnąć swój cel. Nie cofają się na
przeszkodach. Niszczą wszystko. Tym razem zadziałał Fugaku. Uwolnił syna.
- Nawet jeśli wiedział co mi zrobił.
- Nie mają ci tego za złe, ale to jednak ich syn.
Sama rozumiesz. Nie chcą stracić żadnego i będą stali po jego stronie nie ważne
co zrobi. Tylko proszę nie komplikuj tego, nawet jeśli będzie trudno.
- Nie zamierzam wtrącać się w sprawy rodziny Uchiha.
Kocham Sasuke jak brata, ale nie zamierzam mówić co ma robić. Doskonale wie, że
jego braciszek mnie tak urządził. Pewnie dlatego nie chce abym przychodziła
przez jakiś czas. Boi się, że Itachi oszaleje, gdy mnie zobaczy.
- Ma rację. Też bym tak zrobił, abyś nie czuła się
zagrożona – uśmiechnęłam się, ponieważ Deidara dbał o mnie na każdym kroku.
Czasami zastanawiałam się dlaczego wybrałam Itachiego, zamiast niego. Teraz za
późno by o tym myśleć. Z jakiegoś powodu wolałam dziedzica Uchiha i nie
skończyłam za dobrze.
- Jak zawsze o mnie dbasz, choć powinieneś przestać.
- Dobrze wiesz, że miałem się Tobą opiekować pod jego
nieobecność i nie pozwolić na żadne związki. Nie skończyło się za dobrze. Gdyby
się dowiedział, że cokolwiek razem robiliśmy skróciłby mnie o głowę.
- To nie jego interes, a nasz. Zrobiliśmy co
chcieliśmy. Przecież nie zaprzeczałam, że nie chcę. Oby dwoje tego pragnęliśmy.
- Tak, ale dobrze wiesz, że Itachi wpadłby w szał.
Zamiast odejść, zostałem.
Usłyszałam
pukanie i spojrzałam w stronę drzwi, gdy ojciec się wychylił.
- Córciu, jedziemy z mamą do ciotki. Wrócimy późno.
- Dobrze. Uważajcie na siebie.
Zamknął
drzwi.
- Żałujesz? – spojrzeliśmy sobie w oczy, kiedy
zaszczycił mnie zniewalającym uśmiechem.
Znałam go. Pokazywał mi to, kiedy znajdował się w moim towarzystwie i
czegoś oczekiwał.
- Żaden normalny mężczyzna nie będzie żałował seksu.
Gdybym mógł to bym powtórzył.
- Nikt nie mówi, że nie możesz. Robiliśmy to wiele
razy, więc nie widzę problemu – upiłam łyka herbaty – Przyszedłeś powiadomić
mnie przed Itachim? – wzruszył ramionami.
- A jeszcze coś – mówił z pełną buzią – Pani Mikoto
jest w ciąży.
- Naprawdę?
- Tak.
- Na pewno się cieszy. Chciała mieć trzecie dziecko.
Oby była córeczka – zaśmieliśmy się oby dwoje.
- Sakura nie wspominaj Itachiemu, że większość
rzeczy ci powiedziałem. On nie jest tego świadomy. Jestem jego przyjacielem,
ale często wydaje mi się, że powinien się hamować. Zrobił za dużo względem
ciebie, ale nie mam na niego wpływu.
- Nie mam zamiaru z nim się spotkać. Nie chce
widzieć go na oczy. Przeraża mnie.
- I tak się spotkacie.
- Wiem, ale oby jak najpóźniej. Nie chce na razie
widzieć go na oczy. Po prostu potrzebuję spokoju, a nie ważne co się dzieje to
on jest w mojej głowie. Sprawił, że nie zapominam.
Patrzeliśmy
na siebie, kiedy podszedł do mnie i usiadł obok. Objął ramieniem, gdy wtuliłam
się w niego. Objęłam go rękami, gdy pod paznokciami wyczułam mięśnie. Nie
chciałam aby mnie zostawiał. Pragnęłam bliskości Deidary, nie ważne jakie będą
tego konsekwencje. Musiałam zapomnieć o tyranie. Na chwilę. Na krótką chwilę
poczuć przyjemność, taką jak dawniej.
- Nie płacz – pogłaskał po włosach.
- Zostań ze mną, proszę – zacisnęłam dłoń na torsie
Deidary. Nie odzywał się przez chwile, gdy uchwycił za ramiona i odsunął od
siebie.
- To dobrze się nie skończy, jak zostanę. Dobrze
wiesz, że cię pragnę. Nie ważne w jaki sposób na to spojrzeć nie potrafię tego
powstrzymać. Nie będę umiał tego utrzymać w tajemnicy, jeśli będziemy dalej to
ciągnąć.
- Proszę. Nie chcę dzisiaj być sama.
- Będzie dobrze.
- Wcale nie! Chce zapomnieć chociaż na krótką
chwilę. Myśleć o czymś przyjemniejszym, ale nigdy nie mogę, bo on siedzi w
głowie. Pomóż mi – starł łzy z policzków. – proszę.
- On mnie zabije jak się dowie co z tobą wyczyniam.
Odmawiam.
- Dlaczego? – uniósł się i odchodził do wyjścia.
Zniknął z pokoju, kiedy zerwałam się na nogi i pobiegłam za nim. Wtuliłam się w
plecy blondyna. – ostatni raz. Wiem, że jesteś jego przyjacielem, ale nie chce
tego tak kończyć.
- Nie możemy inaczej. U nas chodziło o sam seks.
- I co z tego? Chcę ci się oddać, a ty odmawiasz.
Ostatnia noc. Tylko dzisiaj. Nie będę więcej cię prosić. Deidara… -
powiedziałam słodkim głosem. – błagam cię.
- Nie pasuje mi, że to nasza ostatnia noc.
Uchwycił
mnie za rękę i pociągnął w stronę sypialni. Nie interesowałam się
konsekwencjami, tylko bliskością ciała Deidary. Sprawiał, że zapominałam o
Itachim i mogłam oddać się rozkoszy. W jego sprawne ręce.
- Jesteś przekonana, że tego chcesz?
- Tak – dotknął policzka, po czym skradł pocałunek.
Uwielbiałam z nim się kochać, bo znał moje potrzeby. Teraz wolałam zapomnieć o
dawnych czasach, więc chciałam aby mnie brał po swojemu. Ostro. Tak samo za naszym
pierwszym razem, abym poczuła jak bardzo tego pragnie.
- Potem nie żałuj.
- Nie mam czego.
Uniósł
mnie i posadził na biurku. Całował z siłą i zaangażowaniem. Sama oddawałam się
przyjemności, którą pragnęliśmy. Utrzymujemy wszystko w sekrecie i pragniemy
siebie nawzajem. Nikt nie mógł dowiedzieć się, że sypiamy ze sobą. To wszystko
dla dobra nas samych.
Rozbierałam
go, aby ujrzeć muskularne ciało. Całowałam łapczywie każdy skrawek. Uwielbiałam
zapach ciała blondyna. Dotknęłam penisa w erekcji, gdy nabrzmiewał. Masowałam.
Oddałam
się dalszym rozkoszą, aby nasza noc została zapamiętana. Nie przejmowałam się
niczym oprócz naszej fizycznej miłości.
Wyciągnęłam
się, jak kotka. Deidara został na noc, ale uciekł wczesnym rankiem, nawet
pożegnawszy się ze mną. Potrzebowałam tej rozkoszy, podniecenia i zapachu
męskiego ciała. Nie zrobiłabym tego z nikim innym, a z blondynem jestem w
stosunkach bardzo dobrych. Wolę przyjaciela niż obcą osobę.
Od
dłuższego czasu mogłam normalnie spać – ziewnęłam, gdy uchwyciłam komórkę.
Wystukałam treść wiadomości do kochanka z ubiegłej nocy. Nie mam co żałować.
Życie jest krótkie i mogę robić co mi się podoba. Seks jest jednym z
naturalnych rzeczy. Kobiety też chcą zaznać przyjemności. Nie ma wyjątków.
Spojrzała
na wyświetlacz i godzinę, który wskazywał dziesiątą.
- Słucham – odebrałam komórkę.
- Spotkamy się w naszej kawiarni? Pozostali także
będą.
- Nie ma sprawy. O której?
- Za godzinę.
- Dobra.
Rozłączył
się. Wydawał się jakiś dziwny, jakby nie ten Sasuke co zwykle. Nie mogę się tym
przejmować, ponieważ za dużo mogłam sobie wyobrażać. Nic dziwnego się nie
stanie, a powinnam wspominać ubiegłą noc spędzoną z Deidarą.
Przygotowałam
się na wyjście, po czym ubrałam karmelowy płaszcz, poprawiając kaptur.
Zarzuciłam na ramię torebkę.
Na
przeciwnej ulicy stał ciemny samochód, w którym nikogo nie zauważyłam. Tak mi
się najprzynajmniej zdawało. Nie zwracałam na to uwagi, tylko zerknęłam na
godzinę.
Spóźnię
się – pobiegłam w stronę kawiarni.
Obróciłam się przez ramię. Czarny samochód
ruszył do przodu, przez co spanikowałam. Miałam rację! Jestem śledzona i z
pewnością ludzie są od Itachiego, który zamierza jak najszybciej się ze mną
spotkać. Nie chciałam widzieć bruneta. Wolałam unikać szerokim łukiem.
Znalazłam
się przy kawiarni. Odetchnęłam z ulgą, wchodząc do środka.
- Sakura! – pomachała do mnie Ino, kiedy podeszłam
do nich. Zdjęłam płaszczyk, po czym przewiesiłam przez oparcie siedzenia, a
torebkę położyłam z tyłu za plecami na fotelu.
- Sasuke jeszcze nie ma?
- Poszedł złożyć zamówienie – Ino wskazała na
wracającego szatyna – Powiedz nam, jak się czujesz, kiedy Itachi wyszedł na
wolność?
- Nie mam z tym problemu – skłamałam. Miałam z tym
duży problem. Nie chciałam aby wychodził tak wcześnie, dopóki nie skończę
studiów. Nie miałam na to wpływu, ponieważ zadziałał Fugaku, który kochał
swoich synów ponad wszystko, a teraz dorobi się z pewnością kolejnego cudownego
dziecka.
- Naprawdę? – zdziwiła się Ino – Myślałam, że
zaczniesz panikować, jak to ty. W końcu nie wyjechałaś tak jak chciałaś,
podczas jego odsiadki, więc chciałam wiedzieć jak się czujesz. Nie boisz się
konsekwencji?
- Czasami nie potrafisz trzymać języka za zębami –
spojrzeliśmy na siebie. Byliśmy kumpelami, ale nie akceptowałam zdziry do
końca. Rozmawiałam z nią tylko ze względu Sasuke. Jest z nią i muszę
zaakceptować wolę bruneta. – Nie twoja sprawa co o tym myślę. Nie interesuje
się Itachim od ponad pięciu lat, więc jakbyś była łaska zamknij jadaczkę.
- Ucierpisz na tym
- Ty za to byś tego nie przeżyła – zakpiłam.
- Dziewczyny! Uspokójcie się. Nie chcecie chyba, aby
Sasuke was usłyszał – powiadomił Naruto i podrapał się po potylicy. Zażenowany
nasza kłótnią popatrzył na Sasuke, który szedł z tacą.
- Sakuro, zmówiłem dla ciebie czarną kawę i ciastko.
Może być?
- Trafiłeś w sedno – uśmiechnęłam się, aby nie
wiedział o naszej chwilowej sprzeczce dotyczącej starszego z Uchiha. Wolałam
nie mieszać do tego przyjaciele, bo dosyć wycierpiał przez postępowania brata,
a cieszył się, gdy usłyszał o wolności . W końcu od wielu lat brał z Itachiego
przykład. To Jego ideał!
- Dobrze dzisiaj spałaś? – spojrzał prosto w oczy.
- Nie było źle, bywały gorsze dni.
- Przyznaj się, że nie mogłaś zasnąć. Koszmary cię
nawiedzały – zakpiła Ino. Jak zawsze lubiła mnie drażnić, ponieważ zauważyła,
jak Sasuke zachowuje się w stosunku do mnie. Wyznał mi raz miłość, ale został
odrzucony. W tamtym czasie podkochiwałam się w jego bracie.
- On jest już w domu? – spojrzałam na Sasuke.
Patrzył prosto w moje oczy.
-Tak – czułam jak zawahał się z odpowiedział. Nie
chciał mnie martwić, ale i tak dowiedziałam się wszystkiego wcześniej. Nie
musiałam zostawać poinformowana przez przyjaciół. – posłuchaj, najlepiej jak
przez jakiś czas nie będziesz do nas przychodzić.
- Źle rozumiesz. Nie ważne czy tam będę, czy też nie.
Nasze spotkanie jest nieuniknione. Prędzej czy później do tego dojdzie. Nie
widzę problemu z nie przychodzeniem. Nie muszę, ale nawet jeśli nie chcesz to
tylko chwilowe.
- Nawet jeśli, to lepiej, abyś tak szybko się z nim
nie spotkała.
- I tak się spotka, w końcu robisz w domu imprezę –
Sasuke zakrył dłonią oczy i pokręcił głową – No tak, nie chciałeś jej zapraszać
z powodu brata. Ona nie ma tak silnego charakteru, jak wszyscy opisują.
Popatrzyłam
na Sasuke, które westchnął, widząc moje wyrozumiałe spojrzenie.
- Nie przyszłabym, więc możesz odetchnąć z ulgą. Umówiłam
się, że wieczorami będę pomagać profesor przy projekcie. Nie mam na imprezy w
tym miesiącu czasu.
- Znowu pomagasz pani doktor? Nie wykorzystuję cię
za bardzo? – zaśmiał się Sasuke.
- Lubię to robić, więc nie sprawia mi większej
trudności.
- Na twoim miejscu zamieniłbym to na zabawę.
Przepracowujesz się – upiłam łyka kawy, gdy Sasuke zajął się ciastkiem.
Zauważyłam, że czarny samochód stoi niedaleko kawiarni i jestem obserwowana
przez nieznajome osoby.
Przyjaciele
prowadzili rozmowę na temat nadchodzącej imprezy, którą wyrządzali na cześć
powrotu Itachiego. Nie mieszałam się, gdyż nie powinnam tam się pojawić. Nie
chciałam mieć z tym nic wspólnego. Jedna impreza mniej. Nie muszą także
wiedzieć, że całą noc przesiedzę w domu.
Minęło
trochę czasu, gdy wskazówka zegara była grubo po czternastej. Pożegnaliśmy się
i każdy odszedł w swoje strony. Raz na jakiś czas spotykaliśmy się, aby
opowiedzieć stare dzieje lub co wydarzyło się podczas minionego tygodnia. Z
Sasuke miałam najwięcej spędzonych chwil. Mikoto – matka dwóch braci –
wyciągała mnie na zakupy i zapraszała do siebie, aby wypić herbatę.
Wielokrotnie opowiadała na temat małego Itachiego, który zawsze psocił, a
Sasuke w czasach młodzieńczych został uznany za spokojnego, jak aniołek.
Ilekroć
to wspominam to wracają najgorsze chwile z potyczki z Itachim. Tego jest za
wiele, a musiałam się pozbyć natrętnych uczuć. Nie jest łatwo walczyć z
starszym Uchiha, kiedy mota mi w głowie. Zabrał wszystko co miałam, a teraz nie
da mi spokoju. Wziął wszystko co kochałam, a sama mu dałam, gdyż serce nie
sługa.
Odeszłam
w stronę pasażu handlowego.
Szkoda,
że nasze relacje tak bardzo się pogorszyły – westchnęłam, gdy spojrzałam w
niebo, jak przybrało granatowe kolory. Na policzku poczułam topiący śnieg.
Uśmiechnęłam się zadowolona. Kochałam zimę, a najbardziej, gdy krajobraz
wyglądał tak magicznie! Bajecznie.
Zagapiłam
się i na kogoś wpadłam. Odbiłam się od osoby, ale utrzymałam równowagę.
- Przepraszam, nie zauważyłam pa.. – zmroziło mnie.
Osoba, która przede mną stała z nieczułymi oczami, obserwowała mnie z
rozbawieniem. On! Stał przede mną, jakby gdyby nic się nie stało. Usta wygięły
się w uśmiechy, lecz ciemne tęczówki nie zmieniły wyrazu. – Jeszcze raz
przepraszam.
Chciałam
zawrócić, ale silna ręka zacisnęła się na przegubie. Obróciłam się do
Itachiego, kiedy patrzył na przeciwległa ulice i skinął głową. Czarny samochód
odjechał. Obrócił się do szatynki. Trzymała plik dokumentów.
- Jedź do firmy, ojciec cię potrzebuje – ukłoniła
się i spojrzała na mnie nienawistnie. Znów zwrócił się do mnie. Czułam
przytłaczające zimno. Dreszcze przechodziły po plecach, a nogi nie słuchały.
Nie umiałam nimi sterować. Nie w tej chwili.
- Puść mnie – szarpałam rękę.
- Pójdziemy na kawę.
- Dziękuję, ale właśnie wracam z kawiarni.
- To może przyjmiesz zaproszenie na obiad?
- Nie jestem gło… - zamilkłam, gdy usłyszałam własny
żołądek. Zaśmiał się i zakrył usta. Zdziwiłam się jego postępowaniem. Takiego
Itachiego pokochałam. Pokazywał tylko mi uczucia, jakie naprawdę posiada.
- Propozycja wciąż ważna.
- Nawet jeśli odmówię, zaciągniesz siłą.
- Jak dobrze mnie znasz.
Zbliżył
się do mnie na niebezpieczną odległość, gdy serce uderzało o klatkę piersiową.
Uczucie strachu przytłaczało mnie, przez co nie umiałam mu odmówić. Pociągnął
mnie w stronę najbliższej restauracji.
Dlaczego Itachi siedział w więzieniu, przecież on jest taki fajny i spoko? Dlaczego Sakura się go boi? Czekam na nexta i żeby wszystko się wyjaśniło^^
OdpowiedzUsuńNeko-chan
Kurczę ale super partówka :) wciągającą, tajemnicza, jednak zbyt roztrzepana, bo nie wiem jak zaszufladkować uczucia Sakury, lecz chyba taki był Twój zamysł, który spowodował u mnie niepewności nad tą bohaterką. Troszeczkę irytuje mnie składnia zdań. Pojawiło się parę błędów ale można przymknąć na to oko. Wydaje mi się, że trochę nierealne jest, by zawartość listu była tak długa jak na zwykły format zdjęcia. Mimo wszystko bomba :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)
Nikkaa
Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń