Spotkanie w jadali zakończyło
się po długim monologu Itachiego. Uczniowie rozeszli się do pokoi,
prawdopodobnie aby zaplanować dalszą część dnia. Miałam zamiar rozejrzeć się po
domu, aby zapoznać się z schematem budynku. W rozpisce dnia musiałam znaleźć czas
na spotkanie z zespołem, a także z właścicielką rezydencji, z którą powinniśmy
się niedługo zobaczyć. Pragnęłam dobrze się bawić, aby mieć co wspominać po
przyjeździe i móc opowiedzieć Temari o wrażeniach.
Przystanęłam na piętrze
niedaleko tykającego zegara, który wybijał godzinę siedemnastą. Sekundnik
przesuwał się do przodu, licząc czas nieubłagalnie. Wyjrzałam przez okno, gdzie
zauważyłam przestrzenny ogród z mnóstwem różnorodnych kwiatów. Po środku stała fontanna z rzeźbą Apolla - greckiego boga piękna, a parę metrów
dalej ujrzałam mahoniową altanę
oplecioną bluszczem. W środku znajdowała
się ogrodowa huśtawka z beżowymi poduszkami, gdzie za drewnianej ścianki wyszedł
nauczyciel z właścicielką posiadłości. Śmiała się do niego, gdy uśmiechał się
wesoło z słów dorosłej kobiety.
Zacisnęłam dłoń, kiedy
dotknęła ramienia bruneta i przybliżyła się do mężczyzny. Dwójke znajomych
dzieliła minimalna odległość, przez co nie potrafiłam dłużej na to patrzeć.
Scena, którą zobaczyłam sprawiała, iż poczułam kłucie w sercu. Jestem świadoma,
że Itachi został dla mnie bardzo ważnym przyjacielem, którego potrzebowałam.
Nie miałam zamiaru dzielić się wokalistą z inna kobietą.
Próbuję ukrywać
uczucia, ale Itachi zaczyna się domyślać, że jestem nim zainteresowana w sposób
romantyczny – pomyślałam, po czym odeszłam do pokoju, aby chwilę odpocząć.
Przeczesałam palcami
włosy, gdy nie potrafiłam skupić się na radości z wyjazdu. Myślałam o
przeszłości, której nie pamiętałam i nie mogłam przypomnieć. Źle czułam się z
faktem, że jestem jedna niedoinformowaną co stało się między mną a Itachim.
Jedynie kto może mnie oświecić to on sam a także przyjaciele, z którymi posiada
kontakt od dzieciństwa. Pewnie znalazłaby się osoba, jaka chciałaby zniszczyć
naszą więź i powiadomić mnie o relacjach sprzed lat. To wrogowie Itachiego!
To wróciłam na początek
układanki. Jakie to irytujące – pomyślałam.
Minęłam po drodze
Sasuke, gdy powiódł za mną wzrokiem.
-
Naruto, nie wydaje ci się, że Sakura się zmieniła?
-
Nie, dla mnie jest taka sama.
-
Coś się w niej zmieniło.
-
Miłość.
-
Idioto! – popatrzyłam przez ramię, gdy Naruto kucał przed nim, trzymając się za
potylicę przy czym masował bolące miejsce. Popatrzył na bruneta.
-
Czego się na mnie drzesz? Mówi się przecież, że kobieta pięknieje dzięki
miłości. Facet potrafi zmieniać na lepsze.
-
To tylko głupia plotka, a ona nikogo nie ma.
-
Zazdrość cię zżera – zażartował Naruto.
Sasuke odszedł, gdy Naruto dogonił przyjaciela przy schodach.
Zniknęli za rogiem, po czym wsadziłam klucz do dziurki, przekręciłam i weszłam
do sypialni. Oparłam się o drzwi, kiedy przetwarzałam krótką rozmowę Naruto z
Sasuke.
Zdawałam sobie sprawę,
że mogłam się trochę zmienić. Postanowienia. Cele. Marzenia. Bycie blisko odpowiedniej
osobą. Nie chciałam oddać Itachiego, ponieważ przeczuwałam, że między nami jest
specjalna więź, którą wolałabym utrzymać. Chciałam być z nim przez dłuższą
chwilę. Dotyk. Głos. Śmiech. Wszystkie gesty sprawiały, że zapominałam o
wszystkim innym. Najgorsze są myśli, że mnie opuści, kiedy zrobił nadzieję. Itachi
wyciągnął do mnie pierwszy pomocną dłoń. W najgorszym momencie poprawiał mi
humor, abym nie załamywała się błahostkami.
Postępuję egoistycznie.
Niedługo zacznę robić się zazdrosna – odsunęłam się od drzwi i opadłam na łóżko
stojące naprzeciwko mnie, tuląc się do poduszki. Miałam dosyć emocji i
rozmyślania o przeszłości jaka dzieliłam z Itachim. Potrzebowałam odpoczynku.
Usłyszałam przyciszone
pukanie, które olałam. Nie interesowałam się natarczywym gościem, ponieważ w
tej chwili potrzebowałam maksymalnej dawki odpoczynku.
-
Wreszcie się obudziłaś – dotarł do mnie głos nieznajomego mężczyznę. Gdy
chciałam dowiedzieć się kim jest owy osobnik uniemożliwiała to opaska na oczach.
Tymczasowo straciłam możliwość widzenia, lecz wyczułam intensywny zapach
męskich perfum, jaki odrzucał.
Poruszyłam
się, ale ręce miałam zakneblowane z tyłu pleców. Próbowałam się podnieść, ale
ostry ból wyczułam w potylicy, który powalił mnie na cuchnący materac. Swąd
stęchlizny i starości odrzucał z każdym wdechem.
- Poleż jeszcze
trochę, k s i ę ż n i c z k o.
Włosy
opadły na policzek, podczas gdy nie potrafiłam wykonać ruchu samoobrony.
Wszystko miałam obolałe, a niektóre miejsca przeszywało niewyobrażalne
cierpienie. Ledwie co mogłam zrobić to leżeć i posłusznie czekać na dalszy
rozwój wydarzeń. Szykowała się grubsza akcja, przez którą może większość się wyjaśnić.
Niedobrze mi – szorstka dłoń przejechała po policzku, kiedy
zaczął robić kółka opuszkiem palców wzdłuż żuchwy, po obojczyk.
-
Jak myślisz, czy książę zjawi się,
aby pomóc ukochanej? – nie odpowiedziałam. Uchwycił brutalnie za włosy, po czym
pociągnął, abym się uniosła. Krzyknęłam, kiedy szarpnął i przewróciłam się na
plecy, wydając jęk agonii. – Suko! Odpowiadaj, gdy do ciebie mówię!
Boję się! – zacisnęłam
oczy, choć opaska zakrywała oczy. Nie chciałam być obok owego mężczyzny.
Brutalne gesty sprawiały, że pragnęłam uciec z tego miejsca. Nie potrafiłam zebrać
siły, aby zniknać jak najdalej od nieznajomego.
Odsunął się ode mnie.
-
K-kim jesteś?
- Bez
obaw. – zgrzyt metalu rozbrzmiał po pomieszczeniu, kiedy prawdopodobnie
zmieniał magazynek w pistolecie, gdy usłyszałam odblokowanie. - Twój książę
powinien się zjawić, jeśli jesteś tak cenna jak słyszałem.
Zamknęłam oczy, aby powstrzymać zbierające się łzy. Ogarnął mnie smutek, gdyż
mogłam stracić osobę, na której mi zależało. Strach jest silniejszy od innych
uczuć, ale można go pokonać, jeśli na kimś komuś zależy.
Usłyszałam zgrzyt
przesuwanego krzesła. Pragnęłam się uwolnić z więzów, ale ruch sprawiał ból. Musiałam
czekać cierpliwie na przybycie jakiejkolwiek pomocy.
Nie chcę nikogo narażać
– próbowałam wyswobodzić się z więzów. Do nozdrzy dostały się drobinki kurzu,
przez co pokaszliwałam. Szarpałam
rękoma, aby poluzować więzy. Próby spełzły na niczym.
Zimna ręka mężczyzny
dotknęła potylicy, kiedy odwiązał opaskę z oczu. Mrugnęłam parę razy, po czym
przyzwyczajałam się do ciemności, aby zobaczyć, gdzie dokładnie się znajduję.
-
Wolę, abyś na wszystko patrzyła. Będzie zabawniej – obejrzałam się, gdy
mężczyzna stał do mnie tyłem. Z wysiłkiem uniosłam się na kolana, patrząc na
uchylone drzwi hangaru. – To tylko kwestia czasu, jak będzie po wszystkim.
Strach sparaliżował
moją mowę. Nie potrafiłam nic wydukać, gdy patrzyłam na mężczyznę z bronią w
ręku. Chciałam powiedzieć cokolwiek, ale czułam jak język drętwiał.
-
Niedługo wróci ci mowa. To tylko chwilowe. – podpalił papierosa, po czym
odwrócił się do mnie z uśmiechem. Wypuścił dym z ust, gdy ukucnął na przeciwko
mnie. Dotknął policzka. – Nadal nie potrafię zrozumieć, co ten typ w tobie
widzi. Ma dziwny gust.
Szukałam czegokolwiek,
aby uwolnić się z więzów, ale najbliższe narzędzie leżało na stoliku. Gdyby
tylko zniknął na chwile, miałabym szansę na ucieczkę, ale nie opuszczał mnie na
krok. Pilnował zawzięcie.
Robi się nieciekawie –
bawił się bronią, gdy spojrzał w stronę uchylonych drzwi, po czym uniósł się,
widząc światło reflektorów. Uśmiech oprawcy świadczył, że doczekał się osoby,
na którą tyle czekał.
-
Sakura!!!
Zmęczony i ciężko
dyszący przyjaciel patrzył w moją stronę, gdy ledwie trzymał się na nogach. Z
ran na dłoni spływała krew. Przyjrzałam się dokładnie. Ubranie splamione
zostało czerwoną juchą i ledwie kontaktował.
-
Mam cię! – wymierzył w Itachiego bronią.
Strzał pistoletu.
Bruzda krwi. Krzyk agonii. Dźwięk upadającego ciała.
Patrzyłam na biały
sufit, ścierając z czoła kropelki potu. Z pozoru tylko sen, lecz wydawał się
realistyczny, jakby wydarzenie miało kiedyś miejsce. Zapach ciała oprawcy dawał
dużo do myślenia, ponieważ zdawało mi się, że już kiedyś miałam z nim
styczność.
Uniosłam się, po czym
przeczesałam włosy, patrząc na lustro, które wisiało naprzeciwko łóżka.
Obserwowałam reakcje. Sny zazwyczaj działały na odwrót, ale miałam złe
przeczucia co do owej „wizji”. Powinnam przestać szukać dziury w całym,
ponieważ mogę ucierpieć. Nie chcę mieć więcej wrogów niż mam.
Osunęłam się z posłania,
układając włosy w niesfornego kucyka, gdy podeszłam do lustra, w którym
zauważyłam podkrążone oczy z zaczerwieniami. Otarłam dłońmi mokre policzki, gdy plasnęłam
dłońmi w twarz, aby ocknąć się z letargu.
Po prostu nie myśleć.
Muszę wziąć się w garść – oparłam się o toaletkę i patrzyłam w okno, gdzie
firanka falowała podczas podmuchów wiatru. Chłód okalał twarz dzięki czemu
poczułam ulgę, gdy zawirowania w głowie ustawały. Zazwyczaj po podobnych snach
miałam boleści głowy, ale teraz nie dało się wytrzymać.
Przeciągnęłam się i
drzwi się otworzyły, w których stał
Sasuke.
-
Co tu robisz? Nie przypominam sobie, abym cię zapraszała.
-
Wprosiłem się – zatrzasnął drzwi, trzymając rękę na klamce. – Zamyka się drzwi,
jeśli nie masz ochoty na gości.
-
Jaki jest twój powód odwiedzin? – przysunął się o dwa kroki do mnie. Uchwycił
kosmyk włosów, gdy zacisnął dłoń i przyciągnął do siebie. Pisnęłam i spojrzałam
w kare oczy. Zauważał jak są przesiąknięte złością do mojej osoby, przez
Itachiego. Sasuke celem jest odzyskanie brata, a stałam mu na przeszkodzie.
Wadziłam.
-
Odpuść.
-
Dlaczego? - patrzyłam w oczy, które pogłębiały się w ciemności – sam mi mówiłeś
abym dowiedziała się na własna rękę kto zawinił.
Prychnął.
-
Nie mam zamiaru patrzeć jak niszczysz kolejny raz jego życie. Jesteś kanalią,
która odebrała mi to co powinno należeć do mnie.
-
Nie sądzę, aby twój brat był twoją własnością – ścisnął dłoń na bluzce. Nie
zapowiadało się na szczęśliwe zakończenie naszego spotkanie. Nie mogłam na tym
się zatrzymać. On naprawdę myśli, że wszystko co jest wokół niego może stać się
jego własnością. Typowy Uchiha! – Właśnie dlatego, że ma uczucia nie może się
stać. Nie kupiłeś go. Nie ważne jakie są wasze relacje, nadal jesteście braćmi,
a pewnie jestem przeszkoda, która ci zawadza w dużym stopniu.
-
Żebyś wiedziała! – popchnął mnie. Nie oderwał od niego spojrzenia – Przez
ciebie odszedł z firmy, robił wszystko, abyś zwróciła na niego uwagę.
Zaspakajałaś własne ego. Pozostał idiotą, bo chce zacząć wszystko od nowa. Na
jego miejscu znienawidziłbym cię.
-
W takim razie dobrze, że nie jesteś nim.
Chciałam uchwycić
klamkę, ale nie pozwolił, gdy trzymał dłoń, ściskając boleśnie.
-
Nie mów mi, że zabujałaś się w Itachim.
-
Tak, masz z tym jakiś problem? Podoba mi się i tyle powinno cię tylko
interesować. Nasze relacje są indywidualną sprawą. Ty powinieneś odpuścić. –
popchnęłam go, aby nie był tak blisko mnie. Za wiele między nami się wydążyło.
Zazwyczaj tylko dokuczał i nie rozmawiał na poważnie, ale teraz chodziło o
starszego brata. Na pewno nie odpuści tak prędko.
Zaśmiał się.
-
Nie żartuj sobie. Nie macie szans, nawet jakby coś z tego wyjdzie. Szybciej czy
później nie wytrzymasz. Wasza przeszłość zniszczy związek, więc nie dawaj sobie
nadziei, że z nim zostaniesz.
Zacisnęłam zęby
wściekła, gdy zaśmiał się irracjonalnie. Popchnął mnie, kiedy otworzył drzwi i
wpadł na kogoś. Osoba zdziwiła się widokiem Sasuke, przez co mogło dojść do
nieporozumienia, a tego jak najbardziej nie chciałam. Wolałam wyjaśnić
zaistniałą sytuacją, a nasze ręce o tym nie świadczyły, kiedy Sasuke trzymał
nadal dłoń w uścisku.
-
Czemu?! – zapytał Sasuke osoby przed sobą. – Bracie! Ona nie jest tego warta,
ponownie cię zrani, i nie zrozumie cię do końca. Znów będziesz cierpiał.
Wróciłeś po latach, ale to nie wyleczy ran, które zrobiła.
-
Pogadamy kiedy indziej. – Itachi minął Sasuke z chłodnym wyrazem twarzy, kiedy
rozdzielił nasze dłonie, po czym złączył ze swoją. Zauważyłam, że spojrzenie
Itachiego pociemniało i zwrócił się do brata. Sasuke odsunął się mimowolnie do
tyłu.
-
Nie. Zawsze tak robiłeś. Pomogę ci później, pogadamy innym razem. Cały czas
odwlekałeś nasze spotkania. Teraz ci nie odpuszczę – trzasnął drzwiami, gdy
Itachi popatrzył na Sasuke.
To zachodzi za daleko – popatrzyłam na nich, jak
mierzą się spojrzeniami. Ciarki przeszły po plecach. Pierwszy raz widziałam
chłodnego Itachiego, a Sasuke z pewnością spotykał miej więcej takiego brata
przez wiele lata. Dlatego nie chciał
odpuścić, bo prawdopodobnie pragnął zrozumienia.
-
Sasuke. Wiem, że nie poświęcałem ci wiele uwagi. – westchnął – Nie miałem na to
czasu. Zajmowałem się firmą, dlatego często wysyłałem cię do Sakury, ale
zazwyczaj ignorowałeś ją. Próbowałem załatwić ci towarzystwo.
-
Ja nie… - zamilkł, po czym spojrzał na mnie.
-
Sakura była jedyną osoba, która tamtego czasu przychodziła do nas, bo się nie
bała naszego ojca. Dobrze o tym wiedziałeś. Dopiero potem pojawił się Naruto.
To wtedy zająłem się Sakurą, gdy ją odrzuciłeś.
-
Nie potrzebowałem znajomości z dziewczyną.
-
Zawsze się przy niej rumieniłeś.
-
Zamknij się! – wybiegł szybko z pomieszczenia, a Itachi nie powstrzymał
napadu śmiechu. Nie kojarzyłam, aby
kiedykolwiek miałam dobre stosunki z Sasuke. Dzieciństwo musieliśmy spędzić
razem o czym nawet nie mogę sobie przypomnieć.
-
Itachi, nie powinieneś na niego naciskać.
-
Oj daj spokój. Zawsze przy tobie zachowywał się nieśmiało.
-
Nie pamiętam.
Odeszłam od niego. Staram
się nie myśleć co wydarzyło się kiedyś, gdy zapewne uległam wypadkowi. Amnezja
trzyma mnie wiele lat i aktualnie próbuję sobie przypomnieć, jakie miałam
stosunki z wokalistą „Black Angels”. Itachi upiera się, abym odpuściła, a
Sasuke chce mnie zmusić do przywrócenia pamięci. Czuję, że zwrot wspomnień
będzie naprawdę boleć.
Silne ręce Itachiego
postrzegłam na ramionach, kiedy zniżył do łokci, łaskocząc opuszkami skórę i
przyciągnął do siebie. Poczułam męski zapach perfum, który mnie rozbrajał.
Uwielbiałam aromat męskich dezodorantów, które sprawiały, że zaciągałam się
przez chwilę w słodkawej woni. Tego
potrzebowałam. Chwili ukojenia!
Ciepły oddech bruneta
sprawił, że zapomniałam o otaczającej rzeczywistości, gdy uchwyciłam koszulkę. Kiedy
dotykałam Itachiego pragnęłam, aby także stał blisko mnie. Nie opuszczał mnie. Jako
jedyny ze wszystkich. Potrzebowałam tej osoby, żeby moja pewność siebie wzrosła.
Wiem, to egoistyczne, ale dawał mi w pewnym rodzaju siłę, której potrzebowałam.
Pragnęłam przezwyciężyć strach.
-
Sasuke… Dlaczego znajdował się w twoim pokoju? – przyciągnął moje ciało bliżej
swojego. Nie potrafiła wykonać ruchu po przez silny uścisk Itachiego.
-
Nie chcę o tym rozmawiać, ale jeśli sprawi ci to ulgę chodziło o ciebie –
uścisk zelżał, po czym spojrzał prosto w moje oczy - Nie chcę rozmawiać o
szczegółach. To naprawdę nic ważnego o co musisz się martwić. Znasz Sasuke. Robi
z niczego wielki problem.
-
Właśnie to mnie martwi – westchnął i zbliżył się, kiedy uchwycił za policzek – Jeśli
na coś się uprze, prawdopodobnie dojdzie do sukcesu. Nie zrezygnuje tak szybko,
jak ci się zdaje. W końcu to mój brat. Mamy to w genach.
-
Chyba tak – przełknęłam nadmiar śliny w ustach.
Odwróciłam spojrzenie,
ale zbliżył się w taki sposób, że nasze usta wyczuwały wzajemne tchnienie.
Ciepły, przyjemny oddech muskał wargi. Zapominałam w towarzystwie wokalisty
racjonalnie myśleć. Sprawiał, że próbowałam uciec na kilometr, aby nie doszło
do bliskiego kontaktu miedzy nami.
Błagam, niech ktoś
przerwie napiętą atmosferę – kolejny raz popatrzyłam na bruneta. W czarnych
oczach dostrzegłam pewność siebie z własnych czynów, gdy palcem przejechał po
żuchwie. Nie znałam takiego Itachiego. Pewny wszystkiego, że dostanie na co zasłużył.
W tym momencie miałam zostać jego nagrodą. Wydawał się zupełnie inna osobą.
Zamknęłam oczy, gdy
ciepłe wargi musnęły w czoło.
-
Przepraszam. Poczekam – odsunął się ode mnie, ale mimowolnie uchwyciłam go za
dłoń. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy drzwi otworzyły się z hukiem. Puściłam
Itachiego, aby nie mieli dziwnych tekstów na nasz temat.
-
Teraz już wiemy czemu gołąbki nie przychodziły. Itachi! To molestowanie
seksualne! – Sasori uderzył go w potylice, gdy ukucnął i masował miejsce bólu.
-
Sasori, o co ci chodzi?
-
Jesteś zazdrosny, bo Sakura cię odrzuciła.
-
Wal się! – dostał ponownie w głowę. Zaśmiałam się, gdy dogadywali się jak
prawdziwi kumple. Faktycznie odrzuciłam zaloty Deidary, ale jeśli chodzi o
nasze relacje, nie pogorszyły się, stały się lepsze.
-
Sakura, masz przygotowane strój? – Itachi oczekiwał mojej odpowiedzi.
-
Nie mam zamiaru się kąpać.
-
Co? Czemu?! – wrzasnął Deidara. Sasori wyciągnął go z pokoju, a Hidan odszedł
za nimi. Na korytarzu słyszałam wrzaski blondyna. Patrzyłam na drzwi, a Itachi
pokręcił głową zażenowany z sytuacji, jaką stworzył Dohito.
-
Nie przejmuj się nimi. Zawsze tak się zachowują. Ubierz to na co masz ochotę – uśmiechnął
się, po czym otworzył drzwi – Poczekam na ciebie na korytarzu, abyś mi nie
zabłądziła.
Pochwyciłam koszulkę
Itachiego, kiedy spojrzał przez ramię.
-
Nie martw się o mnie. Jestem cierpliwy pod każdym względem – zamknął za sobą
drzwi.
Patrzyłam się w punkt,
w którym zniknął i zapragnęłam, aby został. Nie wychodził. Czułam zapach Itachiego
na sobie. Perfumy mieszane z wonią ciała. Powąchałam koszulkę i uśmiechnęłam
się, wiedząc, że obejmował mnie jak swoją kochankę.
Dziękuję – odeszłam do
szafy, biorąc rzeczy, w które pójdę na basen.
W uszach dźwięczało, a
serce biło jak oszalałe. Powodem stał się Itachi, który wyraźnie dawał znaki, że
pragnie więcej niż przyjaźni. Zrozumiałam to parę dni temu, ale nie dawałam na
to nadziei, ponieważ bałam się zranienia. Warto ryzykować dla prawdziwej miłości. Tego jestem
pewna i chcę, aby Itachi zobaczył moje uczucia.
~Kimi-san~
Jeju piękne, już niedługo będą razem (mam nadzieje <3 )
OdpowiedzUsuńDużo akcji w tym rozdziale, ale czuje sie jakby akcja i tak nie poszła do przodu :/
Mimo wszystko rozdział świetny i dziękuję że go dodałaś, błagam nie każ nam więcej tyle czekać
Super rozdział ale mogło by się w końcu wyjaśnić z tą amnezją. Choć mam nadzieję że aż tak nie pogorszy ich stosunków. I tak długo już na to czekali żeby w końcu coś poszło do przodu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :).
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale mogło by się w końcu wyjaśnić z tą amnezją. Choć mam nadzieję że aż tak nie pogorszy ich stosunków. I tak długo już na to czekali żeby w końcu coś poszło do przodu. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :).
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejny rozdział? :(
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się całe opowiadanie. Czytam to już nie powiem który raz bo nawet nie wiem bo było to bardziała dużo,ale chcę następne. Bardzo proszę. Twoja najlepsza czytelniczka o następne rozdziały jakby coś to mogę podpowiedzieć dalszy ciąg bo mam bardzo wybujałą wyobraźnię. Pa
OdpowiedzUsuńDodasz coś?
OdpowiedzUsuńMogę z ręką na sercu powiedzieć, że dawno nie czytałam opowiadania o tak wciągającej fabule,które tak mocno zawładnęło moim sercem. Dlatego też mam nadzieję że niebawem będziemy mogli przeczytać następne rozdziały tej wspaniałej opowieści ❤
OdpowiedzUsuń