poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział trzydziesty piąty



Zacisnęłam dłoń na skórzanym pasku torebki, gdy patrzyłam na grupę, która zmierzała do wyjścia z lotniska. Przeniosłam spojrzenie na bruneta, z którym nie zamieniłam słowa od wylotu z Japonii. Nie znalazłam też okazji, aby choć wymienić z nim konkretne spojrzenia, a jeszcze Sasuke zaczął sprawiać, że wolałam trzymać się od niego z daleka. Muszę wyjaśnić wiele problemów związanych z wokalistą, ale pierwszą ważną sprawą jest przypomnienie sobie przeszłości. To mam zrobić w pierwszej kolejności, aby wiedzieć, jakie błędy popełniłam. Nie chcę ranić kolejny raz tą samą osobę, na której zaczęło mi zależeć bardziej niż na sobie. W ogóle nie odzywanie się do siebie zaczyna działać mi na nerwy, przez co nie mogę racjonalnie myśleć, on jest w mojej głowie.

„Wszystko jest pogmatwane i tak szybko nie skończy się nasz konflikt”, myślałam.  

Westchnęłam, kiedy szłam w samotności i patrzyłam na klasę, która była zadowolona z wycieczki za granicę, a ja pragnęłam wrócić do ojczystego kraju. Nie miałam tu co szukać i po co zwiedzać, ale oczywiście wszyscy inni wiedzą lepiej co dla mnie dobre. Dlatego nie miałam nic do gadania, gdy Tsunade również upierała się nad wyjazdem. Wszyscy przeciwko mnie! Nie do przyjęcia, abym miała swoje zdanie na ten temat. Tylko ciekawi mnie jeszcze jedno, dlaczego dostałam bilety od nieznajomego?
Dostaje bilety i jeszcze nieznany numer do mnie wydzwania, a gdy odbieram w słuchawce słyszę jedynie sapanie. Irytujące. Co zrobić, jak nie mam na to wpływu. Widocznie ma tak być, a tego już nie zmienię, że komuś zebrało się na żarty. Jestem przekonana, że to Sasuke robi sobie z przyjaciółmi gierki, aby się odegrać.
Letni ciepły wiaterek pobawił się końcówkami włosów, które zarzuciłam do tyłu. Naprawdę było ciepło, jeszcze cieplej niż u nas. Nie dziwne, że wybrali taką świetną porę na wycieczkę, skoro chcieli spędzać czas nad oceanem. Czeka mnie to samo, choć nie będę udzielała się z relacjami miedzy rówieśnikami. Jeśli zajmę się sobą, nikt nie zwróci na mnie uwagi, chyba, że młodszy brat Itachiego zacznie mieć mnie dosyć i postanowi dokuczyć, jak na niego przystało.
Przystanęłam, przy grupie, gdy wchodziła do podstawionego autobusu, który miał nas zawieść do hotelu, jaki wynajmowaliśmy. Uchwyciłam się za brzuch, który bolał mnie jeszcze bardziej, niż przed wylotem. Nerwy robiły swoje, ale przecież już jest po locie, wiec powinnam się uspokoić.

„Tak to jest jak wszystkim się przejmuję. Naprawdę nie umiem się uspokoić, gdy jestem w obcym miejscu”, myślałam.

Usiadłam w autokarze, w wolnym miejscu i czekałam, aż wszyscy zajmą swoje miejsca. Nie umiałam się skupić z powodu bólu, które brały mnie na wymioty, więc zamknęłam oczy, aby zawroty głowy nie stawały się silniejsze.
- Sakura – popatrzyłam na czerwonowłosego, który zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość i dotknął czoła. – Jesteś blada.. Czujesz się dobrze?
- Niezbyt – uchwyciłam się za usta, aby nie puścić pawia. Chyba wszystkie nerwy i lot samolotem się skumulowały, ponieważ czułam, że zaraz nie wytrzymam. Ponownie zamknęłam oczy, gdy poczułam jak się unoszę. Świat zaczął się walić na głowę, bo nie mogłam otworzyć oczu z powodu odruchu wymiotnego.
- Czemu nic nie powiedziałaś?! Co jest z tobą dziewczyno? Zachowujesz się jak dziecko. Zdrowie jest ważniejsze niż duma.
Uśmiechnęłam się słysząc słowa Sasoriego, który zazwyczaj nie wtrącał się w relacje między Itachim a mną. Teraz jest zdenerwowany, ponieważ nie zachowuje się rozważnie, jeśli chodziło o mój stan organizmu. Czasami jestem naprawdę uparta, ale w tym wypadku nie chcę sprawiać wszystkim problemów. Tylko, że właśnie w tym momencie mają wszyscy kłopot, ponieważ zachowałam się egoistycznie.  
Czułam zapach ciała czerwonowłosego mieszany z perfumami, których używał aż nadto, co powodowało, że zawartość żołądka podniosła się do góry. Uchwyciłam się jeszcze raz za usta, aby nie zwrócić na niego zawartości żołądka.
- Wytrzymaj jeszcze trochę.
Zacisnęłam dłoń na ramieniu, kiedy przycisnęłam czoło do barku przyjaciela Itachiego. Nie chcę słyszeć zbędnych pytań, po prostu potrzebowałam pomocy, a on znalazł się blisko mnie. Nikomu nie muszę się tłumaczyć z zaistniałej sytuacja, która wygląda tak, jakby niósł mnie jak swoją księżniczkę.
Postawił mnie, kiedy zachwiałam się, ale z jego pomocą doszłam do najbliższej toalety. Zniknęłam za drzwiami. Nie wytrzymałam dłużej, kiedy zwymiotowałam.  Nienawidziłam tego odruchu, który sprawiał, że mogłam zemdleć, a na dodatek wszystko się stało przez emocje i samolot. Najwyraźniej mam chorobę lokomocyjną, która dopiero teraz się objawiła, choć Sasuke wspominał, że zawsze bałam się latać samolotem. Naprawdę muszę wziąć się w garść, bo inaczej nic nie skończy się dobrze.
- Zaczekam na zewnątrz, bo jeszcze jakaś mnie przyłapie, że jestem w waszej toalecie.
- D-dobrze – oparłam się o muszlę, kiedy znów zwróciłam. Nie mogłam uwierzyć, że sprawiłam wszystkim tyle kłopotu, ale w końcu czekają na nas w autokarze, więc pretensje zostawią na później.
Wstałam, kiedy poczułam się sto razy lepiej niż przedtem. Wyszłam z ubikacji i opłukałam usta, gdy spojrzałam w lustro na swoje odbicie. Blada niczym trup. Naprawdę jestem wdzięczna Sasoriemu, że zabrał mnie do łazienki, inaczej bym zwymiotowała w czasie podróży do miejsca tymczasowego pobytu.  Przeczesałam dłońmi włosy, gdy myślałam o zachowaniu Itachiego, który mógł zobaczyć całą sytuację. Nie jesteśmy ze sobą, więc żadne z nas niczego nie musi przestrzegać. 

„Boże, chce podpaść się pod ziemię. Dlaczego zaczynam przejmować się opinią Itachiego?”, myślałam

Wyprostowałam się, gdy poczułam drżenie dłoni, które zostało spowodowane nagłym spadkiem energii. Chciałabym się położyć i nie być w centrum uwagi, ale czeka na mnie przyjaciel wokalisty, więc muszę ruszyć tyłek i z nim się spotkać, bo inaczej będzie się martwił. Czasami mężczyźni są gorzej przewrażliwieni niż kobiety, dlatego wolę go nie trzymać w niepewności.
Gdy wyszłam Sasori stał oparty o ścianę, a ręce miał założone na klatce, gdy palcami stukał niecierpliwie. W ciemnych oczach panował strach, którego wcześniej nie widziałam, ale przeraziło mnie to, że w szybkim tempie zmienił się wygląd jego oczu.  
- Przepraszam, że trwało to tak długo – popatrzył na mnie zmartwiony, gdy uśmiechnął się rozluźniony, że czułam się już lepiej. Obserwował moje ruchy ciała czy czasami nie poczuje się słabo, ale teraz odczuwałam ulgę.
- Jak się czujesz?
- O wiele lepiej – odszedł ze mną u boku, ale się nie odezwał, kiedy obserwowałam go uważnie. Nie miałam pojęcia czy coś się wydarzyło, jak spędziłam ten czas w łazience, ale wygląda teraz na zmartwionego.  – Sasori – spojrzał na mnie – Pomogłeś mi. Dziękuję.
- Nie wyglądałaś najlepiej, każdy by pomógł, gdyby  zauważył.

„Nie prawda, są ludzie, którzy drwiliby z mojego nieszczęścia”, myślałam.

Zacisnęłam dłonie na bluzce, kiedy wyszliśmy z lotniska, gdy brunet stał przy autokarze i niecierpliwie czekał. Widziałam jak stuka długopisem o papiery, które trzymał w ręku, a gdy nas zauważył nasze spojrzenie się zrównały. Nie miałam wątpliwości, że wokalista  nie ma humoru, bo ciemne tęczówki wyrażały złość do mojej osoby. Nie zrobiłam tego specjalnie, ale w końcu on też został wczoraj urażony, dlatego nie powinnam się dziwić, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego.
Bez słowa weszłam do autokaru i usiadłam na swoim miejscu, gdy rówieśnicy na mnie spojrzeli. To nie skończy się dobrze, jestem o tym przekonana, gdy mają pretensje, że mam dobre kontakty z zespołem.
Drzwi zamknęły się za Itachim, który westchnął z ulgą, po czym na mnie spojrzał, ale odwróciłam głowę w bok, gdy wsadziłam sobie w uszy słuchawki, aby nie słyszeć co mówi do innych osób. Zdaje sobie sprawę, że jestem uparta, ale nie potrafię inaczej. On nie chce mi o niczym powiedzieć, więc powinnam z innych osób wyciągnąć potrzebne informacje na temat ubiegłych lat. Jestem w beznadziejnej sytuacji.

„Chcę odpocząć, ale mam jeszcze do porozmawiania z Deidarą, ale może to odłożę na jutro”, myślałam.

Zamknęłam oczy i dłonią podparłam głowę, kiedy patrzyłam na pokonywaną ulicę, gdy na chodniku widziałam przechodnich, którzy zmierzali do swojego celu.
Westchnęłam, po czym zamknęłam oczy, aby wsłuchać się w muzykę.  W słuchawkach słyszałam tykający zegar, po czym spojrzałam na wyświetlacz odtwarzacza z tytułem i wykonawcą utworu. Black Angels – Clock Strikes.  Zacisnęłam dłoń na kolanie, gdy wsłuchiwałam się w słowa piosenki. Można powiedzieć, że opowiadało o moich zmartwieniach, które są nieistotne.

„Co w moim odtwarzaczu robi ich piosenka? Nie przypominam sobie, abym cokolwiek wgrywała”, myślałam.

Uniosłam oczy, gdy spojrzałam na mojego towarzysza, siedzącego obok mnie. Ciemne włosy opadały mu na skroń, gdy przez nie, nie mogłam zauważyć ciemnych tęczówek. Tak bardo chciałam się do niego odezwać, ale mam też swoją dumę, której nikt nie może zranić. Nasze oczy spotkały się przez chwilę, gdy od razu odwróciłam głowę w bok, gdy wjechaliśmy do lasu, przez który dostawały się promienie słoneczne.

„On wie jak działają na mnie jego oczy. Kiedyś to wykorzysta”, myślałam.

Gdy patrzyłam na las, w dłoni poczułam papier, który został włożony przez Itachiego. Spojrzałam na małą karteczką złożoną na pół, która otworzyłam, kiedy zacisnęłam mocno palce, czytając jego stwierdzenie.
I tak się do mnie pierwsza odezwiesz.
Zgniotłam kartkę w dłoni, gdy odwróciłam się z powrotem do okna, po czym zacisnęłam dłoń mocno na odtwarzaczy. Duma. Jego cholerna duma i pewność siebie wykraczają moją wytrzymałość. Nie dam rady z nim „walczyć” po przez naszą upartość, ale jeśli tego chce to proszę bardzo. Zobaczy do czego jestem zdolna. Mogę osiągnąć wszystko, gdy tego zapragnę. Jeszcze mu pokażę, że to on się wkurzy i zacznie do mnie mówić.  Jeśli do tego wszystkiego okaże się dupkiem to nie wytrzymam z nerwów!

„Nie przegram z tobą. Nie myśl sobie!”, uśmiechnęłam się do siebie.

Itachi sprawia, że nie myślę o tym co było, a o przyszłości, która może być całkiem zabawna. Drań mnie podszedł! Dokładnie wiedział, że takie podejście mnie rozweseli, a na dodatek zrobił z tego rozrywkę, które z nas wygra. Oczywiście on będzie przegranym, bo nie dam mu tak łatwo wygrać naszego starcia.
Spojrzałam przed siebie, kiedy oczom ukazała się rezydencja dwupiętrowa z widokiem na ocean. Nie mogłam oderwać spojrzenia od jej staromodnego zdobienia. Wyglądał jak zamek księżniczki, który czekał na jej przyjazd. Beżowe mury świetnie komponowały się z szpiczastymi wieżyczkami w odcieniach granatu.
To co widziałam z daleka mnie oniemiało, ale chciałabym zobaczyć go z bliska, aby wiedzieć jaka jest naprawdę duża posiadłość i co się znajduje w środku? Ciekawiło mnie czy czasami, wygląda tak samo pięknie i staromodnie, jak na zewnątrz.
Minęliśmy budynek, na który nadal się patrzyłam, ale autokar zatrzymał się nieopodal nowoczesnej rezydencji, w której prawdopodobnie będziemy mieszkać. Oczywiście, że tak, bo w końcu Itachi musi mieć znajomości, jeśli załatwia dla klasy taki luksus. Dobrze, że jeszcze służby nam nie załatwił, bo dziewczyny byłyby w siódmym niebie.
Schowałam odtwarzacz do torby podręcznej. Z autobusu wyszłam ostatnia, bo nie chciałam mieć konfrontacji z  rówieśnikami z klasy. Oby dwie rezydencje zostały od siebie oddzielone gęstym lasem, ale najbardziej ciekawiła mnie tamta willa, w końcu wyglądał jak mini zamek dla księżniczki.

„Cóż, powinnam myśleć o tym co się stanie przez dwa tygodnie. W tej wilii na pewno mieszka jakieś zamożne małżeństwo. Mogą sobie pozwolić na takie coś”, myślałam.

Obok mnie stanął Sasori, który ziewnął ze zmęczenia. Musiał chwilę przysnąć.
- Odezwaliście się do siebie?- spojrzał na mnie wyczekująco.
- Jeszcze czego! – założyłam ręce na piersiach i odwróciłam się do niego plecami, kiedy usłyszałam głośny śmiech, a gdy spojrzałam na niego skulił się, trzymając za brzuch. Nie miałam pojęcia co powiedziałam, że wybuchł histerycznym śmiechem.
- Jesteś naprawdę interesującą kobietą! – patrzyłam na niego, gdy naburmuszyłam policzki ze złości, kiedy uchwycił mnie za ramię i poklepał przyjacielsko – Serio twoja upartość pasuje do niego. Identycznie. Gdybyście byli ze sobą, tworzylibyście idealną parę. Wręcz doskonałą. Żadne nie odpuściłoby, jeśli na czymś postanowi.
- Masz jakiś problem czy jak? Po co mi o tym mówisz? Nie interesuje mnie…
- Sądzę inaczej.. – zniżył się do mnie – Jesteś nim zainteresowana, nawet bardzo, widać to, jak na niego patrzysz.
Zacisnęłam dłonie i odeszłam przed siebie, mijając Sasuke, gdy spojrzał na mnie, po czym na czerwonowłosego, który nie przestawał się śmiać.  Sama doskonale wiedziałam, że jego osoba jest dla mnie ukojeniem i przy nim czułam się bezpiecznie nie ważne w jakiej sytuacji się znajdowaliśmy.
Popatrzyłam na kartkę, która dał mi brunet i westchnęłam zrezygnowana. Teraz się do niego nie będę odzywać, ale przecież jesteśmy na wycieczce i nie wiem czy wytrzymam nasze milczenie. Choć wolę z nim nie przegrać inaczej będzie mi to wypominał do samego końca.
- Nie złość się, chciałbym tego doczekać, gdy zgodzisz się z nim być na stałe.
- Wasza trójka… Cholera, co wam chodzi po głowie? – zapytałam, gdy Deidara znalazł się obok nas, a po krótkiej chwili doszedł Hidan z dziwnym uśmieszkiem na ustach.  – Tak w ogóle Deidara, twoja siostra pozwoliła ci wyjechać? Jest w ciebie wpatrzona, jak w obrazek.
- Omińmy ten temat – zaśmiał się i podrapał się po potylicy. Wiedziałam, że z pewnością się pokłócili, kiedy wyjeżdżał za granice bez swojej uroczej siostry.
Zawsze marzyłam, aby mieć młodsze rodzeństwo, ale matka nie miała już siły na dzieci, a  jej organizm wyczerpał się przez chorobę, ale zawsze jestem szczęśliwa, że to ona mnie wychowała. Dała mi życie, które chcę pielęgnować do samego końca, nawet jeśli pojawią się trudności na drodze, które bez wątpienia pokonam.
- Może ty mi wyjaśnisz co się stało z jego siostrą? Kłótnia? – popatrzyłam na Sasoriego.
- Jego siostra to istny szatan w anielskiej skórze. Potrafi pokazać pazurki, gdy ktoś jej zajdzie za skórę. Bardzo chciała z nim pojechać, ale on stanowczo powiedział, że innym razem we dwoje polecą.
- I co potem?
- Uderzyła go w krocze – wzdrygnęłam się, kiedy pomyślałam, jak zwijał się z bólu. Mała musiała mieć ostry charakterek, skoro nie dostała co chciała. Nasze pierwsze spotkanie było miłe, ale najwyraźniej nie poznałam jeszcze jej drugiej natury.
- Współczuje mu.
- Nie ma czego. Zasłużył sobie tym razem, bo w końcu zawsze wymiguje się od wycieczki z nią. Dlatego nie narzekał, gdy go uderzyła, ale następnym razem poleci z nami na wycieczkę. Tego jestem pewny – uśmiechnął się, gdy patrzył na blondyna, jak entuzjastycznie rozmawia z brunetem.
- Od ilu lat się znacie? – zapytałam go, gdy zatrzymaliśmy się przy fontannie, kiedy wszyscy czekali, aż brunet skończy rozmowę z starszą kobietą, która wyszła z rezydencji. Najwyraźniej jest właścicielka, albo gospodynią, ale tego wszyscy się dowiedzą.  
- Spędziliśmy ze sobą dzieciństwo, więc jest to szmat czasu. Znosiliśmy wtedy humory Itachiego, to teraz nie jest problemem, gdy wybuchnie złością. – zaśmiał się do siebie – Często się powstrzymuje, bo zna swoje możliwości, i woli wiele spraw przemilczeć.
- Tak. Zdaje sobie z tego sprawę. W końcu  jest bardzo uparty, jeśli nie chce powiedzieć prawdy.  Sama w końcu muszę odnaleźć prawdę bo o niczym nie chce powiedzieć.
- Lepiej żyć z nieświadomością. Uwierz mi wiem co mówię. Robi to dla twojego dobra. Powinnaś zapomnieć o tamtym i nie zmuszać się do przypomnienia dawnych lat, a zająć się tym co jest teraz. Teraźniejszość i twoja przyszłość jest ważniejsza.
- Znasz swoje dzieciństwo, a ja mam całkowitą pustkę w głowie. Nie pamiętam niczego i nikogo, dlatego się nie poddam.
- Rób jak uważasz za słuszne, ale nie miej do mnie pretensji, że nie ostrzegałem. Dla mnie i jego jest tak lepiej. Nie, dla każdego z nas, bo lepiej zając się tym co lepsze, niż zmuszać siebie do przypomnienia przeszłości.
- Ty też wiesz coś o mnie?
- Tak. Wszyscy wiedzą, i nikt z nas ci nie wytłumaczy. Skoro chcesz sobie przypomnieć, zrób to na własną rękę, ale tak jak mówiłem. Ostrzegałem. Nie powinnaś się teraz dręczyć przeszłością, to nie jest najlepszy czas. Jeśli jeszcze nic nie pamiętasz, to zostaw wszystko za sobą i idź naprzód.
- Rozumiem, ale ja… - pogłaskał mnie beztrosko po włosach, gdy spojrzałam na niego, kiedy zauważyłam smutny uśmiech.
- Proszę, nie przywracaj mu wspomnień, które go bolą. Zrozum go teraz takim jakim jest i korzystaj z tego, że masz go obok siebie – spuściłam głowę, kiedy ukucnął naprzeciwko mnie i uchwycił dłonie w swoje ręce.
Obraz znów się rozmazywał. Nie chciałam płakać, ale wychodziło z tego, że to ja jestem ta zła. Zraniłam go w przeszłości i nie powinnam do tego wracać, ponieważ to może go jeszcze bardziej zaboleć. Samo wspominanie tego. Nie warto rozgrzebywać ran, które już się zabliźniły.
- To może być trudne, ale dasz radę – na jego dłoniach zauważyłam krople, gdy dotknął policzków, po czym starł łzy. – Rozumiem, że chcesz wszystko wiedzieć, ale tamto nie było twoją winą. Nie zamartwiaj się tym tak bardzo, bo wszystko dobrze się ułoży. Jestem tego pewien.

„Nawet jeśli tak mówisz, obwiniam się za wszystko co wtedy się stało. To moja wina”, pomyślałam.

Nie przestałam płakać, kiedy zauważyłam jak uczniowie podążają do wejścia, ale nie ruszyłam się z miejsca. Przybliżył się do mnie, abym spojrzała w jego oczy. Nasze czoła się zetknęły, gdy patrzałam w głębie tęczówek.
- To może chcesz, abym na rozweselenie… - przerwał na chwilę – cię pocałował? – spłonęłam rumieńcem.
- Nie, dziękuję. Tego nie potrzebuję! – odeszłam od niego szybko, gdy dotknęłam policzków, które paliły gorącem. Minęłam Itachiego, który spojrzał na mnie podejrzanie, a z daleka słyszałam śmiech Sasoriego.

„Zabawił się mną. Zrobił to specjalnie. Ta dwójka pasuje do siebie idealnie!”, myślałam.

Weszłam do budynku, gdy zobaczyłam rozległy korytarz, gdy na górę prowadziły podwójne schody z marmuru. Itachi odszedł dalej, kiedy spojrzał na wiszące klucze na tablicy, która została specjalnie przyszykowana. Jeden z breloków schował do kieszeni, kiedy popatrzył na mnie z uśmiechem, ale od razu odwróciłam głowę w bok.
- Uparciuch – spojrzałam na Deidare.  
- To jego wina.
- Oczywiście. To wina oby dwóch stron, ale pewnie poznałaś jego pewność siebie.
- Nie zaprzeczę.
Zaśmiał się przyjaźnie, gdy znów spojrzała na Itachiego, gdy ponownie rozmawiał ze starszą kobietą, która miała upięte włosy w koka.  Zauważyłam, że ani na chwile nie zmieniła wyrazu twarzy. Zimna kobieta, która potrafiła wszystkimi rządzić.
- Rozdam wam klucze do pokoi i za dwie godziny spotkamy się w jadali, aby wszystko omówić. Mapę z grafikiem dziennym macie w pokojach  – powiedział brunet.
Dziewczyny jak zawsze były podniecone, ponieważ nikt się nie spodziewał, że będziemy mieszkać w takim luksusie. Na pewno nie ja. Jestem tylko ciekawa co wymyślił Itachi. Musi być jakiś haczyk skoro mamy taka rezydencję dla klasy. Jestem ciekawa co takiego chodzi mu po głowie.

„Nie umiem go czasami zrozumieć”, myślałam.

- Sakura, a ty nie idziesz? – spojrzałam na blondyna, po czym westchnęłam.
- Mam przeczucie, że powinnam iść ostatnia, aby nie robić zamieszania.  – zaśmieli się i odeszli na górę, wymachując kluczami z zadowoleniem. No jasne! Oni już mieli klucze, a ja nieszczęsna muszę czekać cierpliwe na swoją kolej.
Gdy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi podeszłam do bruneta i wyciągnęłam rękę po klucz, który powinnam dostać. Nasze spojrzenia się spotkały, gdy uchwycił dłoń i obrócił, po czym schylił się do niej i musnął wargami.
- C-c-co robisz? Czy ty w ogóle jesteś normalny? – pytałam i patrzyłam na niego z bezpiecznej odległości, kiedy na ustach pojawił się cwaniacki uśmieszek, który mówił o jego wygranej.

„Podszedł mnie”, myślałam.

Ukucnęłam i zasłoniłam dłońmi twarz, kiedy jednak doszedł do tego, że przegrałam z nim mini zawody. W taki łatwy sposób, ale wiedział w jaki sposób zareaguje, jak tak zrobi. Tak samo stało się z Sasuke. Dwóch braci zna moje słabe punkty, jeśli chodzi o bliskość płci przeciwnej.
- Jestem całkiem normalny – zaśmiał się, kiedy z kieszeni wyciągnął breloczek z kluczem, po czym uchwycił mą dłoń i położył na niej tymczasową własność do pokoju. Popatrzyłam na niego.
- Tak, w dodatku stu procentowy dupek.
- Może troszeczkę, ale taki już jestem. Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju, dość łatwo tu się zgubić – odeszłam u jego boku, ale poczułam jakąś ulgę, że z nim rozmawiałam. Choć to będzie chwila, ale jestem mu wdzięczna, że zmusił mnie do odezwania się. Teraz mogłam być sobą i swobodnie się poruszać. – Nie mów mi, że jeszcze się na mnie gniewasz.
- Wcale! – odwróciłam głowę w bok, aby nie mieć kontaktu wzrokowego, ponieważ od razu bym się przyznała do porażki.
- Twój ton mówi mi co innego – zaśmiał się, gdy na niego spojrzałam. Stanęłam przy drzwiach balkonowych i patrzyłam na ogród, który rozciągał się na wiele metrów. Wyglądał cudownie, ale miałam wrażenie, że gdzieś już go widziałam. To tylko takie wrażenie, ale muszę go zobaczyć dokładnie.
- Co się stało? – spojrzał w moim kierunku, gdy naszym oczom ukazał się elegancka kobieta w jasno niebieskiej sukience, która na głowie miała słomiany kapelusz, gdy przytrzymywała go, aby nie zwiał przez silny wiatr. – Miała być wieczorem, z nią się nie idzie dogadać, robi co chce.
- Tak jak ty.
- Wcale nie!
Popatrzyłam na niego, gdy widziałam, że wkroczyłam na terytorium, z którego powinnam jak najszybciej uciec. Zaśmiałam się przyjaźnie, widząc jego niezadowolenie. Uchwycił za przegub i pociągnął do siebie, kiedy odeszłam po słusznie, ale jego mina mnie rozbawiła. Wyglądał uroczo, gdy się denerwował, przy czym jego oczy błyskały intensywnie. Naprawdę uwielbiam jego zachowanie, może właśnie dlatego nie chcę z nim się kłócić, bo potrzebuje rozmowy.
- Nie chciałeś, żeby tak szybko przyjeżdżała twoja…
- Nie jest moją dziewczyną, jeśli to chcesz powiedzieć. Przyjaźnimy się od długiego czasu, i nadal się nie przyzwyczaiłem, że zrobi za każdym razem psikusa. Jest dla mnie jak siostra.
- Czyli potrafi ci dokuczać. Interesujące.
- Z pewnością ją poznasz, w końcu przedstawię ją wszystkim. Dom należy do niej, użyczyła nam go na te dwa tygodnie, ponieważ nie ma zamiaru siedzieć w nim sama. Czuje się samotna.
- Z naszą klasą na pewno jej się nie będzie nudzić. W dużej mierze są rozrywkowi.
- Zdążyłem zauważyć, że nic innego nie mają w głowie poza zabawą. Przypuszczam, że mój brat będzie miał mnie dosyć po wsze czasy, ale to będzie uczta dla oczu.
- Chcesz mu zrobić na złość.
- Zasłużył.

„Ciekawe dlaczego chce mu podokuczać? Jestem za bardzo ciekawa!”, pomyślałam.

- Czemu? – zadałam pytanie, kiedy zatrzymał się i popatrzeliśmy na siebie. Zagłębiłam się w jego oczach, gdy podeszłam do niego bliżej i nie oderwałam od niego oczu. Uniósł dłoń, po czym uchwycił kaskadę długich włosów i spojrzał na nie z lekkim uśmiechem, gdy uniósł je bliżej swoich ust.
Drzwi do sypiali się otworzyły i przed nami, na ziemi leżał Deidara w bokserkach. Nie powstrzymałam się od panicznego śmiechu, kiedy zauważyłam jego włosy w nieładzie i minę skrzywdzonego dziecka.
- Na litość boską, Dei. Co wyprawiasz?
- Zaczynali mi dokuczać i... – po dłuższym czasie zauważył mnie, gdy powstrzymywałam się od śmiechu. Trzymałam się za brzuch, gdy blondyn spłonął rumieńcem, a brunet nadal czekał na wyjaśnienia. Uniósł się, po czym odwrócił się do nas plecami.
Teraz Itachi nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Naprawdę jesteś gejem? – zapytałam, gdy na mnie spojrzał z zdziwieniem.
- Ty też! Wszyscy przeciwko mnie – uchwycił mnie za ramiona, gdy stał przede mną pół nagi. Patrzyłam na jego tors, gdzie miał zarysy mięśni, po długoletnich ćwiczeniach. – Posłuchaj mnie bardzo uważnie,  n i e   j e s t e m  g e j e m !
Brunet podszedł do niego od tyłu i ruszał zadowolony palcami, patrząc na punkt na plecach gitarzysty. Czułam, że wpakuje się w kłopoty razem z resztą, gdy zacznie w taki sam sposób dokuczać przyjacielowi. Chciałam go powstrzymać, ale zostałam zatrzymana w ramionach blondyna.  Błysk w oczach Itachiego stał się niebezpieczny, a  gdy jego przyjaciele zobaczyli mnie w ramionach blondyna podśmiewali się cicho.
Krzyknął głośno do mojego ucha, kiedy odeszłam od niego parę kroków, trzymając się za pokrzywdzony narząd.

„Idioci”, pomyślałam.

Blondyn zamachnął się i zamiast Itachiego uderzył Sasoriego, który upadł na podłogę, gdy spojrzał na niego zdziwiony, że dostał zamiast wokalisty. Sama nie wiedziałam co przed chwilą się stało, ale Itachi sprytnie wszystkiego uniknął.
- Pojebało cię? To nie moja wina!
- Wy to zaczęliście, czyli na was spoczywa odpowiedzialność!
- Ach tak? – wstał, gdy na niego się rzucił i razem uderzyli w ścianę.

„Jak dzieci”, myślałam.

Brunet uchwycił mnie za rękę, gdy blondyn na niego spojrzał. Uciekliśmy. Nawet nie spojrzeliśmy się za siebie czy nas goni, ale przyznam, że jest zabawnie w ich towarzystwie. To co przed chwilą się wydarzyło, było dość zabawne, bo zachowali się jak dzieci.
Brunet stanął, lecz nadal trzymał moją dłoń. Oparł się o ścianę i oddychał szybciej, po czym spojrzał czy czasami blondyn nas nie goni.
- Możesz już puścić moją dłoń.
- Czemu?
- Pytasz mnie czemu  - stwierdziłam – ponieważ jesteśmy na wycieczce szkolnej, a ty jesteś moim nauczycielem. Zrobiłoby się nieprzyjemnie, gdyby… – przerwałam, gdy splątał nasze dłonie i pociągnął mnie do siebie. Wpadłam w silne ramiona, kiedy przytulił mnie do siebie.
Słyszałam serce, które uderzało o żebra szybciej i poczułam gorąco na policzkach, kiedy schował głowę w moich rozpuszczonych włosach. Wdychał zapach owocowego szamponu, kiedy przyciągnął mnie bliżej do swojego ciała.
- Wiesz, że nawet się tym nie interesuje co powiedzą inni – zamarłam na jego wyznanie – Już ci to powiedziałem, więc powinnaś zrozumieć.  Jestem tobą i tylko tobą zainteresowany. Żadna inna mnie nie obchodzi. I dopóki mogę będę się starał, abyś mnie zauważyła jako mężczyznę, któremu możesz zaufać.
Spojrzał w moje czy, kiedy uchwycił policzki, gdy ciepłe wargi poczułam na czole. Nie wiedziałam z początku co się dzieje, ale jest pierwszym mężczyzną, który zachował się w taki łagodny sposób. Każda kobieta mogła by się w nim zakochać, po przez czułe słówka i gesty. Padłyby w jego ramiona.
Patrzyłam na niego zauroczona, gdy skończył czuły gest i odebrał ode mnie klucz do pokoju, po czym odwrócił się i otworzył drzwi, które popchnął. Wpuścił mnie pierwszą do środka, kiedy spojrzałam na ekskluzywne wnętrze sypialni. Uchwycił dłoń i wręczył brylok z kluczem.
- Rozejrzyj się trochę, a jak później będziesz chciała oprowadzę cię po rezydencji. Na pewno znajdziesz co nieco dla siebie.
- Dobrze.
- Księżniczko, widzimy się za półtorej godziny w jadalni – odszedł i zamknął za sobą drzwi, kiedy uchwyciłam się szybko za policzki, które piekły od gorąca. To nie jest normalne co między nami się dzieje. Nie tylko plaża, ale i tutaj mnie przytulił i nic go nie obchodziło. To jest urocze z jednej strony, a z drugiej wstydzę się wszystkiego co ma ze mną związek.

Sama w końcu muszę się przyznać, że ten facet mnie zauroczył”, myślałam.

Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze, gdy uśmiechnęłam się uroczo, myśląc o wokaliście, który sprawił, że serce uderzało mocno o żebra. Jak na razie jedyny mężczyzna co potrafił to ze mną zrobić, ponieważ inni naśmiewali się, albo znęcali fizycznie. Nie chcę do tego wracać, do tamtych dni. Muszę żyć dalej i iść przed siebie, tak jak postanowiłam. 




3 komentarze:

  1. oj tak wyczuwam zmianę koncepcji przez kilka rozdziałów wymyslilas coś co nas rozwali ... Kim ją miałam się luzowac a tu ... bam siedzę i myślę coś ty wymyśliła. najgorsze jest to że po tobie nie można się niczego spodziewać . a co do rozdziału w pewnym momencie nie wiedziałam kto co mowi ale może to przez to że z oczu to mam minusy XD. jaaa Kurcze wsiadac po rozdziałach poprawę fakt ale zawsze lubilam jak piszesz i szok taki długi rozdział? ostatnia publikacja na fb była 3 lutego . kimi tylko gratulowac i kibicować

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w pewnych momentach nie wiedziałam kto mówi. :(

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Kiedy przypomni sobie przeszłość? Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń