Zacisnęłam
dłoń na skórzanym pasku torebki, gdy patrzyłam na grupę, która zmierzała do
wyjścia z lotniska. Przeniosłam spojrzenie na bruneta, z którym nie zamieniłam
słowa od wylotu z Japonii. Nie znalazłam też okazji, aby choć wymienić z nim
konkretne spojrzenia, a jeszcze Sasuke zaczął sprawiać, że wolałam trzymać się
od niego z daleka. Muszę wyjaśnić wiele problemów związanych z wokalistą, ale
pierwszą ważną sprawą jest przypomnienie sobie przeszłości. To mam zrobić w
pierwszej kolejności, aby wiedzieć, jakie błędy popełniłam. Nie chcę ranić
kolejny raz tą samą osobę, na której zaczęło mi zależeć bardziej niż na sobie. W
ogóle nie odzywanie się do siebie zaczyna działać mi na nerwy, przez co nie
mogę racjonalnie myśleć, on jest w mojej głowie.
„Wszystko jest pogmatwane i tak
szybko nie skończy się nasz konflikt”, myślałam.
Westchnęłam,
kiedy szłam w samotności i patrzyłam na klasę, która była zadowolona z
wycieczki za granicę, a ja pragnęłam wrócić do ojczystego kraju. Nie miałam tu
co szukać i po co zwiedzać, ale oczywiście wszyscy inni wiedzą lepiej co dla
mnie dobre. Dlatego nie miałam nic do gadania, gdy Tsunade również upierała się
nad wyjazdem. Wszyscy przeciwko mnie! Nie do przyjęcia, abym miała swoje zdanie
na ten temat. Tylko ciekawi mnie jeszcze jedno, dlaczego dostałam bilety od
nieznajomego?
Dostaje
bilety i jeszcze nieznany numer do mnie wydzwania, a gdy odbieram w słuchawce
słyszę jedynie sapanie. Irytujące. Co zrobić, jak nie mam na to wpływu.
Widocznie ma tak być, a tego już nie zmienię, że komuś zebrało się na żarty.
Jestem przekonana, że to Sasuke robi sobie z przyjaciółmi gierki, aby się
odegrać.
Letni
ciepły wiaterek pobawił się końcówkami włosów, które zarzuciłam do tyłu. Naprawdę
było ciepło, jeszcze cieplej niż u nas. Nie dziwne, że wybrali taką świetną
porę na wycieczkę, skoro chcieli spędzać czas nad oceanem. Czeka mnie to samo,
choć nie będę udzielała się z relacjami miedzy rówieśnikami. Jeśli zajmę się
sobą, nikt nie zwróci na mnie uwagi, chyba, że młodszy brat Itachiego zacznie
mieć mnie dosyć i postanowi dokuczyć, jak na niego przystało.
Przystanęłam,
przy grupie, gdy wchodziła do podstawionego autobusu, który miał nas zawieść do
hotelu, jaki wynajmowaliśmy. Uchwyciłam się za brzuch, który bolał mnie jeszcze
bardziej, niż przed wylotem. Nerwy robiły swoje, ale przecież już jest po
locie, wiec powinnam się uspokoić.
„Tak to jest jak wszystkim się
przejmuję. Naprawdę nie umiem się uspokoić, gdy jestem w obcym miejscu”,
myślałam.
Usiadłam
w autokarze, w wolnym miejscu i czekałam, aż wszyscy zajmą swoje miejsca. Nie
umiałam się skupić z powodu bólu, które brały mnie na wymioty, więc zamknęłam
oczy, aby zawroty głowy nie stawały się silniejsze.
- Sakura – popatrzyłam na czerwonowłosego, który
zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość i dotknął czoła. – Jesteś
blada.. Czujesz się dobrze?
- Niezbyt – uchwyciłam się za usta, aby nie puścić
pawia. Chyba wszystkie nerwy i lot samolotem się skumulowały, ponieważ czułam,
że zaraz nie wytrzymam. Ponownie zamknęłam oczy, gdy poczułam jak się unoszę.
Świat zaczął się walić na głowę, bo nie mogłam otworzyć oczu z powodu odruchu
wymiotnego.
- Czemu nic nie powiedziałaś?! Co jest z tobą
dziewczyno? Zachowujesz się jak dziecko. Zdrowie jest ważniejsze niż duma.
Uśmiechnęłam
się słysząc słowa Sasoriego, który zazwyczaj nie wtrącał się w relacje między Itachim
a mną. Teraz jest zdenerwowany, ponieważ nie zachowuje się rozważnie, jeśli
chodziło o mój stan organizmu. Czasami jestem naprawdę uparta, ale w tym
wypadku nie chcę sprawiać wszystkim problemów. Tylko, że właśnie w tym momencie
mają wszyscy kłopot, ponieważ zachowałam się egoistycznie.
Czułam
zapach ciała czerwonowłosego mieszany z perfumami, których używał aż nadto, co
powodowało, że zawartość żołądka podniosła się do góry. Uchwyciłam się jeszcze
raz za usta, aby nie zwrócić na niego zawartości żołądka.
- Wytrzymaj jeszcze trochę.
Zacisnęłam
dłoń na ramieniu, kiedy przycisnęłam czoło do barku przyjaciela Itachiego. Nie
chcę słyszeć zbędnych pytań, po prostu potrzebowałam pomocy, a on znalazł się
blisko mnie. Nikomu nie muszę się tłumaczyć z zaistniałej sytuacja, która
wygląda tak, jakby niósł mnie jak swoją księżniczkę.
Postawił
mnie, kiedy zachwiałam się, ale z jego pomocą doszłam do najbliższej toalety. Zniknęłam
za drzwiami. Nie wytrzymałam dłużej, kiedy zwymiotowałam. Nienawidziłam tego odruchu, który sprawiał,
że mogłam zemdleć, a na dodatek wszystko się stało przez emocje i samolot.
Najwyraźniej mam chorobę lokomocyjną, która dopiero teraz się objawiła, choć
Sasuke wspominał, że zawsze bałam się latać samolotem. Naprawdę muszę wziąć się
w garść, bo inaczej nic nie skończy się dobrze.
- Zaczekam na zewnątrz, bo jeszcze jakaś mnie
przyłapie, że jestem w waszej toalecie.
- D-dobrze – oparłam się o muszlę, kiedy znów
zwróciłam. Nie mogłam uwierzyć, że sprawiłam wszystkim tyle kłopotu, ale w
końcu czekają na nas w autokarze, więc pretensje zostawią na później.
Wstałam,
kiedy poczułam się sto razy lepiej niż przedtem. Wyszłam z ubikacji i opłukałam
usta, gdy spojrzałam w lustro na swoje odbicie. Blada niczym trup. Naprawdę jestem
wdzięczna Sasoriemu, że zabrał mnie do łazienki, inaczej bym zwymiotowała w
czasie podróży do miejsca tymczasowego pobytu. Przeczesałam dłońmi włosy, gdy myślałam o
zachowaniu Itachiego, który mógł zobaczyć całą sytuację. Nie jesteśmy ze sobą,
więc żadne z nas niczego nie musi przestrzegać.
„Boże, chce podpaść się pod ziemię.
Dlaczego zaczynam przejmować się opinią Itachiego?”,
myślałam
Wyprostowałam
się, gdy poczułam drżenie dłoni, które zostało spowodowane nagłym spadkiem
energii. Chciałabym się położyć i nie być w centrum uwagi, ale czeka na mnie
przyjaciel wokalisty, więc muszę ruszyć tyłek i z nim się spotkać, bo inaczej
będzie się martwił. Czasami mężczyźni są gorzej przewrażliwieni niż kobiety,
dlatego wolę go nie trzymać w niepewności.
Gdy
wyszłam Sasori stał oparty o ścianę, a ręce miał założone na klatce, gdy
palcami stukał niecierpliwie. W ciemnych oczach panował strach, którego
wcześniej nie widziałam, ale przeraziło mnie to, że w szybkim tempie zmienił
się wygląd jego oczu.
- Przepraszam, że trwało to tak długo – popatrzył na
mnie zmartwiony, gdy uśmiechnął się rozluźniony, że czułam się już lepiej.
Obserwował moje ruchy ciała czy czasami nie poczuje się słabo, ale teraz
odczuwałam ulgę.
- Jak się czujesz?
- O wiele lepiej – odszedł ze mną u boku, ale się
nie odezwał, kiedy obserwowałam go uważnie. Nie miałam pojęcia czy coś się
wydarzyło, jak spędziłam ten czas w łazience, ale wygląda teraz na
zmartwionego. – Sasori – spojrzał na
mnie – Pomogłeś mi. Dziękuję.
- Nie wyglądałaś najlepiej, każdy by pomógł,
gdyby zauważył.
„Nie prawda, są ludzie, którzy
drwiliby z mojego nieszczęścia”, myślałam.
Zacisnęłam
dłonie na bluzce, kiedy wyszliśmy z lotniska, gdy brunet stał przy autokarze i niecierpliwie
czekał. Widziałam jak stuka długopisem o papiery, które trzymał w ręku, a gdy
nas zauważył nasze spojrzenie się zrównały. Nie miałam wątpliwości, że wokalista
nie ma humoru, bo ciemne tęczówki
wyrażały złość do mojej osoby. Nie zrobiłam tego specjalnie, ale w końcu on też
został wczoraj urażony, dlatego nie powinnam się dziwić, że nie chce mieć ze
mną nic wspólnego.
Bez
słowa weszłam do autokaru i usiadłam na swoim miejscu, gdy rówieśnicy na mnie
spojrzeli. To nie skończy się dobrze, jestem o tym przekonana, gdy mają
pretensje, że mam dobre kontakty z zespołem.
Drzwi
zamknęły się za Itachim, który westchnął z ulgą, po czym na mnie spojrzał, ale
odwróciłam głowę w bok, gdy wsadziłam sobie w uszy słuchawki, aby nie słyszeć
co mówi do innych osób. Zdaje sobie sprawę, że jestem uparta, ale nie potrafię
inaczej. On nie chce mi o niczym powiedzieć, więc powinnam z innych osób
wyciągnąć potrzebne informacje na temat ubiegłych lat. Jestem w beznadziejnej
sytuacji.
„Chcę odpocząć, ale mam jeszcze do
porozmawiania z Deidarą, ale może to odłożę na jutro”,
myślałam.
Zamknęłam
oczy i dłonią podparłam głowę, kiedy patrzyłam na pokonywaną ulicę, gdy na
chodniku widziałam przechodnich, którzy zmierzali do swojego celu.
Westchnęłam,
po czym zamknęłam oczy, aby wsłuchać się w muzykę. W słuchawkach słyszałam tykający zegar, po
czym spojrzałam na wyświetlacz odtwarzacza z tytułem i wykonawcą utworu. Black Angels – Clock Strikes. Zacisnęłam dłoń na kolanie, gdy
wsłuchiwałam się w słowa piosenki. Można powiedzieć, że opowiadało o moich
zmartwieniach, które są nieistotne.
„Co w moim odtwarzaczu robi ich
piosenka? Nie przypominam sobie, abym cokolwiek wgrywała”,
myślałam.
Uniosłam
oczy, gdy spojrzałam na mojego towarzysza, siedzącego obok mnie. Ciemne włosy
opadały mu na skroń, gdy przez nie, nie mogłam zauważyć ciemnych tęczówek. Tak
bardo chciałam się do niego odezwać, ale mam też swoją dumę, której nikt nie
może zranić. Nasze oczy spotkały się przez chwilę, gdy od razu odwróciłam głowę
w bok, gdy wjechaliśmy do lasu, przez który dostawały się promienie słoneczne.
„On wie jak działają na mnie jego
oczy. Kiedyś to wykorzysta”, myślałam.
Gdy
patrzyłam na las, w dłoni poczułam papier, który został włożony przez
Itachiego. Spojrzałam na małą karteczką złożoną na pół, która otworzyłam, kiedy
zacisnęłam mocno palce, czytając jego stwierdzenie.
I tak się do mnie pierwsza
odezwiesz.
Zgniotłam
kartkę w dłoni, gdy odwróciłam się z powrotem do okna, po czym zacisnęłam dłoń
mocno na odtwarzaczy. Duma. Jego cholerna duma i pewność siebie wykraczają moją
wytrzymałość. Nie dam rady z nim „walczyć” po przez naszą upartość, ale jeśli
tego chce to proszę bardzo. Zobaczy do czego jestem zdolna. Mogę osiągnąć
wszystko, gdy tego zapragnę. Jeszcze mu pokażę, że to on się wkurzy i zacznie
do mnie mówić. Jeśli do tego wszystkiego
okaże się dupkiem to nie wytrzymam z nerwów!
„Nie przegram z tobą. Nie myśl
sobie!”, uśmiechnęłam się do siebie.
Itachi
sprawia, że nie myślę o tym co było, a o przyszłości, która może być całkiem
zabawna. Drań mnie podszedł! Dokładnie wiedział, że takie podejście mnie
rozweseli, a na dodatek zrobił z tego rozrywkę, które z nas wygra. Oczywiście
on będzie przegranym, bo nie dam mu tak łatwo wygrać naszego starcia.
Spojrzałam
przed siebie, kiedy oczom ukazała się rezydencja dwupiętrowa z widokiem na
ocean. Nie mogłam oderwać spojrzenia od jej staromodnego zdobienia. Wyglądał
jak zamek księżniczki, który czekał na jej przyjazd. Beżowe mury świetnie
komponowały się z szpiczastymi wieżyczkami w odcieniach granatu.
To
co widziałam z daleka mnie oniemiało, ale chciałabym zobaczyć go z bliska, aby
wiedzieć jaka jest naprawdę duża posiadłość i co się znajduje w środku?
Ciekawiło mnie czy czasami, wygląda tak samo pięknie i staromodnie, jak na
zewnątrz.
Minęliśmy
budynek, na który nadal się patrzyłam, ale autokar zatrzymał się nieopodal
nowoczesnej rezydencji, w której prawdopodobnie będziemy mieszkać. Oczywiście,
że tak, bo w końcu Itachi musi mieć znajomości, jeśli załatwia dla klasy taki
luksus. Dobrze, że jeszcze służby nam nie załatwił, bo dziewczyny byłyby w
siódmym niebie.
Schowałam
odtwarzacz do torby podręcznej. Z autobusu wyszłam ostatnia, bo nie chciałam
mieć konfrontacji z rówieśnikami z
klasy. Oby dwie rezydencje zostały od siebie oddzielone gęstym lasem, ale
najbardziej ciekawiła mnie tamta willa, w końcu wyglądał jak mini zamek dla
księżniczki.
„Cóż, powinnam myśleć o tym co się
stanie przez dwa tygodnie. W tej wilii na pewno mieszka jakieś zamożne
małżeństwo. Mogą sobie pozwolić na takie coś”, myślałam.
Obok
mnie stanął Sasori, który ziewnął ze zmęczenia. Musiał chwilę przysnąć.
- Odezwaliście się do siebie?- spojrzał na mnie
wyczekująco.
- Jeszcze czego! – założyłam ręce na piersiach i
odwróciłam się do niego plecami, kiedy usłyszałam głośny śmiech, a gdy
spojrzałam na niego skulił się, trzymając za brzuch. Nie miałam pojęcia co
powiedziałam, że wybuchł histerycznym śmiechem.
- Jesteś naprawdę interesującą kobietą! – patrzyłam
na niego, gdy naburmuszyłam policzki ze złości, kiedy uchwycił mnie za ramię i
poklepał przyjacielsko – Serio twoja upartość pasuje do niego. Identycznie.
Gdybyście byli ze sobą, tworzylibyście idealną parę. Wręcz doskonałą. Żadne nie
odpuściłoby, jeśli na czymś postanowi.
- Masz jakiś problem czy jak? Po co mi o tym mówisz?
Nie interesuje mnie…
- Sądzę inaczej.. – zniżył się do mnie – Jesteś nim
zainteresowana, nawet bardzo, widać to, jak na niego patrzysz.
Zacisnęłam
dłonie i odeszłam przed siebie, mijając Sasuke, gdy spojrzał na mnie, po czym
na czerwonowłosego, który nie przestawał się śmiać. Sama doskonale wiedziałam, że jego osoba jest
dla mnie ukojeniem i przy nim czułam się bezpiecznie nie ważne w jakiej
sytuacji się znajdowaliśmy.
Popatrzyłam
na kartkę, która dał mi brunet i westchnęłam zrezygnowana. Teraz się do niego
nie będę odzywać, ale przecież jesteśmy na wycieczce i nie wiem czy wytrzymam
nasze milczenie. Choć wolę z nim nie przegrać inaczej będzie mi to wypominał do
samego końca.
- Nie złość się, chciałbym tego doczekać, gdy
zgodzisz się z nim być na stałe.
- Wasza trójka… Cholera, co wam chodzi po głowie? –
zapytałam, gdy Deidara znalazł się obok nas, a po krótkiej chwili doszedł Hidan
z dziwnym uśmieszkiem na ustach. – Tak w
ogóle Deidara, twoja siostra pozwoliła ci wyjechać? Jest w ciebie wpatrzona,
jak w obrazek.
- Omińmy ten temat – zaśmiał się i podrapał się po
potylicy. Wiedziałam, że z pewnością się pokłócili, kiedy wyjeżdżał za granice
bez swojej uroczej siostry.
Zawsze
marzyłam, aby mieć młodsze rodzeństwo, ale matka nie miała już siły na dzieci,
a jej organizm wyczerpał się przez chorobę,
ale zawsze jestem szczęśliwa, że to ona mnie wychowała. Dała mi życie, które
chcę pielęgnować do samego końca, nawet jeśli pojawią się trudności na drodze,
które bez wątpienia pokonam.
- Może ty mi wyjaśnisz co się stało z jego siostrą?
Kłótnia? – popatrzyłam na Sasoriego.
- Jego siostra to istny szatan w anielskiej skórze.
Potrafi pokazać pazurki, gdy ktoś jej zajdzie za skórę. Bardzo chciała z nim
pojechać, ale on stanowczo powiedział, że innym razem we dwoje polecą.
- I co potem?
- Uderzyła go w krocze – wzdrygnęłam się, kiedy
pomyślałam, jak zwijał się z bólu. Mała musiała mieć ostry charakterek, skoro
nie dostała co chciała. Nasze pierwsze spotkanie było miłe, ale najwyraźniej
nie poznałam jeszcze jej drugiej natury.
- Współczuje mu.
- Nie ma czego. Zasłużył sobie tym razem, bo w końcu
zawsze wymiguje się od wycieczki z nią. Dlatego nie narzekał, gdy go uderzyła,
ale następnym razem poleci z nami na wycieczkę. Tego jestem pewny – uśmiechnął
się, gdy patrzył na blondyna, jak entuzjastycznie rozmawia z brunetem.
- Od ilu lat się znacie? – zapytałam go, gdy
zatrzymaliśmy się przy fontannie, kiedy wszyscy czekali, aż brunet skończy
rozmowę z starszą kobietą, która wyszła z rezydencji. Najwyraźniej jest
właścicielka, albo gospodynią, ale tego wszyscy się dowiedzą.
- Spędziliśmy ze sobą dzieciństwo, więc jest to
szmat czasu. Znosiliśmy wtedy humory Itachiego, to teraz nie jest problemem,
gdy wybuchnie złością. – zaśmiał się do siebie – Często się powstrzymuje, bo
zna swoje możliwości, i woli wiele spraw przemilczeć.
- Tak. Zdaje sobie z tego sprawę. W końcu jest bardzo uparty, jeśli nie chce powiedzieć
prawdy. Sama w końcu muszę odnaleźć
prawdę bo o niczym nie chce powiedzieć.
- Lepiej żyć z nieświadomością. Uwierz mi wiem co
mówię. Robi to dla twojego dobra. Powinnaś zapomnieć o tamtym i nie zmuszać się
do przypomnienia dawnych lat, a zająć się tym co jest teraz. Teraźniejszość i
twoja przyszłość jest ważniejsza.
- Znasz swoje dzieciństwo, a ja mam całkowitą pustkę
w głowie. Nie pamiętam niczego i nikogo, dlatego się nie poddam.
- Rób jak uważasz za słuszne, ale nie miej do mnie
pretensji, że nie ostrzegałem. Dla mnie i jego jest tak lepiej. Nie, dla
każdego z nas, bo lepiej zając się tym co lepsze, niż zmuszać siebie do
przypomnienia przeszłości.
- Ty też wiesz coś o mnie?
- Tak. Wszyscy wiedzą, i nikt z nas ci nie
wytłumaczy. Skoro chcesz sobie przypomnieć, zrób to na własną rękę, ale tak jak
mówiłem. Ostrzegałem. Nie powinnaś się teraz dręczyć przeszłością, to nie jest
najlepszy czas. Jeśli jeszcze nic nie pamiętasz, to zostaw wszystko za sobą i
idź naprzód.
- Rozumiem, ale ja… - pogłaskał mnie beztrosko po
włosach, gdy spojrzałam na niego, kiedy zauważyłam smutny uśmiech.
- Proszę, nie przywracaj mu wspomnień, które go
bolą. Zrozum go teraz takim jakim jest i korzystaj z tego, że masz go obok
siebie – spuściłam głowę, kiedy ukucnął naprzeciwko mnie i uchwycił dłonie w
swoje ręce.
Obraz
znów się rozmazywał. Nie chciałam płakać, ale wychodziło z tego, że to ja
jestem ta zła. Zraniłam go w przeszłości i nie powinnam do tego wracać,
ponieważ to może go jeszcze bardziej zaboleć. Samo wspominanie tego. Nie warto
rozgrzebywać ran, które już się zabliźniły.
- To może być trudne, ale dasz radę – na jego
dłoniach zauważyłam krople, gdy dotknął policzków, po czym starł łzy. –
Rozumiem, że chcesz wszystko wiedzieć, ale tamto nie było twoją winą. Nie
zamartwiaj się tym tak bardzo, bo wszystko dobrze się ułoży. Jestem tego pewien.
„Nawet jeśli tak mówisz, obwiniam
się za wszystko co wtedy się stało. To moja wina”,
pomyślałam.
Nie
przestałam płakać, kiedy zauważyłam jak uczniowie podążają do wejścia, ale nie
ruszyłam się z miejsca. Przybliżył się do mnie, abym spojrzała w jego oczy.
Nasze czoła się zetknęły, gdy patrzałam w głębie tęczówek.
- To może chcesz, abym na rozweselenie… - przerwał
na chwilę – cię pocałował? – spłonęłam rumieńcem.
- Nie, dziękuję. Tego nie potrzebuję! – odeszłam od
niego szybko, gdy dotknęłam policzków, które paliły gorącem. Minęłam Itachiego,
który spojrzał na mnie podejrzanie, a z daleka słyszałam śmiech Sasoriego.
„Zabawił się mną. Zrobił to
specjalnie. Ta dwójka pasuje do siebie idealnie!”,
myślałam.
Weszłam
do budynku, gdy zobaczyłam rozległy korytarz, gdy na górę prowadziły podwójne
schody z marmuru. Itachi odszedł dalej, kiedy spojrzał na wiszące klucze na
tablicy, która została specjalnie przyszykowana. Jeden z breloków schował do
kieszeni, kiedy popatrzył na mnie z uśmiechem, ale od razu odwróciłam głowę w
bok.
- Uparciuch – spojrzałam na Deidare.
- To jego wina.
- Oczywiście. To wina oby dwóch stron, ale pewnie
poznałaś jego pewność siebie.
- Nie zaprzeczę.
Zaśmiał
się przyjaźnie, gdy znów spojrzała na Itachiego, gdy ponownie rozmawiał ze
starszą kobietą, która miała upięte włosy w koka. Zauważyłam, że ani na chwile nie zmieniła
wyrazu twarzy. Zimna kobieta, która potrafiła wszystkimi rządzić.
- Rozdam wam klucze do pokoi i za dwie godziny
spotkamy się w jadali, aby wszystko omówić. Mapę z grafikiem dziennym macie w
pokojach – powiedział brunet.
Dziewczyny
jak zawsze były podniecone, ponieważ nikt się nie spodziewał, że będziemy
mieszkać w takim luksusie. Na pewno nie ja. Jestem tylko ciekawa co wymyślił
Itachi. Musi być jakiś haczyk skoro mamy taka rezydencję dla klasy. Jestem
ciekawa co takiego chodzi mu po głowie.
„Nie umiem go czasami zrozumieć”,
myślałam.
- Sakura, a ty nie idziesz? – spojrzałam na
blondyna, po czym westchnęłam.
- Mam przeczucie, że powinnam iść ostatnia, aby nie
robić zamieszania. – zaśmieli się i
odeszli na górę, wymachując kluczami z zadowoleniem. No jasne! Oni już mieli
klucze, a ja nieszczęsna muszę czekać cierpliwe na swoją kolej.
Gdy
wszyscy rozeszli się do swoich pokoi podeszłam do bruneta i wyciągnęłam rękę po
klucz, który powinnam dostać. Nasze spojrzenia się spotkały, gdy uchwycił dłoń
i obrócił, po czym schylił się do niej i musnął wargami.
- C-c-co robisz? Czy ty w ogóle jesteś normalny? –
pytałam i patrzyłam na niego z bezpiecznej odległości, kiedy na ustach pojawił
się cwaniacki uśmieszek, który mówił o jego wygranej.
„Podszedł mnie”,
myślałam.
Ukucnęłam
i zasłoniłam dłońmi twarz, kiedy jednak doszedł do tego, że przegrałam z nim
mini zawody. W taki łatwy sposób, ale wiedział w jaki sposób zareaguje, jak tak
zrobi. Tak samo stało się z Sasuke. Dwóch braci zna moje słabe punkty, jeśli
chodzi o bliskość płci przeciwnej.
- Jestem całkiem normalny – zaśmiał się, kiedy z
kieszeni wyciągnął breloczek z kluczem, po czym uchwycił mą dłoń i położył na
niej tymczasową własność do pokoju. Popatrzyłam na niego.
- Tak, w dodatku stu procentowy dupek.
- Może troszeczkę, ale taki już jestem. Chodź
zaprowadzę cię do twojego pokoju, dość łatwo tu się zgubić – odeszłam u jego
boku, ale poczułam jakąś ulgę, że z nim rozmawiałam. Choć to będzie chwila, ale
jestem mu wdzięczna, że zmusił mnie do odezwania się. Teraz mogłam być sobą i
swobodnie się poruszać. – Nie mów mi, że jeszcze się na mnie gniewasz.
- Wcale! – odwróciłam głowę w bok, aby nie mieć
kontaktu wzrokowego, ponieważ od razu bym się przyznała do porażki.
- Twój ton mówi mi co innego – zaśmiał się, gdy na
niego spojrzałam. Stanęłam przy drzwiach balkonowych i patrzyłam na ogród,
który rozciągał się na wiele metrów. Wyglądał cudownie, ale miałam wrażenie, że
gdzieś już go widziałam. To tylko takie wrażenie, ale muszę go zobaczyć
dokładnie.
- Co się stało? – spojrzał w moim kierunku, gdy naszym
oczom ukazał się elegancka kobieta w jasno niebieskiej sukience, która na
głowie miała słomiany kapelusz, gdy przytrzymywała go, aby nie zwiał przez
silny wiatr. – Miała być wieczorem, z nią się nie idzie dogadać, robi co chce.
- Tak jak ty.
- Wcale nie!
Popatrzyłam
na niego, gdy widziałam, że wkroczyłam na terytorium, z którego powinnam jak
najszybciej uciec. Zaśmiałam się przyjaźnie, widząc jego niezadowolenie. Uchwycił
za przegub i pociągnął do siebie, kiedy odeszłam po słusznie, ale jego mina mnie
rozbawiła. Wyglądał uroczo, gdy się denerwował, przy czym jego oczy błyskały
intensywnie. Naprawdę uwielbiam jego zachowanie, może właśnie dlatego nie chcę
z nim się kłócić, bo potrzebuje rozmowy.
- Nie chciałeś, żeby tak szybko przyjeżdżała twoja…
- Nie jest moją dziewczyną, jeśli to chcesz
powiedzieć. Przyjaźnimy się od długiego czasu, i nadal się nie przyzwyczaiłem,
że zrobi za każdym razem psikusa. Jest dla mnie jak siostra.
- Czyli potrafi ci dokuczać. Interesujące.
- Z pewnością ją poznasz, w końcu przedstawię ją
wszystkim. Dom należy do niej, użyczyła nam go na te dwa tygodnie, ponieważ nie
ma zamiaru siedzieć w nim sama. Czuje się samotna.
- Z naszą klasą na pewno jej się nie będzie nudzić.
W dużej mierze są rozrywkowi.
- Zdążyłem zauważyć, że nic innego nie mają w głowie
poza zabawą. Przypuszczam, że mój brat będzie miał mnie dosyć po wsze czasy,
ale to będzie uczta dla oczu.
- Chcesz mu zrobić na złość.
- Zasłużył.
„Ciekawe dlaczego chce mu
podokuczać? Jestem za bardzo ciekawa!”, pomyślałam.
- Czemu? – zadałam pytanie, kiedy zatrzymał się i
popatrzeliśmy na siebie. Zagłębiłam się w jego oczach, gdy podeszłam do niego
bliżej i nie oderwałam od niego oczu. Uniósł dłoń, po czym uchwycił kaskadę
długich włosów i spojrzał na nie z lekkim uśmiechem, gdy uniósł je bliżej
swoich ust.
Drzwi
do sypiali się otworzyły i przed nami, na ziemi leżał Deidara w bokserkach. Nie
powstrzymałam się od panicznego śmiechu, kiedy zauważyłam jego włosy w
nieładzie i minę skrzywdzonego dziecka.
- Na litość boską, Dei. Co wyprawiasz?
- Zaczynali mi dokuczać i... – po dłuższym czasie
zauważył mnie, gdy powstrzymywałam się od śmiechu. Trzymałam się za brzuch, gdy
blondyn spłonął rumieńcem, a brunet nadal czekał na wyjaśnienia. Uniósł się, po
czym odwrócił się do nas plecami.
Teraz
Itachi nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Naprawdę jesteś gejem? – zapytałam, gdy na mnie
spojrzał z zdziwieniem.
- Ty też! Wszyscy przeciwko mnie – uchwycił mnie za
ramiona, gdy stał przede mną pół nagi. Patrzyłam na jego tors, gdzie miał zarysy
mięśni, po długoletnich ćwiczeniach. – Posłuchaj mnie bardzo uważnie, n i e j e s t e m
g e j e m !
Brunet
podszedł do niego od tyłu i ruszał zadowolony palcami, patrząc na punkt na
plecach gitarzysty. Czułam, że wpakuje się w kłopoty razem z resztą, gdy
zacznie w taki sam sposób dokuczać przyjacielowi. Chciałam go powstrzymać, ale
zostałam zatrzymana w ramionach blondyna. Błysk w oczach Itachiego stał się
niebezpieczny, a gdy jego przyjaciele
zobaczyli mnie w ramionach blondyna podśmiewali się cicho.
Krzyknął
głośno do mojego ucha, kiedy odeszłam od niego parę kroków, trzymając się za pokrzywdzony
narząd.
„Idioci”,
pomyślałam.
Blondyn
zamachnął się i zamiast Itachiego uderzył Sasoriego, który upadł na podłogę, gdy
spojrzał na niego zdziwiony, że dostał zamiast wokalisty. Sama nie wiedziałam
co przed chwilą się stało, ale Itachi sprytnie wszystkiego uniknął.
- Pojebało cię? To nie moja wina!
- Wy to zaczęliście, czyli na was spoczywa
odpowiedzialność!
- Ach tak? – wstał, gdy na niego się rzucił i razem
uderzyli w ścianę.
„Jak dzieci”,
myślałam.
Brunet
uchwycił mnie za rękę, gdy blondyn na niego spojrzał. Uciekliśmy. Nawet nie
spojrzeliśmy się za siebie czy nas goni, ale przyznam, że jest zabawnie w ich
towarzystwie. To co przed chwilą się wydarzyło, było dość zabawne, bo zachowali
się jak dzieci.
Brunet
stanął, lecz nadal trzymał moją dłoń. Oparł się o ścianę i oddychał szybciej,
po czym spojrzał czy czasami blondyn nas nie goni.
- Możesz już puścić moją dłoń.
- Czemu?
- Pytasz mnie czemu
- stwierdziłam – ponieważ jesteśmy na wycieczce szkolnej, a ty jesteś
moim nauczycielem. Zrobiłoby się nieprzyjemnie, gdyby… – przerwałam, gdy
splątał nasze dłonie i pociągnął mnie do siebie. Wpadłam w silne ramiona, kiedy
przytulił mnie do siebie.
Słyszałam
serce, które uderzało o żebra szybciej i poczułam gorąco na policzkach, kiedy
schował głowę w moich rozpuszczonych włosach. Wdychał zapach owocowego
szamponu, kiedy przyciągnął mnie bliżej do swojego ciała.
- Wiesz, że nawet się tym nie interesuje co powiedzą
inni – zamarłam na jego wyznanie – Już ci to powiedziałem, więc powinnaś
zrozumieć. Jestem tobą i tylko tobą
zainteresowany. Żadna inna mnie nie obchodzi. I dopóki mogę będę się starał,
abyś mnie zauważyła jako mężczyznę, któremu możesz zaufać.
Spojrzał
w moje czy, kiedy uchwycił policzki, gdy ciepłe wargi poczułam na czole. Nie
wiedziałam z początku co się dzieje, ale jest pierwszym mężczyzną, który
zachował się w taki łagodny sposób. Każda kobieta mogła by się w nim zakochać,
po przez czułe słówka i gesty. Padłyby w jego ramiona.
Patrzyłam
na niego zauroczona, gdy skończył czuły gest i odebrał ode mnie klucz do
pokoju, po czym odwrócił się i otworzył drzwi, które popchnął. Wpuścił mnie
pierwszą do środka, kiedy spojrzałam na ekskluzywne wnętrze sypialni. Uchwycił
dłoń i wręczył brylok z kluczem.
- Rozejrzyj się trochę, a jak później będziesz
chciała oprowadzę cię po rezydencji. Na pewno znajdziesz co nieco dla siebie.
- Dobrze.
- Księżniczko, widzimy się za półtorej godziny w
jadalni – odszedł i zamknął za sobą drzwi, kiedy uchwyciłam się szybko za
policzki, które piekły od gorąca. To nie jest normalne co między nami się
dzieje. Nie tylko plaża, ale i tutaj mnie przytulił i nic go nie obchodziło. To
jest urocze z jednej strony, a z drugiej wstydzę się wszystkiego co ma ze mną
związek.
„Sama w końcu muszę się przyznać, że ten
facet mnie zauroczył”, myślałam.
Spojrzałam
w swoje odbicie w lustrze, gdy uśmiechnęłam się uroczo, myśląc o wokaliście,
który sprawił, że serce uderzało mocno o żebra. Jak na razie jedyny mężczyzna
co potrafił to ze mną zrobić, ponieważ inni naśmiewali się, albo znęcali
fizycznie. Nie chcę do tego wracać, do tamtych dni. Muszę żyć dalej i iść przed
siebie, tak jak postanowiłam.
oj tak wyczuwam zmianę koncepcji przez kilka rozdziałów wymyslilas coś co nas rozwali ... Kim ją miałam się luzowac a tu ... bam siedzę i myślę coś ty wymyśliła. najgorsze jest to że po tobie nie można się niczego spodziewać . a co do rozdziału w pewnym momencie nie wiedziałam kto co mowi ale może to przez to że z oczu to mam minusy XD. jaaa Kurcze wsiadac po rozdziałach poprawę fakt ale zawsze lubilam jak piszesz i szok taki długi rozdział? ostatnia publikacja na fb była 3 lutego . kimi tylko gratulowac i kibicować
OdpowiedzUsuńTeż w pewnych momentach nie wiedziałam kto mówi. :(
UsuńŚwietny rozdział. Kiedy przypomni sobie przeszłość? Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń