środa, 3 lutego 2016

Rozdział trzydziesty czwarty



Obracałam komórkę w dłoni i nie oderwałam od niej spojrzenia, gdy myślałam o brunecie, z którym się nie pożegnałam, jak przystało na kulturalną osobę. Trzasnęłam drzwiami i odeszłam. Zachowałam się jak kompletna idiotka, która ma wielkie ego. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę się zdenerwować na mężczyznę, na którym zaczęło mi zależeć, ale w końcu chciałam mu pomóc na wiele sposobów. Odrzucał wszystko co mu ofiarowałam, ale mogę się do niego dotrzeć, jeśli nie będę rozmawiała o przeszłości.

„Głupota, przecież sama powiedziałam, że nie odezwę się więcej razy”, pomyślałam.

Przeczesałam niecierpliwie włosy palcami, po czym westchnęłam, patrząc na swoje odbicie w lustrze po przeciwległej ścianie. Nie mogłam zapomnieć o nim, gdy ciemne oczy wypełniały smutek i żal, który sprawił, że chciałam znać powód jego zachowania.
Spojrzałam na wyświetlacz komórki, który wskazywał drugą w nocy, a nie miałam ochoty na sen, z powodu sytuacji w jakiej się znalazłam. Pragnęłam być teraz blisko wokalisty, który potrzebował wsparcia bliskich osób. Ten mężczyzna zaprząta z każdą chwilę moją głowę i naprawdę nie wiem co zrobić.

„Proszę, niech wszystko szybko się skończy”, myślałam.

Zakryłam dłońmi twarz, kiedy nie potrafiłam poukładać własnych myśli. On sprawił, że mogłam uwierzyć w siebie, a teraz zakazałam mu się do mnie odzywać. Ironia. Takiego obrotu sytuacji się nie spodziewałam. Myślę o tym co tam się stało, ale czuję, że niedługo wszystko się wyjaśni co ma ze mną wspólnego. Muszę tylko iść przed siebie.
Usłyszałam dzwonek telefonu, na który popatrzyłam. Nieznany numer.
- Słucham?
Milczenie w słuchawce, ale dosłyszałam czyjś przyspieszony oddech. Wiele razy mówiłam do tej osoby, ale nic nie usłyszałam. Sam oddech sprawił, że poczułam się, jakbym miała prześladowcę. Zacisnęłam dłoń na słuchawce, która drżała ze strachu, ale od razu odłożyłam komórkę, wyłączając rozmówce.
Patrzyłam na wyświetlacz komórki, aby nieznajomy kolejny raz się skontaktował, lecz okienko sprzetu zgasło po krótkim czekaniu. Moja ciekawość jest zbyt duża, aby zostawić to w takim stanie. Itachi, a teraz nieznajomy wydzwania do mnie, zachowując się jak psychopata, dla którego stałam się ofiarą.
Odeszłam do torby, gdzie miałam schowane potrzebne rzeczy na podróż i kolejny raz sprawdziłam czy mam bilety i paszport. Nie chciałam mieć żadnych problemów na lotnisku, gdy wolałam nie denerwować rówieśników z klasy jak i nauczycieli, którzy nienawidzili mojej istoty.
Otworzyłam bilet, gdy  spojrzałam na godzinę wylotu do stanów, która była o piątej rano,  godzinie przed czasem wszyscy powinni być na lotnisku, dlatego nie widziałam potrzeby, abym się kładła do łóżka. Niedługo powinnam jechać na lotnisko.
Usłyszałam skrzypienie drzwi, gdy w progu stała Tsunade z uśmiechem na ustach.
- Dobrze się czujesz?
- Nie – westchnęłam, gdy zamknęłam bilet i schowałam go do torby podręcznej – Nie chcę tam jechać, nie teraz. To nie jest najlepszy moment, chętnie zostałabym  w domu, aby nie bawić się tak jak reszta.
- Moim zdaniem ta wycieczka bardzo ci pomoże, poznasz odrobinę świata. Na dodatek dostałaś bilety na podróż.
- Tak i jestem bardzo ciekawa, kto mi je sprezentował. 

„To mnie najbardziej ciekawi, kto był tak hojny. Mam nadzieję, że to nie Itachi”, myślałam.

- Pewnie się kiedyś dowiesz. Zejdź na dół jak się przyszykujesz. Zjemy razem śniadanie i zawiozę cię na lotnisko, abyś przypadkiem nie uciekła.
- Nie zrobię tego! – naburmuszyłam policzki ze złości, gdy zamknęła za sobą drzwi, lecz słyszałam jej cichy śmiech.
Nie jestem tchórzem, który ucieka od problemów, tylko nie chciałam przyjmować pomocy innych osób, bo nie miałam zamiaru nikogo angażować. To są moje problemy i nikt nie ma się wtrącać, ale na mojej drodze pojawił się Itachi, który wyciągnął pomocną dłoń, a sam jej nie chce przyjąć. Jesteśmy w tym podobni i nie chcemy, aby ludzie w to się wtrącali. Sami rozwiążemy problemy z innymi ludźmi.
Tylko, że teraz chce mu pomóc, aby wyjaśnił mi co go trapi i jakie ma problemy. Jest bardzo popularny i wiele ma fanek, ale jest też człowiekiem, który sam może sobie nie poradzić. Też cierpi z powodu nie rozwiązanych spraw i z pewnością jego przyjaciele o niczym nie wiedzą. Ich mogę  o wszystko wypytać, z pewnością również lecą z nami do stanów, wiec to nie będzie problem.
Chwyciłam z fotela przygotowane ubrania, po czym odeszłam do łazienki, z myślami o brunecie, któremu na pewno nie odpuszczę. Jeśli jego przyjaciele nie będą chcieli mówić, wyciągnę wszystko siłą, gdy to się nie uda pójdę prosto do właściciela zmartwień. Nie opuszczę go, gdy będzie w potrzebie.
Zrobiłam zimny prysznic, aby się przebudzić, gdyż nie spałam ani chwili. Zrobiłam błąd, ale nie potrafiłam zasnąć z myślą o zmartwieniach nauczyciela. Ubrałam beżowy sweterek, czarne spodnie, po czym przeczesałam szczotka włosy i zaplątałam w kucyk. Na szyi zapięłam złoty łańcuszek z dwoma sercami, po czym ruszyłam na dół na pożywne śniadanie.
Usiadłam przy stole, kiedy blondynka podała mi kubek zielonej herbaty.
- Czy czymś się martwisz? – spojrzałam na blondynkę z kanapką w buzi i zaprzeczyłam stanowczym ruchem głowy – Nie spałaś całą noc, więc trochę się martwię, że masz jakiś problem.
- Wszystko jest w porządku, po prostu dzisiaj nie potrafiłam zasnąć, może to przez to co się ostatnio działo.
- Jak nie chcesz mówić, dobrze. Znając ciebie chcesz wszystko sama zrobić. Powinnaś częściej polegać na innych. – Tsunade odwróciła się do zlewu, po czym zaczęła zmywać naczynia.
- Nie tylko ja – westchnęła, ale byłam pewna, że słyszała co powiedziałam. Nie chciała na ten temat się wypowiadać, ponieważ nawet nie udzieliłabym jej konkretnej odpowiedzi. Nie będę mieszała w to innych ludzi, skoro nikt nie chce mi powiedzieć co może droczyć bruneta. Jestem w nie ciekawej sytuacji, jeśli nie uzyskam od nikogo odpowiedzi z zespołu „Black Angels”.
Naprawdę nie potrafię zrozumieć Itachiego. Pragnie mi pomóc, a sam woli żyć w samotności, aby nikt do niego nie dotarł. Nie wiem jakim był wcześniej mężczyzną, ale powinien otworzyć się na kobiety, jeśli w przyszłości chce mieć rodzinę. W taki sposób na pewno nie zyska kogoś drogiemu sercu, komu mógłby zaufać bezgranicznie. Chciałabym, aby traktował mnie jak przyjaciółkę, bo postanowiłam liczyć na niego. Mieć go przy sobie, ale sam mnie odpycha, gdy chodzi o pomoc dla niego.
- Powinnyśmy już jechać – spojrzałam na zegarek, kiedy zerwałam się szybko i pobiegłam na górę.
Za dużo myślę o Itachim, gdy i tak nie będzie chciał mnie słuchać, bo potrafi rządzić i posiadać wielkie ego, które nie powinno się zranić. Jest bardzo dumny i uparty, więc trzeba uważać co się mówi. Można też go szybko zdenerwować, gdy nie chce rozmawiać na drażniące tematy.
Zeszłam z tobą podróżną i podręczną, gdzie miałam potrzebne rzeczy przy odprawie, których wolałam nie zgubić. Ubrałam buty na obcasie, po czym odeszłam do samochodu, ciągnąc za sobą bagaż z ubraniami.
Muszę dać sobie radę, aby zrozumieć co ukrywa najgorętszy kawaler w szkole i porozmawiać z nim w cztery oczy, ale będzie chciał się wymigać od odpowiedzi. Tylko, że obiecałam się do niego nie odzywać, więc nie ma mowy, abym z nim zaczęła rozmawiać. Też mam dumę, a słowo w moim przypadku jest ważne. W końcu jestem wkurzająca, a w tym wypadku też nachalna.
Zauważyłam lotnisko, kiedy poczułam uścisk w żołądku z nerwów. Spotkam go tutaj, ale muszę zachować spokój i do niego się nie odezwać, tak jak wczoraj wybiegłam z samochodu. Nie mogłam z nim rozmawiać z powodu złości, która mogła we mnie wybuchnąć.
- Mam cie odprowadzić?
- Nie, dziękuję. Pójdę sama. - wyciągnęłam torbę z bagażnika i nachyliłam się do otwartego okna. - To widzimy się za dwa tygodnie.
Brzuch bolał przez cały czas, ponieważ nie czułam się dobrze na spotkanie z brunetem. Rozstaliśmy się w nie milej atmosferze. Pierwszy raz się z nim pokłóciłam, co sprawiało, że chciałam zapomnieć, że na plaży tak dobrze się bawiliśmy, nawet jeśli wyglądaliśmy jak kochankowie.
Drzwi się otworzyły i pewnym krokiem odeszłam przed siebie do poczekalni, gdzie mieliśmy się wszyscy spotkać. Z daleka widziałam już osoby z klasy, którzy rozmawiali ze sobą głośno, przy czym przeszkadzały innym osobą.
Zauważyłam brata Sasuke, który stał z listą osób, którzy mieli lecieć na wycieczkę z nauczycielami i oczywiście zespołem, który zrobił sobie przerwę od koncertowania. Deidara klepnął bruneta i wskazał na mnie, kiedy usiadłam na pobliskim siedzeniu, czekając aż wszyscy się zjawią.
Nie obejrzałam się kolejny raz w stronę Itachiego, choć bardzo mnie kusiło. W końcu wiem, że jego osoba działa na mnie uspokajająco, ale nie ja zawiniłam w naszej kłótni. Powinien wiedzieć, że nie jestem aż taką miłą dziewczynką, jak mu się zdaje. W końcu nigdy nie wiadomo na jakiego przeciwnika się trafi.
Przede mną znalazła się karta z obecnościami.
- Podpisz – usłyszałam głos bruneta. Zrobiłam jak chciał, nawet na niego nie spojrzałam, bo uległabym jego oczom.
- Naprawdę musieliście się pokłócić, skoro nawet na ciebie nie spojrzała. – mówił Hidan, trzymając Deidare za ramię.
- Zamknij się!
- Straszny – zaśmiał się srebrnowłosy, gdy blondyn odszedł od niego. Popatrzyłam w bok, gdy w wejściu zobaczyłam znajome z klasy, które przepadały za Sasuke. Od razu podpisały listę i podeszły do bruneta z  zadowoleniem, gdy zaczęły się podśmiewać.
Poczułam na rękach silny dotyk, kiedy popatrzyłam na mężczyznę o niebieskich oczach, gdy uśmiechał się przyjaźnie.
- Nic nie powiem – odwróciłam głowę w bok, aby  nie próbował nawet mnie o to prosić. Usłyszałam jego śmiech.
- Oby dwoje jesteście tak samo uparci, żadne nie chce powiedzieć o co poszło.  – westchnął, gdy przypomniał sobie o sytuacji, jaką musiał zagwarantować im Itachi po naszym spotkaniu – ten facet nie ma nerwów ze stali, choć próbuje być opanowanym przed wszystkimi z branży. Z nami może być sobą, więc lepiej poznać go takiego jakim jest naprawdę. Spróbuj go zrozumieć, choć trochę. Dobrze?
- Deidara, chciałabym z Tobą później porozmawiać na osobności – spojrzałam na jego dłonie, które mocniej zacisnął, aby dać mi do zrozumienia, że miał nadzieję, że poprawie nasze stosunki i pierwsza zacznę rozmawiać.
- Nie ma sprawy.
- Teraz jeszcze jestem czegoś ciekawa – upił łyka kawy, którą miał w kubku, aby rozbudzić się z samego rana. Nachyliłam się nad nim, aby większa liczba osób tego nie usłyszała. – Spałeś z Temari?
Plunął ciepłą kawą, gdy na podłodze zostały kropki od brązowego płynu. Spojrzał na mnie zdziwiony, że zapytałam o ich wczorajsze zajęcie, gdy nas opuścili. Wpatrywałam się w niego wyczekująco, aby odpowiedział na moje pytanie.
- Skąd to pytanie? – W głosie usłyszałam panikę, którą nie potrafił ukryć. Popatrzył w  bok, i widziałam, że chciał uciec, więc uchwyciłam go za ramiona, aby tego nie zrobił. Nie obchodziło mnie nic innego, gdy wszyscy mogli się w nas wpatrywać. Chciałam uzyskać konkretną odpowiedź od niego. – Wziąłem ją tylko na randkę.
- To czemu tak bardzo się denerwujesz?
Nachylił się nad nią, kiedy trzymał jej ręce mocniej.
- Ponieważ ona mnie poprosiła, abym was zostawić samych, ale kto by się spodziewał, że się pokłócicie. I tak, prawie by do tego doszło, ale chcę być wobec niej poważny, więc nie martw się o nią. Nie zostanie przeze mnie zraniona. To ci obiecuję.   
- Zostawić nas? Jesteście nienormalni – westchnęłam – Dziękuję za to, że jej nie skrzywdziłeś. To moja pierwsza przyjaciółka.
- Nie musisz się o nią martwić, to silna kobieta, poradzi sobie, nawet jak ktoś ją zrani. – wstał, po czym nachylił się i patrzył na mnie zadowolony – Ona najbardziej martwi się o ciebie, że nie robisz nic w kierunku Itachiego. Taka wspaniała para by z was mogła zostać.
Zaśmiał się, po czym odszedł ode mnie.
- Deidara! – wrzasnęłam za nim, kiedy popatrzył na mnie i puścił perskie oczko, gdy na policzkach poczułam gorąco. Nie w takim momencie! Uchwyciłam się za policzek, gdzie wyczułam gorąco, wiec nie chciałam na nikogo teraz patrzeć, gdy prawdopodobnie zostałabym wyśmiana.
Popatrzyłam w stronę, gdzie blondyn rozmawiał z przyjaciółmi, którzy zdzielili go w potylicę i zaczął śmiać się rozbawiony całą sytuacją, ale spojrzał na mnie. Ich rozmowa tyczyła mnie, gdy powędrował spojrzeniem na Itachiego. Nie wiedziałam o co chodziło, ale stał dalej i stukał niecierpliwie długopisem w skoroszyt.  

„Co mnie to, jak się zachowuje. Nie będę znosiła jego humorów”, myślałam.

Spojrzałam na niego, gdy jego spojrzenie wyrażało złość, której nie umiałam opisać. Przeczesał nerwowo włosy, gdy spadły mu okulary przeciwsłoneczne, które podniósł i powiesił w kieszeni białej koszuli. Za nim się spostrzegłam miedzy ustami trzymał długopis i bawił się nim nerwowo.
Podrapał się po potylicy, gdy bił się ze swoimi myślami, nie wiedząc co zrobić w takiej sytuacji, w której się znalazł. Wyglądał ciekawie, gdy pokazywał gestami swoje rozdrażnienie, ale ludzie nie zwracali na to uwagi, choć dla mnie wyglądał naprawdę uroczo, gdy o czymś tak intensywnie myślał.
Spojrzał na zegarek na lewej ręce.
- Dobra. Zbieramy się – powiedział do wszystkich uczniów, którzy od razu ruszyli za nim, aby przejść przez odprawę.
Gdy szłam patrzyłam na umięśnione plecy bruneta, gdy nie chciałam, aby tak wszystko się skończyło.
- Na co lub na kogo tak patrzysz? – spojrzałam na Hidana. – Nago wygląda jeszcze lepiej, ale na pewno zauważysz, gdy zacznie się przy tobie rozbierać. Pomyśl tylko.. Sama z takim ciachem, na które ma ochotę połowa kobiet w Japonii.
- Nie interesuję się tym.
- Oczywiście – przyciągnął mnie do siebie, trzymając za szyją rękę – Chciałabyś zostać z nim w takiej sytuacji sama, prawda? Mogłabyś popatrzeć na małe co niego. Kobiety lubią, gdy mężczyźni mają mięśnie, które mogą podziwiać.
- Będziesz mi mówił, że…
- W stanach jest gorąco, nie? – zapytał pozostałych, gdy przerwał moja wypowiedź.

„Chyba nie mam tu nic do powiedzenia, skoro wszyscy chcą, abym z nim się pogodziła”, pomyślałam.

- Masz strój kąpielowy, prawda? – spojrzałam na niego, po czym prychnęłam zniesmaczona, gdy dobrze wiedziałam co planowali zrobić. – Może to pochwyci jeszcze bardziej jego serce, kiedy inni mężczyźni będą chcieli z tobą flirtować.
- Masz na myśli siebie? – zaśmieli się, gdy Hidan patrzył na nich wściekle.
- Puść mnie wreszcie, nie mogę oddychać.
Skulił się, kiedy dostał czymś twardym po głowie i wszyscy popatrzeliśmy na właściciela, którym okazał się wokalista. Nasze spojrzenie się spotkały, kiedy w ciemnych oczach biła złość, jakiej się nie spodziewałam. Jego kumple wycofali się parę kroków, widząc, że z nim nie ma żartów.
- To miejsce publiczne, idioto. Nie obściskuj się z kobietą.  Ludzie patrzą.
- To mogę sobie ją wziąć? – Hidan wskazał na mnie.
- Rób co chcesz – odszedł do reszty grupy, gdy znów na mnie spojrzał z taką samą złością co przed chwilą.

„Czy mi się zdaje, czy on mnie o wszystko obwinia? Jego niedoczekanie, abym przepraszała”, myślałam.

Sasori i Deidara podeszli do perkusisty i uderzyli go w tym samym momencie w potylice, gdy zasłoniłam usta aby nie jęknąć. Za co oberwał? To nie jego wina, że nie rozmawiamy ze sobą.
- Idiota z ciebie, zobacz co narobiłeś. Włączyła mu się ignorancja – westchnął Deidara i spojrzał na mnie. – Nie martw się, przejdzie mu kiedyś.
- Wcale się tym nie przejmuje. Nie jestem niczego winna – odeszłam do grupy, która przesuwała się do przodu. Nie będę się obwiniać z powodu słów Hidana, bo chciał zrobić z siebie macho.
Nie będę nikogo przepraszała, ponieważ w niczym nie zawiniłam. To on zachowuje się, jak kompletny idiota, którego duma nie pozwala pierwszemu się odezwać. Wczorajsza kłótnia to prywatna sprawa, a tu jest wycieczka szkolna, ale nie zamierzam z nim rozmawiać i spędzać czasu sam na sam.



W samolocie zajęłam miejsce koło okna po prawej stronie, miejsce koło mnie – jak na złość – zajął brat wokalisty Sasuke, który nie żywił do mnie sympatii. Od samego początku drwił ze mnie, ale miał towarzystwo Naruto, więc może nie będzie robił wielkich pretensji, że siedzi koło kujonki.

„Podróż zapowiada się długa w towarzystwie wroga”, myślałam.

Zacisnęłam dłonie na wierzchu książki, gdy samolot uruchomił silniki i ustawiał się do startu. Miałam dziwne przeczucie, że za granicą czeka mnie coś dziwnego, na co czekałam od dawna. Tylko przez cały czas czułam niepokój, który nie był o wiele lepszy od strachu w czasie lotu. Wszystko się kumulowało i już sama nie miałam pojęcia czy to ze strachu w czasie lotu, że spadniemy czy może dlatego, ponieważ poznam nieznane tereny. 
Dalej – na początku – zauważyłam zespół, który ze sobą rozmawiał, lecz Deidara miał naprawdę poważną rozmowę z brunetem. Widziałam, jak bardzo chciał mu przetłumaczyć do głowy jakąś ważną rzecz. Mieli bardzo poważne miny, a blondyn zaczynał się denerwować na przyjaciela, który nie miał zamiaru jego słuchać.
Samolot wystartował w górę, gdy uchwyciłam ciepłą dłoń i ją ścisnęłam, gdy wzbijaliśmy się wyżej. Patrzyłam przez okno, nawet nie zwróciłam uwagi kogo uchwyciłam za dłoń, aby nie czuć strachu.  Czułam jak drżałam, kiedy byliśmy ponad chmurami, gdy zdałam sobie sprawę, ze trzymam bruneta za rękę.
Nasze oczy się spotkały, gdy chciałam wziąć rękę, ale  przytrzymał ją, splątując nasze dłonie.
- Nie chciałam, puszczaj.
- Zawsze bałaś się latać samolotem – przeniosłam na niego spojrzenie, gdy uniósł nasze splecione dłonie, kiedy przybliżył swoje usta do dłoni. Musnął wargami skórę, kiedy wyrwałam dłoń. Zaśmiał się, patrząc na moją twarz, która z pewnością zrobiła się czerwona od jego gestu.
- Lecę pierwszy raz. Jeszcze nigdy nie… - uśmiechnął się kpiąco.

„On wie o co chodzi z moim dzieciństwem, ale też o niczym nie powie”, myślałam.

Odwróciłam głowę w bok, aby patrzeć na widok z góry. Białe chmury przypominały kłębki lodów śmietankowych, które chętnie bym schrupała.
- Naprawdę nic sobie jeszcze nie przypomniałaś? Z czasów, kiedy miałaś kolorowe życie.
- Nawet jak poproszę, abyś mi o wszystkim powiedział, nie zrobisz tego. Mam rację? – wzruszył niedbale ramionami, abym wiedziała, że z niego nic nie wyciągnę, bo mógłby sam ucierpieć.
Poczułam jego dłoń na podbródku, gdy skierował moje spojrzenie na Itachiego, kiedy na niego wskazał.
- Odebrałaś mi kiedyś brata, dlatego cię tak bardzo nie lubię. Powinnaś w ogóle nie pojawić się w jego życiu, więc drugi raz nie pozwolę, abyś była u jego boku. To co wtedy się stało, jest wyłącznie twoją winą.
- Nie wiem co się stało.
- Może w końcu ruszysz głową i wszystkie wspomnienia do ciebie wrócą. Oby jak najszybciej, bo naprawdę nie mam frajdy w dokuczaniu ci, jeśli nie masz pojęcia od czego się zaczęło – powiedział z uśmiechem na ustach.
- To mi wyjaśnij.
- Nie – puścił mnie, gdy brunet wstał – Ponieważ miałbym problemy z bratem, jakbyś dowiedziała się tego od ludzi, których znasz. Chociaż połowy z nich zapomniałaś. Dlatego on chce zacząć wszystko od nowa. Tym razem nie dam mu pola do popisu, bo pogorszysz jedynie relacje między nami.
- I tak są popsute. Masz pretensje do mnie, a jesteś wulgarny także do niego.  Zdecyduj się, które z nas jest winne.
-  Jak przypomnisz sobie, to zobaczysz kto jest z was najbardziej winien – westchnął, po czym spojrzał na brata, który wstał i odszedł wzdłuż pokładu, na którym powędrował blondyn - Poczekam jeszcze, abyś wysiliła swój móżdżek, choć może być to trudno, skoro przez tyle lat sobie o niczym nie przypomniałaś.
- Przepraszam.
- Tak jesteś winna, bo przez ciebie on cierpi. Zraniłaś go bardziej niż myślisz – obraz mi się rozmazywał, kiedy patrzyłam na chmury. Nie umiałam wszystkiego ogarnąć. Sasuke wypomina mi wiele złych chwil, o których nie mam pojęcia. Poczułam jego oddech na szyi blisko ucha. – Dlatego powinnaś się pośpieszyć, bo nie wybaczę ci, jak dalej będzie tak bardzo przeżywał ból.
Odszedł poirytowany, gdy po policzkach spłynęły mi łzy.

„Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Po prostu nie kojarzę rzeczy, o których mówi Sasuke. Co się stało w dzieciństwie?”, myślałam.

Zacisnęłam dłoń na udzie, gdy opierałam dłonią policzek i dałam kolejny raz upust łzą. Nie chciałam się powstrzymywać, gdy bolało mnie, że kogoś dogłębnie zraniłam. Musiałam sobie przypomnieć, ale co może sprawić, że zacznę przywoływać w pamięci  dzieciństwo, w którym przebywali dwóch braci. Chciałabym dostać magiczną miksturę, która mi w tym pomoże, ale jeśli postaram się wszystko poukładać, prawdopodobnie odzyskam część siebie, którą zgubiłam z niewiadomej przyczyny.
Zamknęłam oczy, gdy zacisnęłam dłoń na brzegu książki, którą wolno otworzyłam i patrzyłam tępo w jedno słowo. Zapomnieć. Ile nie pamiętam z tamtych czasów? Czy mogę szybko dowiedzieć się co takiego złego zrobiłam, że zostałam znienawidzona? Tylko pragnę znać prawdę, ale żadne z nich nic nie powie. Mam porozmawiać z Deidarą, ale on z pewnością powie to samo co pozostali.

„Muszę cierpliwie czekać”, myślałam.

Krople łez pojawiały się na pergaminie, rozmazując tusz, który tworzył słowa. Nie potrafiłam się pozbierać, kiedy myślałam o Itachim. Chciałam mu pomóc, ale najwyraźniej to ja jestem problemem jego zmartwień, dopóki nie dowiem się czym zawiniłam jestem bezradna. Nie mogę się zajmować, bo inaczej to nie skończy się dobrze. Sasuke zadziałał na psychikę, gdy wie, że po straci bliskiej mi osoby nie czuję się najlepiej. Muszę być silna i nie zwracać uwagi na inne osoby pokroju brata wokalisty.
Niedługo wszystkiego się dowiem i wyjaśnię całą sytuację z Itachim. Tak będzie najlepiej dla nas obojga.

~Kimi-san~






3 komentarze:

  1. Potrafisz zaciekawić jak nikt inny, ale jak ty nas trzymasz w niepewności przez te jej przeszłość XD Sadystką jesteś XD
    A tak w ogóle to rozdział niesamowity :D
    <3 Czekam na next ale już nie pośpieszam bo aż 2 rozdziały w tak krótkim czasie normalnie marzenie

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Nareszcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń