wtorek, 20 października 2015

Rozdział trzydziesty drugi



Leżałam w łóżku i przez cały czas myślałam o Itachim, który nie był zadowolony z mojego pytania. Jego smutne oczy były przez dłuższy czas w mojej głowie. Nie umiałam pogodzić się z tym, że zraniłam go ciekawością. Nie chciał, abym cokolwiek wiedziała, ale nie ma mowy, abym zrezygnowała. Nie mogłam, kiedy wiem, że coś jest na rzeczy. Dowiem się o mojej przeszłości.

„Jak mogę nie rozpamiętywać? To moja przeszłość”, pomyślałam.

Obróciłam się na kolejny bok, po czym dłonią odsłoniłam ciemne zasłony, kiedy światło księżyca oświetliło twarz. Nie łatwo będzie wyciągnąć z Itachiego informację. Jeszcze zostaje Sasuke, ale czy zrobi to samo co brat? Oby nie, bo muszę się dowiedzieć o swojej przeszłości. Sasuke jest jedyna nadzieją!
Wstałam i założyłam szlafrok, po czym wyszłam z pokoju z zamiarem napicia się czegoś ciepłego. Była druga nad ranem i nie potrafiłam zasnąć. Wykańczałam się ciągłym myśleniem co się stało w dawnych latach, ale nadal w głowie rozbrzmiewała muzyka Itachiego. Była śliczna i pełna uczuć.
Wlałam wodę do czajnika, po czym postawiłam na gaźnik. Musiałam trochę poczekać, aż woda się zagotuje. Przypuszczam, że dzisiejsza noc będzie ciężka. Ledwo zasnę i będę musiała otworzyć oczy. Naprawdę za dużo myślę o przeszłości, której nie pamiętam. Jeśli bym spędzała u państwa Uchiha czas, to zapamiętałabym każda chwilę. Musiało coś się stać w tamtych czasach. Tylko dlaczego Itachi tak bardzo chce ominąć ten temat?

„Naprawdę muszę dowiedzieć się wszystkiego na ten temat. Nie mogę tego ominąć. To przeszłość, której nie pamiętam”, pomyślałam.

Westchnęłam, po czym zalałam sobie zieloną herbatę i usiadłam przy stole. Na dodatek po pogrzebie jest wycieczka do stanów, gdzie nie chce jechać. Mam spotkać swoją rodzinę, o której nie miałam pojęcia przez wiele lat.
Ukryłam twarz w dłoniach, po czym odetchnęłam głęboko, aby nie myśleć o konsekwencjach, jakie wynikną z spotkania rodziny. To nie będzie takie proste, jeżeli mnie nie zaakceptują. Przypuszczam, że właśnie tak będzie. Nie będą chwili mnie znać.
Popiłam ciepłą herbatę, kiedy usłyszałam jak drzwi się otwierają. Popatrzyłam w tamtym kierunku, gdy do pomieszczenia weszła Tsunade z torbami. Rzuciła je w kąt i opadła na krzesło.
- Nienawidzę zjazdów. Przypomnij mi, aby już się nie zgodzić na spotkania.
Zaśmiałam się, kiedy uniosła głowę i na mnie spojrzała.
- Co cię martwi, Sakura? Zawsze o tej godzinie byłaś w łóżku. Źle się czujesz?
- Nie, wszystko jest w porządku. Ze zdrowiem na pewno, ale zastanawiam się co zdarzyło się w przeszłości. Chciałam wypytać o to Itachiego, ale nie chce o tym rozmawiać. Czy pani wie dlaczego nie chce mi o niczym powiedzieć?
- Wiem, ale nie mogę nic powiedzieć. Proszę cię, nie proś bo i tak nie dostaniesz ode mnie odpowiedzi. On wyjaśni ci wszystko sam, gdy będzie do tego zdolny.
- Tylko, dlaczego nic nie pamiętam?
- Przypomnisz sobie, na pewno. Może nie teraz, ale wkrótce pamięć do ciebie wróci, choć może być to dość trudne  – wstała – Powinnaś iść spać, jutro czeka nas ciężki dzień.
- Dobrze.
Zostawiła mnie samą w kuchni, gdy dopiłam herbatę. Nie chciałam, aby każdy mnie ignorował i mówił, abym nie myślała o tym za dużo. Na pewno coś się stało, że straciłam pamięć z dzieciństwa. Pamiętałabym Itachiego i jego rodzinę. Nie wiem co to było, ale postaram się wyciągnąć informacje od Sasuke. On na pewno wszystko mi wyjaśni. Musi, bo inaczej będę błądziła i myślała o tym przez cały czas.
Odeszłam na górę do swojego pokoju.


Rano, kiedy się obudziłam byłam zaspana. Miałam ochotę położyć się do łóżka, ale na jedenastą musiałam być w kościele, na pogrzebie mojej mamy. Naprawdę dzisiaj się wykończę, jeśli nikogo przy sobie nie będę miała. Nawet nie powiadomiłam mojego ojca o śmierci mamy, ale sądzę, że do niego doszła owa wiadomość. To w końcu był jej mąż.
Stanęłam przed lustrem w czarnej sukience do kolan i tym samym kolorze bolerku. Próbowałam uspokoić wszystkie emocje, które kłoniły mnie do płaczu. Nie chciałam być na pochówku matki, bo to było ostatnie pożegnanie, którego nie chciałam przechodzić.
- Sakura, gotowa? – Do pomieszczenia weszła Tsunade i spojrzała na mnie, kiedy zakładałam buty na obcasie. Nie miałam ochoty jej odpowiadać. Dzisiaj będzie najgorszy dzień, jaki będę mogła przeżyć.
- T-tak.
Odeszłyśmy do samochodu. Myślałam jedynie o pogrzebie i swojej utracie pamięci. Chciałam wszystkiego się dowiedzieć, ale tak naprawdę wszyscy chcą uniknąć tego tematu.

„Czy to aż tak tragiczne co się ze mną stało?”, zapytałam w myślach.

Oparłam głowę o siedzenie, kiedy kobieta ruszyła w drogę do kościoła. Itachi miał takie smutne oczy, więc moja przeszłość musi być dosyć niebezpieczna dla przyszłości? Nie mam tego rozpamiętywać dla swojego bezpieczeństwa, ale nic nigdy takiego się nie działo.  Jestem w wielkim bagnie, ponieważ nie mam pojęcia co mam robić. Niedługo wszystko zwali mi się na głowę.

„Mam nadzieję, że Itachi nie będzie się złościł o wczoraj”, pomyślałam.

Zatrzymaliśmy się na parkingu. Uchwyciłam klamkę, ale drzwi się otworzyły i obok mnie nachylił się brunet. Myślałam, ze się rozpłacze na jego widok. Obraz mi się rozmazał, wiec mrugnęłam parę razy, aby nie uronić żadnej łzy.
- Rycerz przybył – usłyszałam cichy głos dyrektorki, kiedy zostałam uchwycona za dłoń i pociągnięta. Drzwi zostały zamknięte. Popatrzyłam w ciemne oczy, które na mnie spojrzały. Obserwowaliśmy siebie przez długi czas, gdy przypomniałam sobie smutne oczy z wczorajszego wieczoru.
- Itachi, ja…
- Sakura – zostałam uchwycona w delikatne ramiona Temari. Brunet westchnął i podrapał się po potylicy. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy tuliła mnie mocno do siebie. – Jak się czujesz?
- Dobrze. Jak na razie. Gorzej będzie po pogrzebie.
- Nie martw się, będę przy tobie. Nie zostawię mojej przyjaciółki – uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niej. Dopiero co ja poznałam, a ona uważa mnie za ważną osobę w jej życiu. Przytuliłam się do niej.
- Dziękuję.
Nie chciałam wejść do kościoła, bo byłam pewna, że w końcu nie wytrzymam i się rozpłaczę. Musiałam dać z siebie wszystko i nie płakać przy tak wielu ludziach. Chociaż mogę nie wytrzymać psychicznie, jeśli zobaczę jak znika pod gruzdami ziemi. Teraz czułam, że nogi pod wpływem ciężaru uginają się bezustannie. Zostałam uchwycona za ramię przez Itachiego, który szedł u mojego boku. Nie pozwolił upaść. Przy nim czułam się silniejsza, dodawał ochoty do wewnętrznej walki. Zawsze byłam bojaźliwa, nie ryzykowałam, a przy nim chciałam stać się odporna na krzywdy, jakie wyrządziło mi życie.
Gdy weszliśmy do kościoła zacisnęłam dłoń mocniej, gdy zobaczyłam trumnę, w której leżała matka. Brunet puścił mnie pierwszą do ławki, gdy usiadł obok mnie i uchwycił dłoń delikatnie. Splótł z moją  uchwyciłam go także drugą. Trzęsłam się, gdy myślałam o matce, z którą widzę się ostatni raz. Byłam pewna, ze zostanie w moim sercu na zawsze bez względu na okoliczności, ponieważ kocham ją ponad wszystko.
Cieszyłam się, że obok siebie miałam Itachienio, ponieważ czułam od niego wsparcie. Nie przejmowałam się, że rówieśnicy z szkoły mnie znienawidzą, po prostu chciałam, aby wszystko poszło dobrze. Byłam przekonana, że noc jeszcze jest długa i czeka mnie wiele przeżyć związanych z matka.


Stałam nad grobem i w oddali zobaczyłam Itachiego, który rozmawiał z mężczyzną. Wszyscy rozchodzili się, ale nie potrafiłam odejść. Zobaczyłam obok mnie Tsunade, która delikatnie się uśmiechnęła.
- Była wspaniałą kobietą, więc nie wato się smucić. Tego by nie chciała. Powinnaś żyć pełnią życia. Jeszcze wiele przed tobą – powiedziała kobieta, po czym odeszła. Patrzyłam na nią, gdy jej słowa były całkowita prawda. Była kobietą o dobrym sercu i wszystkim chciała pomagać.

„Mamo, nigdy cię nie zapomnę”, pomyślałam.

To cholernie boli, nawet jeśli mam przy obie bliskie osoby to nie potrafię się pozbierać. Po policzkach spłynęły łzy, które nikomu nie powinnam pokazywać. Chciałam ukryć je, aby żadna osoba z otoczenia tego nie widziała. Nie byłam tak silna, jakbym chciała. Potrzebowałam wsparcia bliskich osób, ale co dopiero zyskałam przyjaciółkę, jak i chłopaków z zespołu „Black Angels”.
Moje oczy zostały zasłonięte i poczułam zapach męskich perfum. Znałam ten aromat, bo tak tylko pachniał wokalista zespołu. Nie było mi dane zapomnieć jego cichego głosu, gdy ofiarował mi swoją pomoc.
- Nie chcesz, aby inni widzieli twoje łzy, więc tak możemy zostać przez chwilę – powiedział cicho, kiedy zacisnęłam dłonie w pięść i nie umiałam powstrzymać się od płaczu. – Nie powinnaś się powstrzymywać, po to masz mnie. Nikt nie musi o niczym wiedzieć.

„Cholera nie rób mi tego, bo jak będziesz tak miły to zakocham się w tobie”, myślałam.

Uchwyciłam jego ręce i obróciłam się, patrząc w czarne oczy. Widziałam w nich radość mieszaną ze smutkiem do mojej osoby. Bez ostrzeżenia przytuliłam się do niego, kiedy ogarnął mnie ramieniem i zaczął głaskać włosy delikatnie. Uspokajał mnie ten czyn, który świadczył jak bardzo się troszczył. Może nie pamiętam co wydarzyło się między nami, ale jestem pewna, że któregoś dnia dowiem się o mojej przeszłości.
- Dziękuję – wyszeptałam.
- Zawsze do usług – odpowiedział. Zacisnęłam drobne dłonie na białej koszuli bruneta – Już ci powiedziałem, ze będę przy tobie, nawet jak nie będziesz tego chciała. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.
Uniosła głowę i na niego spojrzała.

„A myślałam, że chcesz ode mnie czegoś więcej”, pomyślałam.

Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, gdy uchwycił policzki, gdy starł pozostałości po łzach. Zniżył się do mnie, kiedy wpatrywał się w głębie mych oczu.
- Teraz tego nie zrobię, ale na naszej randkę skradnę ci pocałunek – spłonęłam rumieńcem, kiedy wyobraziłam sobie, jak mężczyzna całuje moje wargi. Nie potrafiłam zapanować nad rytmem serca. Bałam się, ze usłyszy, gdy był tak blisko.
- Nie zgodziłam się na żadną randkę.
- Nie będę cię pytał, po prostu cię porwę w nieznane – zaśmiał się i odchodził. Pomachał mi ręką, kiedy odchodziłam za nim poirytowana. Stwierdził, ze mnie porwie od tak sobie i weźmie na wspólną randkę. Proponował mi to, ale nie zgodziłam się przez pogrzeb, ale teraz będzie próbował.
- Jesteś zuchwałym egoistą – zaśmiałam się, kiedy spojrzał na mnie lekko wkurzony. Odszedł szybko, kiedy obejrzałam się na miejsce, gdzie spoczywała moja matka.

„Obiecuję ci mamo, będę żyła jak najlepiej. Pełnią życia, tak jak ty”, pomyślałam.

Podeszłam do samochodu, gdy chciałam uchwycić klamkę, nie pozwoliła mi ręka bruneta.
- Nasza randka będzie w stanach, dobrze? W końcu już niedługo wylatujemy. Nie chce słyszeć odmowy – odchodził. Chciałam go zatrzymać, ale nie potrafiłam, kiedy poczułam jak Temari na mnie się zawiesza.
- Ach, rycerz na białym koniu odjechał. Tylko w tym wypadku, jest to wypasiony leksus – zaśmiała się. Popatrzyłam na nią, kiedy uśmiechała się przyjaźnie. Nie mogłam uwierzyć, że miała przy sobie Temari i osoby z zespołu, które nie postrzegały mnie jak śmiecia. Prawdopodobnie przez to będę w stanie żyć jak najlepiej, a na pewno obok tak wspaniałych ludzi. Nie ma mowy, abym zrezygnowała z przyjaciół, którzy co dopiero się pojawili.
- Temari, dziękuję ci, że ze mną jesteś.
- Tak robią przyjaciele. Nie ważne co będzie się działo, będę przy tobie – ucałowała mnie w policzek, gdy pomachała na odchodne. Nie chciałam zostać sama, a Tsunade z pewnością miała dużo pracy. Uchwyciła blondynkę za dłoń.
- Jesteś teraz zajęta? – zapytałam lekko speszona, że mogłam zająć jej za dużo czasu.
- Nie. Mam całkiem dużo czasu. Chcesz gdzieś wyskoczyć? – zrobiła radosne oczka, kiedy uchwyciła moje dłonie i wyczekiwała odpowiedzi.
- Tak, myślałam nad pobliska kawiarnia.
- Nie ma mowy. Musimy iść do mojej ulubionej kawiarni – pociągnęła ja – Pani Tsunade, porywam Sakure. Wróci późno – pobiegła szybko, a ja za nią, kiedy ciągnęła mnie za rękę. Uśmiechnęłam się, kiedy wyglądała na szczęśliwą.  W końcu mogłam z nią spędzić sama czas i porozmawiać w cztery oczy. Tego najbardziej chciałam, aby mieć do kogo otworzyć buzię w trudnych chwilach.



Siedziałam w kawiarni, gdy wbiłam widelczyk w ciastko, kiedy wzięłam do buzi. Uwielbiałam ciasta i nie zwracałam uwagi czy przytyję. Chciałam je jeść bo sprawiały mi radość i nie musiałam myśleć o niczym koszmarnym.
- Wiec – powiedziała Terami, kiedy upiła łyka kawy latte. – Powiedz mi czy w końcu Itachi zaprosił cię na randkę? – zdębiałam. W końcu przyszliśmy porozmawiać, a przypuszczałam, że będzie chciała wypytać o niego. Spędzaliśmy z sobą dłuższy czas ostatnio, dlatego była pewnie ciekawa czy miedzy nami coś błysnęło. – Mi możesz powiedzieć.
- Pytasz o taką rzecz – powiedziałam i wzięłam do buzi kolejny raz ciastko z toffi. – Zaprosił mnie, gdy był w domu.
- Był u ciebie w domu? – zaśmiała się cwaniacko – Było? – spojrzałam na nią, gdy z palca wskazującego i kciuka utworzyła kółeczko i włożyła do tego kolejny palec. Spłonęłam natychmiastowym rumieńcem.
- Nic z tych rzeczy. Jak mogłabym od razu to zrobić? – zaśmiała się, kiedy widziała moją reakcję.
- Chciałam zobaczyć twoją reakcję. Gdyby była taka możliwość, sama bym się na ciebie rzuciła. Gdy się rumienisz wyglądasz tak kusząco – odwróciłam głowę w bok, żeby nie widziała więcej razy takiej twarzy – I? Przyjęłaś zaproszenie?
- Nie. Odmówiłam.
- Co?! – wstała i krzyknęła, gdy ludzie na nią spojrzeli. Nie byli pewni co się stało, a jej zachowanie było zadziwiające. Wiedziałam, ze razem z zespołem coś knuli, aby nas zeswatać. – C-c-czemu?
- Miałam na głowie co innego. Nie poszłabym na randkę.
- A tak się staraliśmy.
- A wiec to tak – zrobiła minę, jakby zobaczyła ducha. – próbowaliście mnie i jego połączyć, ale i tak nie da mi spokoju, bo już stwierdził, że weźmie mnie na randkę. A teraz wiem kogo to sprawka. – zaśmiała się przyjaźnie. Patrzyłam na nią, gdy na jej policzkach zrobiły się rumieńce z zakłopotania.
- Przyznaj się, Itachi ci się podoba.
- Tak podoba mi się – zdziwiła się, ze przyznałam się do swoich uczuć – Lubię jak się śmieje, a przede wszystkim, ze ma dobre serce. Nie ocenia mnie tak jak większość w szkole. Chce mi pomóc.
Westchnęła ciężko, gdy na nią patrzyłam. Popatrzeliśmy na siebie, gdy posłała mi delikatny uśmiech. Chciałam wiedzieć dlaczego tak się na mnie patrzyła, jakby chciała zdobyć konkretną odpowiedź.
- Jeszcze wiele nie wiesz o mężczyznach, będziesz musiała się nauczyć – zaśmiała się i zabrała się za konsumowania ciastka.

„O co jej chodzi?”, pomyślałam.

Zabrałam się także za konsumowanie swojego ciastka.

5 komentarzy:

  1. Genialny rozdział, ile ja na niego czekałam <3 <3 <3
    dziękuję, że o nas nie zapomniałaś ^^
    niedługo wycieczka do stanów oooooj będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O masz no w takim momencie skończyłaś rozdział?! O.o
    Ciesze się że wreszcie coś opublikowałaś już się martwiłam że na zawsze zawiesiłaś bloga jednocześnie mam nadzieję że na kolejny rozdział nie będziemy musieli tyle czekać. Prawde mówiąc spodziewałam się że w Stanach się coś wydarzy :P Zastanawia mnie przeszłość Sakury co takiego się wydarzyło , że nikt nie chce o tym wspominać i jest to temat TABU.... Na początku stwierdziłam że może zwykly wypadek ale z drugiej strony to nie jest powód by wszystko ukrywać tak wiec zastanawia mnie co to takiego.. no chyba że wydarzyło się coś pomiędzy małą Sakurą a Itachim. Kto to wie ? :) Czekam z niecierpliwością na kolejna część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu, wróciłaś do swiata żywych.:D
    Rozdział świetny, czysta bomba emocji i uczuć.
    Nic innego nie napiszę, wybacz, ale po prostu zatkałaś mnie tym.
    Mam pytanie, czy wszystkie twoje blogi będą wznowione? Bo czekam jeszcze na rozdział itasaku szkoła, ta zboczona :D
    Proszę, jeśli to nie problem, odpowiedz:*

    Pozdrawiam i weeeny życzę:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten o szkole zboczonej mam zawieszony. Nie chce go kasować, wiec go tak zostawiłam jak jest, ale może w przyszłości się za niego wezmę.

      Usuń
  4. Kochana Kimi kiedy kolejny rozdzial bo zżera mnie ciekawosc co będzie dalej. Mam nadzieję że szybko dodasz cos nowego i życzę duuuzo weny :*

    OdpowiedzUsuń