W
pomieszczeniu panował pół mrok, tylko od kominka był wydobywany jakikolwiek blask. W palenisku
trzaskało, a ogniki tańczyły dając przyjemny blask. Mężczyzna zamknął drzwi i
zapalił światło, wiec dostrzegłam jego wielką sypialnię z – jakby – gabinetem
muzycznym?
Naprzeciwko
drzwi mieścił się kominek, z boku po lewej stronę wyjście na balkon z wielkimi
oknami ozdobionymi złotymi firankami, kanapa stała niedaleko paleniska
oddalonego o parę kroków, by jak ktoś siedział mógł się ogrzać. Przed kominkiem był biały dywanik z przyjemnego
materiału. Na nim znajdowały się trzy fotografie w ramce, ale nie mogłam ich
dokładnie dostrzec. Po bokach były dwa wklęsłe prostokąty oświetlone, gdzie też
stały ramki ze zdjęciami i kwiaty w wazonie.
Przy
drzwiach, z których przyszliśmy były dwa obrazy przedstawiający krajobrazy,
w dodatku takie piękne, gdzie każdy by
chciał się znaleźć. Po prawej stronie znajdował się duży łuk będący przejściem
do sypialni, a przy ścianie był
umocowany prostokąt z kwiatami i były tylko wejście jak do drzwi.
Spojrzałam
do środka widząc wielkie beżowe łóżko w kształcie koła z skórzanym oparciem.
Pod nim był biały dywanik z puchowego materiału. Stało po środku dwóch wielkich
okien, z których był wspaniały widok na Ocean. Można było go dostrzec z daleka
podziwiając przepiękne widoki. Po obu stronach mebla stały dwa okrągłe stoliki,
na jednym stała lampka, a na drugim koszyk z gazetami muzycznymi.
Naprzeciwko
mebla rozciągnęła się szafa, do której wszedł szukając rzeczy? Dalej stało
biurko z laptopem na wirzchu, który był zamknięty. Nad biurkiem wisiały wielkie
płyty. A po obu stronach były wielkie stojaki na płyty. Nie mogłam oderwać od tego
miejsca oczu, był tu większy luksus niż bym mogła sobie przypuszczać. Nie było
przepychu, było na luzie, ale wszystkie te rzeczy musiały być naprawdę drogie.
W
dłoniach poczułam ciepły materiał. Spojrzałam na dłonie widząc złożone ubrania
w kosteczkę. Spojrzałam na mężczyznę, który zaprowadził mnie do łazienki, która
znajdowała się w drzwiach blisko szafy.
-Zostaniesz
u mnie dopóki twoje ubrania nie wyschną, a na razie przebierz się w te jeśli
nie przeraża ciebie noszenie męskich rzeczy. – zamknął drzwi za mną. Nie mogłam
nadziwić się ile było tutaj roboty z tym wszystkim. W dodatku miał tutaj
prysznic, wannę sporych rozmiarów z jaccuzi, a reszta była normalna tylko, że
lustro były prawie wszędzie – na każdej ścianie; nie potrafiłam oderwać od
wnętrza spojrzenia. Rozebrałam z siebie rzeczy wycierając ciało czystym
ręcznikiem. Rzeczy powiesiłam na
grzejniku by szybciej wyschły, bo mieli palone.
Założyłam
na nagie ciało dresy zawiązując sznurkiem. Opadały lekko na biodrach i były za
duże o parę rozmiarów. Na górną część założyłam bluzkę na krótki rękawek z
napisem „Black Angels” z tyłu, a
także z przodu z małym po prawej stronie
napisem. Wyszłam na boso, bo zostawiłam buty przy grzejniku. Usłyszałam cichą
muzykę wydobywającą się z gitary.
Podeszłam
do niego widząc jak gra.
-Przepraszam.
– powiedziałam do niego, lecz spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Kichnęłam
cicho czując jak moje ciało drży z
zimna. Dostrzegłam na nim nie zadowoloną minę, więc wstał. Na sobie poczułam
ciepły koc, którym mnie opatulił.
-Usiądź
sobie przy kominku, a ja pójdę zrobić czekoladę. Mam nadzieję, że lubisz?
-Tak,
lubię. – powiedziałam uśmiechając się. Otuliłam się bardziej kocem czując
przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Stopy grzał ogień, który wywoływał
ciepło, i rozgrzewało coraz bardziej moje ciało. Kichnęłam kolejny raz
wpatrując się w tańczące płomyki z lekkim uśmiechem. Przede mną znalazł się
kubek, który uchwyciłam. – Dziękuję. –Upiłam łyk.
Po
moim ciele przeszło ciepło. Znałam bardzo dobrze ten smak czekolady, który
kiedyś w dzieciństwie piłam, ale nie wiem u kogo. Dlaczego wszystkie
wspomnienia z dzieciństwa zniknęły jak bańka mydlana? Uchwyciłam mocniej kubek
ściskając go by chociaż trochę przypomnieć co kiedyś się działo, ale nie
potrafiłam. Miałam pustkę w głowie. Upiłam kolejnego łyka czując jak obraz mi
się rozmazuje, a po policzkach spłynęły łzy. Spuściłam głowę by mężczyzna
niczego nie zauważył mojego wahania nastrojowego, a w szczególności łez.
-Czy
coś się stało? – drgnęłam słysząc głos
piosenkarza, który przywrócił mnie do rzeczywistości.
-Nie,
nic. Czemu…
-Bo
płaczesz. – wtrącił się w moje zdanie. Zauważył, a tak bardzo nie chciałam by
to zauważył. Upiłam kolejnego łyka patrząc w ogień, który też mi coś bardzo
dobrze przypominał. Nie wiedziałam co mogło być z tym związane, ale może coś
ktoś mi zrobił. Pamiętam tylko tyle, że byłam bita nic więcej. Odstawiłam pusty
kubek niedaleko siebie zaciskując dłonie
na kocu.
-To
nic. Po prostu myślałam jakie było moje dzieciństwo, ale nic nie pamiętam. W
dodatku wiem, że kiedyś już piłam tą czekoladę, chociaż nic nie mogę sobie
przypomnieć. – westchnęłam patrząc na niego uśmiechając się. W jego oczach
dostrzegłam zdziwienie, i jakby drżały? Odstawił kubek dalej od siebie.
-Nie
pamiętasz nic z dzieciństwa? – zapytał wpatrując się we mnie.
-Nie,
tylko pamiętam tyle, że byłam bita przez mojego tatę. Nic więcej, może dlatego,
że to tylko zapamiętałam. Nie wiem co się działa, ale na pewno nic szczególnego
nie było. Byłam przecież tylko małym dzieckiem.
-Bita.
– westchnął – Mógłbym ci naprawdę pomóc, ale ty nie chcesz. Twój ojciec nie
powinien w ogóle cię bić, te pręgi na plecach są od niego, prawda? Czy wiesz,
że on się nad tobą znęca? Gdybyś dała
wcześniej znać policji to wtedy miałabyś lepsze życie z swoja matką, a teraz
zostaną ci blizny. Sądzę, że to nie są pierwsze pręgi jakie miałaś.
-Byłam
bita od dzieciństwa, po prostu był pijany i się nudził, gdy coś źle
powiedziałam lub miałam złe oceny uderzył. Potem to się wzmogło, ale nie przejmowałam
się tym bo wiedziałam, że mama jest bezpieczna. Tylko o nią mi chodzi, a teraz
już raczej nic nie będzie ważne. – powiedziałam ściskając dłonie.
-Na
twoim miejscu zrobiłbym coś z tym, ale ty i tak byś nie pozwoliła. Jesteś
uparta jak twoja matka. – spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi. On
musiał też znać moją matkę, może w dzieciństwie kiedyś go spotkałam, a nawet o tym nie wiem. Naprawdę chciałabym
przypomnieć sobie wspomnienia z wcześniejszych lat.
-To
mój ojciec, może mnie bije, ale i tak go kocham. – westchnął cicho wpatrując
się we mnie z lekkim uśmiechem. Nie powinnam tutaj długo siedzieć, ale moje
rzeczy są mokre i nie pójdę w jego rzeczach, prawda? - A co z pana rodziną? – zapytałam. Drgnął
lekko słysząc, ze pytam o jego rodzinę.
-Nie
mam najlepszych stosunków. Cóż, brat jak brat, ale jeśli chodzi o rodziców nie
jest dobrze. Z matką jest dobrze, ale ojciec mnie nie chce znać, w końcu
zrobiłem coś czego on by się nie spodziewał. – spojrzał na mnie z lekkim
uśmiechem. – Rzuciłem karierę biznesmena i dzięki Komuś poszedłem swoją drogą.
Myślał, że się ugnę przed nim i wrócę z płaczem, ale byłem zbyt uparty, tak
samo on. Nie chce mnie widzieć bo się sprzeciwiłem, a matka przez to cierpi.
Często, gdy jestem w mieście spotkam się z nią w restauracji by nie musiała aż
tak bardzo cierpieć, choć prosi mnie bym wrócił i porzucił karierę. Czy
naprawdę wszyscy muszą mnie tak bardzo nienawidzić? – zapytał sam siebie.
-Dlaczego
pan tak mówi? Ja pana podziwiam za taką wytrwałość, fani kochają to co pan
robi. Sama dzisiaj widziałam, że wszyscy
kochają to co pan robi. Śpiew, muzyka, wszystko. Dlaczego w takim razie, że
ludzie nienawidzą tego co pan robi? Fani za wszystko pana kochają, a w dodatku
kobiety…
-Nie
obchodzą mnie one. – powiedział oburzony.
-To
pan jest gejem?
-Sakura!
– oburzył się jeszcze bardziej, ale po chwili zaśmiał się głośno trzymając się
za brzuch. – W tym wypadku co mówisz wolę kobiety, ale puste lalunie mnie nie
obchodzą. Nie chcę patrzeć jak potem
odchodzi z swoim kochankiem. To mnie by raczej zabolało bardziej, a po
rozwodzie połowa spadku dla niej. Nie chce tego, dlatego czekam na właściwą
kobietę. – nadal się śmiał. Chociaż na chwilę go rozweseliłam by nie myślał o
nienawiści w swoją stronę.
Usłyszałam
grzmot i wpadłam w ramiona Itachiego instynktownie. Tuliłam się do niego
trzęsąc ze strachu, a jego jedną dłoń wyczułam na plecach, a druga na głowie głaszcząc mnie.
Trzymałam się jego koszuli czując specyficzny zapach jego ciała będącej niż
zawsze. Jego serce przyśpieszyło rytmu przez co przymknęłam powieki wsłuchując
się w nie.
-Już
spokojnie Sakura. Boisz się burzy? – nie odezwałam się tylko uchwyciłam go
mocniej za koszulę. - Rozumiem. – powiedział i uchwycił mnie mocniej do siebie
przez co dotknęłam bardziej jego ciała, a mój oddech zaczął drażnić jego szyję.
Zacisnął swoją dłoń na bluzce z lekkim
uśmiechem na twarzy.
-Przepraszam
za to, ale czuję się wtedy lepiej gdy ktoś mnie przytula. Zawsze była to moja
mama, wiec teraz nie mam nikogo. Wiem, że to dziwne, ale mam to od paru lat.
-Nic
nie mówię, możesz się przytulać jak będzie potrzeba. Każdy ma swoje lęki,
Sakura. Nie musisz się bać, że ktoś cię wyśmieje. Ja tego nie zrobię. – sama
nie wiedziałam czemu, ale przymknęłam powieki rozkoszując się jego ciepłem a
także bijącym sercem. Przestawałam czuć już cokolwiek tylko jego ręce i ciało
dawało ukojenie o które tyle zawsze prosiłam. Teraz mogłam odczuwać ulgę,
której chciałam. W jego ramionach poczułam się bezpieczna i wiedziałam, że mogę
odlecieć w zapomnienie i nigdy się już nie obudzić bo on będzie przy mnie.
Miałam dobre przeczucia dotyczące jego osoby, wiedziałam też, że nie ma złych
intencji.
Słyszałam
czyjeś głosy, a wtedy odpłynęłam w krainę w której mogłam śnić do woli.
Uniosłam
leniwie jedną powiekę czując na sobie ciepłą rzecz. Ziewnęłam cicho obracając
się i przytulać do czegoś twardego. Przyjemny zapach wpadł do moich nozdrzy przez co uśmiechnęłam
się. Nie chciałam otwierać oczu bo było mi bardzo przyjemnie, a to twarde coś
wypełniało moje ciało ciepłem. Poczułam jak moja dłoń jest obejmowana, ale nie
odebrana. Ciepły dotyk był ukojeniem dla nerwów.
Uniosłam
powieki widząc, że nie leżałam na „czymś” tylko na Kimś. A tym kimś był nie kto
inny jak Itachi. Spał smacznie, a jego włosy były rozrzucone po poduszce a moją
rękę delikatnie trzymał. Nie miał na sobie bluzki tylko same bokserki – chyba –
nawet o tym nie wiedziałam. Uniosłam się wstając do pozycji siedzącej. To było
dziwne, dlaczego jestem w łóżku bruneta?
Co się wczoraj stało?
-Sakura.
– chciałam wstać, ale zostałam uchwycona i przytulał mnie leżąc na mnie. Czułam
jego ciężar na sobie nie mogąc się ruszyć. Westchnęłam. Co tu w ogóle się
dzieje? Tak nie powinno być? Czułam od niego odór alkoholu, czyżby on pił? To
będzie miał kaca, ale dlaczego mnie przytula do siebie? Nie zrobiłby tego nawet
pijany, więc o co chodzi. Jest pół przytomny czy śpi? – Jesteś taka słodka,
chcę cię schrupać.
Poczułam
jak moje policzki przeszywa gorące ciepło. Co on plecie przez sen? Westchnęłam
czując jak przytulał mnie jeszcze bardziej. Próbowałam się wydostać, ale był
zbyt silny na mnie. Nie miałam takiej siły co on. W dodatku mogłam wyczuć jego
krocze na swoich pośladkach i każdy mięsień na plecach. Byłam pierwszy raz
tulona przez mężczyznę, który mnie się nie brzydził.
W
końcu wyszarpałam się z silnych objęć upadając na ziemię, a on tylko przekręcił
się na drugi bok. Chyba myślałam, że jestem poduszką. Uniosłam się widząc, że
nadal śpi. Nie wiem co z nim nie tak, ale to też facet, a ja jestem kobietą.
Więcej tutaj nie przychodzę, bo znów zasnę, a
nie będę mogła uwolnić się z jego objęć. Weszłam do łazienki
przebierając się w rzeczy z wczoraj, bo już dawno było świata. Przespałam całą noc, a on nie mógł mnie obudzić?
Wyszłam
widząc, ze nadal śpi wiec po cichu wyszłam z pokoju patrząc ostatni raz na
śpiącego bruneta uśmiechając się. Oby
tylko nie było prasy przed jego domem, bo chcę żyć jeszcze spokojnie. Zeszłam
po cichu po schodach i zobaczyłam ich menagera.
-Już
wstałaś? – zapytał mnie ziewając trzymając w ręku kubek z kawą. – mas ochotę na
gorącą kawę? Właśnie robiłem, ale myślałem, ze Itachi już wstał. Dzisiaj chyba
będzie miał dobry sen, zawsze był przede mną na nogach. Ciekawe czyja to
zasługa.
-Może
czego, alkoholu.
-Na
Itachiego alkohol prawie nie działa. Ma zbyt mocna głowę by się upić, wczoraj
chyba wypił jedno piwo bądź dwa. Nie więcej,
ale mówię ci on nie jest typem, który późno wstaje, a musi być w szkole
dzisiaj. Eh.. jak nie obudzi się za dwadzieścia minut będę musiał go obudzić.
Co za problematyczny człowiek… - westchnął i odchodził, ale zatrzymał się
widząc, że wychodzę – Wpadnij jeszcze kiedyś do nas. W końcu nie zawsze spotka
się tak miłe dziewczyny. – pomachał mi i odszedł znikając za jedną ze ścian.
Ubrałam
na siebie buty i wyszłam po cichu z domu widząc, że nikt ich nie obserwuje.
Byłam zadowolona z tego wszystkiego, w końcu pierwszy raz byłam u mężczyzny,
nosiłam jego rzeczy i.. i.. spałam w łóżku razem z nim. To tak jak chłopak z
dziewczyną, prawda? Oby tylko nikt mnie
nie zauważył jak wychodzę. Pobiegłam w
stronę domu, gdzie musiałam ubrać
mundurek i wziąć rzeczy na zmianę. Czeka mnie ciężki dzień!
U autorki:
Rozdziały na piraci i cherry blossom - zapraszam czytelników!
uuuulala ^.^ Mogłabym Cię schrupać za taki słodki rozdział XD Hehe ^.^ Ładnie, ładnie :D Czekam na nexta! :D :*
OdpowiedzUsuńUuuu ale słodko, była taka okazja by mogli się pocałować :D cały czas na to czekałam. Pisz szybko następny bo jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńEdzia
Super notka:d Uśmiałam sie nie źle:D Mam nadzieję, że nowa notka będzie nie długo:D
OdpowiedzUsuńsuper notka
OdpowiedzUsuńjak dotąd jest to mój ulubiony roździał
kocham tego bloga i życze weny :D
Jak słodko :* Ta sytuacja z łóżkiem była zawodowa, zwłaszcza gdy próbując się wyrwać spadła z niego, hahaha. Rozdział niesamowity. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńYuki-chan
Uuuuuuu jak słodko zasneli :* już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Po tak genialnej części mam niedosyt i czekam na więcej :) życze dużo weny :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego bloga i jeszcze kilka twojego autorstwa. Dziekuję ci za to, że ostatnio wstawiasz na niego więcej notek. Historia ciekawie się rozwija, wiec życzę coraz więcej weny. Jedynym menkamentem tego wpisu było ciągłe powtarzanie przez Sakure słowa "pan", było go o wiele za dużo. Szkoda tylko, że muszę się podpisywać jako anonim..... TT.T.T
OdpowiedzUsuńoooo słodko <3 Sakura zasnęła wtulona w Itasia :3 czekam na nexta i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKocham Cię, życzę Ci abyś pisała teraz tego bloga tak często jak w ostatnim czasie ^^ / Tori
OdpowiedzUsuńRozdział po prostu boski :) Nie potrafiłam się już doczekać. Kurcze Saki to ma szczęście. Miejmy nadzieję że wyniknie z tego coś dobrego i ,że może się zejdą z Itachim. Byłabym z tego bardzo zadowolona. Ciekawe co się będzie dziać w szkole. Już nie mogę się doczekać pisz szybko. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, ale ja chcę, aby oni sobie już wyznali to i owo ;-;. Plz, nie przedłużaj ._.
OdpowiedzUsuńO kurde, kurde. A Saki spędziła noc u Itasia *,* Marzenie <3 Heh szkoda, że on sie nie obudził, a tak to lipa troszkę ;c Zobaczymy jak się w szkole zachowa jak ją zobaczy
OdpowiedzUsuńOna zasnęła! No nie mogę... Dlaczego zabrałaś jej tą przyjemność?! Zabierając, ją jej, zabrałaś i mi! :D
OdpowiedzUsuńHaha.
Sweet rozdzialik :) Pozdro piękna :*