sobota, 8 lutego 2014

Rozdział dwudziesty szósty

W pomieszczeniu panował pół mrok, tylko od kominka  był wydobywany jakikolwiek blask. W palenisku trzaskało, a ogniki tańczyły dając przyjemny blask. Mężczyzna zamknął drzwi i zapalił światło, wiec dostrzegłam jego wielką sypialnię z – jakby – gabinetem muzycznym?
Naprzeciwko drzwi mieścił się kominek, z boku po lewej stronę wyjście na balkon z wielkimi oknami ozdobionymi złotymi firankami, kanapa stała niedaleko paleniska oddalonego o parę kroków, by jak ktoś siedział mógł się ogrzać. Przed  kominkiem był biały dywanik z przyjemnego materiału. Na nim znajdowały się trzy fotografie w ramce, ale nie mogłam ich dokładnie dostrzec. Po bokach były dwa wklęsłe prostokąty oświetlone, gdzie też stały ramki ze zdjęciami i kwiaty w wazonie.
Przy drzwiach, z których przyszliśmy były dwa obrazy przedstawiający krajobrazy, w  dodatku takie piękne, gdzie każdy by chciał się znaleźć. Po prawej stronie znajdował się duży łuk będący przejściem do sypialni, a  przy ścianie był umocowany prostokąt z kwiatami i były tylko wejście jak do drzwi.
Spojrzałam do środka widząc wielkie beżowe łóżko w kształcie koła z skórzanym oparciem. Pod nim był biały dywanik z puchowego materiału. Stało po środku dwóch wielkich okien, z których był wspaniały widok na Ocean. Można było go dostrzec z daleka podziwiając przepiękne widoki. Po obu stronach mebla stały dwa okrągłe stoliki, na jednym stała lampka, a na drugim koszyk z gazetami muzycznymi.  
Naprzeciwko mebla rozciągnęła się szafa, do której wszedł szukając rzeczy? Dalej stało biurko z laptopem na wirzchu, który był zamknięty. Nad biurkiem wisiały wielkie płyty. A po obu stronach były wielkie stojaki na płyty. Nie mogłam oderwać od tego miejsca oczu, był tu większy luksus niż bym mogła sobie przypuszczać. Nie było przepychu, było na luzie, ale wszystkie te rzeczy musiały być naprawdę drogie.
W dłoniach poczułam ciepły materiał. Spojrzałam na dłonie widząc złożone ubrania w kosteczkę. Spojrzałam na mężczyznę, który zaprowadził mnie do łazienki, która znajdowała się w drzwiach  blisko szafy.
-Zostaniesz u mnie dopóki twoje ubrania nie wyschną, a na razie przebierz się w te jeśli nie przeraża ciebie noszenie męskich rzeczy. – zamknął drzwi za mną. Nie mogłam nadziwić się ile było tutaj roboty z tym wszystkim. W dodatku miał tutaj prysznic, wannę sporych rozmiarów z jaccuzi, a reszta była normalna tylko, że lustro były prawie wszędzie – na każdej ścianie; nie potrafiłam oderwać od wnętrza spojrzenia. Rozebrałam z siebie rzeczy wycierając ciało czystym ręcznikiem.  Rzeczy powiesiłam na grzejniku by szybciej wyschły, bo mieli palone.
Założyłam na nagie ciało dresy zawiązując sznurkiem. Opadały lekko na biodrach i były za duże o parę rozmiarów. Na górną część założyłam bluzkę na krótki rękawek z napisem „Black Angels” z tyłu, a także z przodu  z małym po prawej stronie napisem. Wyszłam na boso, bo zostawiłam buty przy grzejniku. Usłyszałam cichą muzykę wydobywającą się z gitary. 
Podeszłam do niego widząc jak gra.
-Przepraszam. – powiedziałam do niego, lecz spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Kichnęłam cicho czując  jak moje ciało drży z zimna. Dostrzegłam na nim nie zadowoloną minę, więc wstał. Na sobie poczułam ciepły koc, którym mnie opatulił.
-Usiądź sobie przy kominku, a ja pójdę zrobić czekoladę. Mam nadzieję, że lubisz?
-Tak, lubię. – powiedziałam uśmiechając się. Otuliłam się bardziej kocem czując przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Stopy grzał ogień, który wywoływał ciepło, i rozgrzewało coraz bardziej moje ciało. Kichnęłam kolejny raz wpatrując się w tańczące płomyki z lekkim uśmiechem. Przede mną znalazł się kubek, który uchwyciłam. – Dziękuję. –Upiłam łyk.
Po moim ciele przeszło ciepło. Znałam bardzo dobrze ten smak czekolady, który kiedyś w dzieciństwie piłam, ale nie wiem u kogo. Dlaczego wszystkie wspomnienia z dzieciństwa zniknęły jak bańka mydlana? Uchwyciłam mocniej kubek ściskając go by chociaż trochę przypomnieć co kiedyś się działo, ale nie potrafiłam. Miałam pustkę w głowie. Upiłam kolejnego łyka czując jak obraz mi się rozmazuje, a po policzkach spłynęły łzy. Spuściłam głowę by mężczyzna niczego nie zauważył mojego wahania nastrojowego, a w szczególności łez.
-Czy coś się stało? – drgnęłam  słysząc głos piosenkarza, który przywrócił mnie do rzeczywistości.
-Nie, nic. Czemu…
-Bo płaczesz. – wtrącił się w moje zdanie. Zauważył, a tak bardzo nie chciałam by to zauważył. Upiłam kolejnego łyka patrząc w ogień, który też mi coś bardzo dobrze przypominał. Nie wiedziałam co mogło być z tym związane, ale może coś ktoś mi zrobił. Pamiętam tylko tyle, że byłam bita nic więcej. Odstawiłam pusty kubek niedaleko siebie  zaciskując dłonie na kocu.
-To nic. Po prostu myślałam jakie było moje dzieciństwo, ale nic nie pamiętam. W dodatku wiem, że kiedyś już piłam tą czekoladę, chociaż nic nie mogę sobie przypomnieć. – westchnęłam patrząc na niego uśmiechając się. W jego oczach dostrzegłam zdziwienie, i jakby drżały? Odstawił kubek  dalej od siebie.
-Nie pamiętasz nic z dzieciństwa? – zapytał wpatrując się we mnie.
-Nie, tylko pamiętam tyle, że byłam bita przez mojego tatę. Nic więcej, może dlatego, że to tylko zapamiętałam. Nie wiem co się działa, ale na pewno nic szczególnego nie było. Byłam przecież tylko małym dzieckiem.  
-Bita. – westchnął – Mógłbym ci naprawdę pomóc, ale ty nie chcesz. Twój ojciec nie powinien w ogóle cię bić, te pręgi na plecach są od niego, prawda? Czy wiesz, że on się nad tobą znęca?  Gdybyś dała wcześniej znać policji to wtedy miałabyś lepsze życie z swoja matką, a teraz zostaną ci blizny. Sądzę, że to nie są pierwsze pręgi jakie miałaś.
-Byłam bita od dzieciństwa, po prostu był pijany i się nudził, gdy coś źle powiedziałam lub miałam złe oceny uderzył. Potem to się wzmogło, ale nie przejmowałam się tym bo wiedziałam, że mama jest bezpieczna. Tylko o nią mi chodzi, a teraz już raczej nic nie będzie ważne. – powiedziałam ściskając dłonie.
-Na twoim miejscu zrobiłbym coś z tym, ale ty i tak byś nie pozwoliła. Jesteś uparta jak twoja matka. – spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi. On musiał też znać moją matkę, może w dzieciństwie kiedyś go spotkałam, a  nawet o tym nie wiem. Naprawdę chciałabym przypomnieć sobie wspomnienia z wcześniejszych lat.
-To mój ojciec, może mnie bije, ale i tak go kocham. – westchnął cicho wpatrując się we mnie z lekkim uśmiechem. Nie powinnam tutaj długo siedzieć, ale moje rzeczy są mokre i nie pójdę w jego rzeczach, prawda?  - A co z pana rodziną? – zapytałam. Drgnął lekko słysząc, ze pytam o jego rodzinę.
-Nie mam najlepszych stosunków. Cóż, brat jak brat, ale jeśli chodzi o rodziców nie jest dobrze. Z matką jest dobrze, ale ojciec mnie nie chce znać, w końcu zrobiłem coś czego on by się nie spodziewał. – spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. – Rzuciłem karierę biznesmena i dzięki Komuś poszedłem swoją drogą. Myślał, że się ugnę przed nim i wrócę z płaczem, ale byłem zbyt uparty, tak samo on. Nie chce mnie widzieć bo się sprzeciwiłem, a matka przez to cierpi. Często, gdy jestem w mieście spotkam się z nią w restauracji by nie musiała aż tak bardzo cierpieć, choć prosi mnie bym wrócił i porzucił karierę. Czy naprawdę wszyscy muszą mnie tak bardzo nienawidzić? – zapytał sam siebie.
-Dlaczego pan tak mówi? Ja pana podziwiam za taką wytrwałość, fani kochają to co pan robi. Sama dzisiaj widziałam,  że wszyscy kochają to co pan robi. Śpiew, muzyka, wszystko. Dlaczego w takim razie, że ludzie nienawidzą tego co pan robi? Fani za wszystko pana kochają, a w dodatku kobiety…
-Nie obchodzą mnie one. – powiedział oburzony.
-To pan jest gejem?
-Sakura! – oburzył się jeszcze bardziej, ale po chwili zaśmiał się głośno trzymając się za brzuch. – W tym wypadku co mówisz wolę kobiety, ale puste lalunie mnie nie obchodzą.  Nie chcę patrzeć jak potem odchodzi z swoim kochankiem. To mnie by raczej zabolało bardziej, a po rozwodzie połowa spadku dla niej. Nie chce tego, dlatego czekam na właściwą kobietę. – nadal się śmiał. Chociaż na chwilę go rozweseliłam by nie myślał o nienawiści w swoją stronę.
Usłyszałam grzmot i wpadłam w ramiona Itachiego instynktownie. Tuliłam się do niego trzęsąc ze strachu, a jego jedną dłoń wyczułam na  plecach, a druga na głowie głaszcząc mnie. Trzymałam się jego koszuli czując specyficzny zapach jego ciała będącej niż zawsze. Jego serce przyśpieszyło rytmu przez co przymknęłam powieki wsłuchując się w  nie.
-Już spokojnie Sakura. Boisz się burzy? – nie odezwałam się tylko uchwyciłam go mocniej za koszulę. - Rozumiem. – powiedział i uchwycił mnie mocniej do siebie przez co dotknęłam bardziej jego ciała, a mój oddech zaczął drażnić jego szyję. Zacisnął swoją dłoń  na bluzce z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Przepraszam za to, ale czuję się wtedy lepiej gdy ktoś mnie przytula. Zawsze była to moja mama, wiec teraz nie mam nikogo. Wiem, że to dziwne, ale mam to od paru lat.
-Nic nie mówię, możesz się przytulać jak będzie potrzeba. Każdy ma swoje lęki, Sakura. Nie musisz się bać, że ktoś cię wyśmieje. Ja tego nie zrobię. – sama nie wiedziałam czemu, ale przymknęłam powieki rozkoszując się jego ciepłem a także bijącym sercem. Przestawałam czuć już cokolwiek tylko jego ręce i ciało dawało ukojenie o które tyle zawsze prosiłam. Teraz mogłam odczuwać ulgę, której chciałam. W jego ramionach poczułam się bezpieczna i wiedziałam, że mogę odlecieć w zapomnienie i nigdy się już nie obudzić bo on będzie przy mnie. Miałam dobre przeczucia dotyczące jego osoby, wiedziałam też, że nie ma złych intencji.
Słyszałam czyjeś głosy, a wtedy odpłynęłam w krainę w której mogłam śnić do woli.




 Uniosłam leniwie jedną powiekę czując na sobie ciepłą rzecz. Ziewnęłam cicho obracając się i przytulać do czegoś twardego. Przyjemny zapach  wpadł do moich nozdrzy przez co uśmiechnęłam się. Nie chciałam otwierać oczu bo było mi bardzo przyjemnie, a to twarde coś wypełniało moje ciało ciepłem. Poczułam jak moja dłoń jest obejmowana, ale nie odebrana. Ciepły dotyk był ukojeniem dla nerwów.
Uniosłam powieki widząc, że nie leżałam na „czymś” tylko na Kimś. A tym kimś był nie kto inny jak Itachi. Spał smacznie, a jego włosy były rozrzucone po poduszce a moją rękę delikatnie trzymał. Nie miał na sobie bluzki tylko same bokserki – chyba – nawet o tym nie wiedziałam. Uniosłam się wstając do pozycji siedzącej. To było dziwne, dlaczego jestem w łóżku bruneta?  Co się wczoraj stało?
-Sakura. – chciałam wstać, ale zostałam uchwycona i przytulał mnie leżąc na mnie. Czułam jego ciężar na sobie nie mogąc się ruszyć. Westchnęłam. Co tu w ogóle się dzieje? Tak nie powinno być? Czułam od niego odór alkoholu, czyżby on pił? To będzie miał kaca, ale dlaczego mnie przytula do siebie? Nie zrobiłby tego nawet pijany, więc o co chodzi. Jest pół przytomny czy śpi? – Jesteś taka słodka, chcę cię schrupać.
Poczułam jak moje policzki przeszywa gorące ciepło. Co on plecie przez sen? Westchnęłam czując jak przytulał mnie jeszcze bardziej. Próbowałam się wydostać, ale był zbyt silny na mnie. Nie miałam takiej siły co on. W dodatku mogłam wyczuć jego krocze na swoich pośladkach i każdy mięsień na plecach. Byłam pierwszy raz tulona przez mężczyznę, który mnie się nie brzydził.  
W końcu wyszarpałam się z silnych objęć upadając na ziemię, a on tylko przekręcił się na drugi bok. Chyba myślałam, że jestem poduszką. Uniosłam się widząc, że nadal śpi. Nie wiem co z nim nie tak, ale to też facet, a ja jestem kobietą. Więcej tutaj nie przychodzę, bo znów zasnę, a  nie będę mogła uwolnić się z jego objęć. Weszłam do łazienki przebierając się w rzeczy z wczoraj, bo już dawno było świata.  Przespałam całą noc, a  on nie mógł mnie obudzić?
Wyszłam widząc, ze nadal śpi wiec po cichu wyszłam z pokoju patrząc ostatni raz na śpiącego bruneta  uśmiechając się. Oby tylko nie było prasy przed jego domem, bo chcę żyć jeszcze spokojnie. Zeszłam po cichu po schodach i zobaczyłam ich menagera.
-Już wstałaś? – zapytał mnie ziewając trzymając w ręku kubek z kawą. – mas ochotę na gorącą kawę? Właśnie robiłem, ale myślałem, ze Itachi już wstał. Dzisiaj chyba będzie miał dobry sen, zawsze był przede mną na nogach. Ciekawe czyja to zasługa.
-Może czego, alkoholu.
-Na Itachiego alkohol prawie nie działa. Ma zbyt mocna głowę by się upić, wczoraj chyba wypił jedno piwo bądź dwa. Nie więcej,  ale mówię ci on nie jest typem, który późno wstaje, a musi być w szkole dzisiaj. Eh.. jak nie obudzi się za dwadzieścia minut będę musiał go obudzić. Co za problematyczny człowiek… - westchnął i odchodził, ale zatrzymał się widząc, że wychodzę – Wpadnij jeszcze kiedyś do nas. W końcu nie zawsze spotka się tak miłe dziewczyny. – pomachał mi i odszedł znikając za jedną ze ścian.

Ubrałam na siebie buty i wyszłam po cichu z domu widząc, że nikt ich nie obserwuje. Byłam zadowolona z tego wszystkiego, w końcu pierwszy raz byłam u mężczyzny, nosiłam jego rzeczy i.. i.. spałam w łóżku razem z nim. To tak jak chłopak z dziewczyną, prawda?  Oby tylko nikt mnie nie zauważył jak wychodzę.  Pobiegłam w stronę domu, gdzie  musiałam ubrać mundurek i wziąć rzeczy na zmianę. Czeka mnie ciężki dzień! 


U autorki:
Rozdziały na piracicherry blossom  - zapraszam czytelników!

13 komentarzy:

  1. uuuulala ^.^ Mogłabym Cię schrupać za taki słodki rozdział XD Hehe ^.^ Ładnie, ładnie :D Czekam na nexta! :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu ale słodko, była taka okazja by mogli się pocałować :D cały czas na to czekałam. Pisz szybko następny bo jestem strasznie ciekawa co będzie dalej.
    Edzia

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka:d Uśmiałam sie nie źle:D Mam nadzieję, że nowa notka będzie nie długo:D

    OdpowiedzUsuń
  4. super notka
    jak dotąd jest to mój ulubiony roździał
    kocham tego bloga i życze weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak słodko :* Ta sytuacja z łóżkiem była zawodowa, zwłaszcza gdy próbując się wyrwać spadła z niego, hahaha. Rozdział niesamowity. Pozdrawiam
    Yuki-chan

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuuuuu jak słodko zasneli :* już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Po tak genialnej części mam niedosyt i czekam na więcej :) życze dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię tego bloga i jeszcze kilka twojego autorstwa. Dziekuję ci za to, że ostatnio wstawiasz na niego więcej notek. Historia ciekawie się rozwija, wiec życzę coraz więcej weny. Jedynym menkamentem tego wpisu było ciągłe powtarzanie przez Sakure słowa "pan", było go o wiele za dużo. Szkoda tylko, że muszę się podpisywać jako anonim..... TT.T.T

    OdpowiedzUsuń
  8. oooo słodko <3 Sakura zasnęła wtulona w Itasia :3 czekam na nexta i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Cię, życzę Ci abyś pisała teraz tego bloga tak często jak w ostatnim czasie ^^ / Tori

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział po prostu boski :) Nie potrafiłam się już doczekać. Kurcze Saki to ma szczęście. Miejmy nadzieję że wyniknie z tego coś dobrego i ,że może się zejdą z Itachim. Byłabym z tego bardzo zadowolona. Ciekawe co się będzie dziać w szkole. Już nie mogę się doczekać pisz szybko. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział cudowny, ale ja chcę, aby oni sobie już wyznali to i owo ;-;. Plz, nie przedłużaj ._.

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurde, kurde. A Saki spędziła noc u Itasia *,* Marzenie <3 Heh szkoda, że on sie nie obudził, a tak to lipa troszkę ;c Zobaczymy jak się w szkole zachowa jak ją zobaczy

    OdpowiedzUsuń
  13. Ona zasnęła! No nie mogę... Dlaczego zabrałaś jej tą przyjemność?! Zabierając, ją jej, zabrałaś i mi! :D
    Haha.
    Sweet rozdzialik :) Pozdro piękna :*

    OdpowiedzUsuń