Siedziałam na jednym z bardzo wygodnych foteli, a
naprzeciwko mnie były fotografie najpopularniejszych wokalistów, a także
zespołów, które odniosły karierę w czasie nauki w szkole. Właśnie w niej się
znajdowałam, a nie wiedziałam dlaczego chciał mnie tutaj zabrać? Chwila, skoro
On jest wokalistą zespołu to dlaczego uczy w naszej szkole geografii? Dlaczego
jest taki srogi dla uczniów, jeśli ma wiele fanów. Wszystko jest zagadką, może
chciał się zbliżyć do brata?
Może!
Nigdy nie wiadomo jakie SA ich relacje po jego
odejściu do zespołu, i podróży po świecie. Daje przecież koncerty dla ludzi by
byli szczęśliwi, a teraz działają charetatywnie? Każdy inny chciał by zabulać pieniądze,
może on nie jest taki zły? Zacisnęłam dłonie na spódniczce od mundurku chcąc
stąd jak najszybciej się urwać. Oni gdzieś wyszli, a ja mam czekać na nich?
Dlaczego mnie zostawili w pomieszczeniu, gdzie stoi cały sprzęt? To na mnie
działa jak płachta na byka.
Wstałam podchodząc do fotografii, moją uwagę przykuł
chłopak w wielu dziesięciu lat z zimnymi oczami i dłuższymi włosami zwianymi w
kitkę. Serce mi przyśpieszyło widząc na kogo patrzę, to brat Sasuke i mój
nauczyciel. On naprawdę się tutaj uczył, i osiągnął karierę. Jest sławnym
idolem, któremu nie strzeliła woda sodowa do głowy. Wpatrywałam się w niego zahipnotyzowana.
Nie wiedziałam w jaki sposób mogę to wszystko przyjąć do siebie, miałam go za
zwykłego człowieka, jest im ale także idolem wszystkich.
Teraz już wiem dlaczego wszystkie na mnie patrzały w
wściekły sposób. Byłam zbyt blisko niego dlatego tak mnie nienawidziły? Byłam
pewna, że chodzi o to, o nic innego nie chodziło, więcej razy nie mogę z nim
nigdzie chodzić. One wszystkie mnie pozabijają, że trzymam się z całym
zespołem.
Na ramieniu poczułam uścisk i obejrzałam się widząc
czarne tęczówki.
-Chodź. Idziemy. – powiedział brunet. Odeszłam do
wyjścia znikając za drzwiami, a on
jeszcze został w pomieszczeniu. Nie chciałam na niego czekać, ale dogonił mnie.
Gdy wyszliśmy na zewnątrz, grupa kobiet podbiegła do niego. Odsunęłam się od
niego by mu nie przeszkadzać. Ruszyłam przed siebie do domu, gdzie mogłam
spokojnie odpocząć. Jakoś nie chcę już z nim się spotykać, wiem, że nie powinnam.
-Dokąd idziesz? – poczułam mocny uchwyt jak na
piosenkarza. Spojrzałam w jego ciemne
oczy wpadając niechcący na niego potykając się o wystający kamień. Trochę za
bardzo szarpnął, ale nawet chyba nie czuł. Trzymał mnie delikatnie w swoich
ramionach. Wyczuwałam przyjemne perfumy, które z pewnością były droższe od
przeciętnych kosmetyków.
-Do domu, mam jeszcze coś do zrobienia. –
powiedziałam.
-Nie, raczej teraz nie pójdziesz. Podwiozę cię za
chwilę, mam jeszcze z tobą do pomówienia. – westchnęłam odrywając się od jego
ciała. Stałąm jak zahipnotyzowana, ale wiedziałam, że tak może się stać. W
końcu dowiedziałam się, że jest wokalistą zespołu „Black Angels”. Dlatego miał wszystkie nowe nagrania, które
przekazał abym posłuchała. Wszystko się dobrze układa w układankę. – Wsiadaj. –
wsiadłam do samochodu zapinając pasy nie patrząc na mężczyznę. Ruszył z piskiem
opon przed siebie, w taki sposób kiedyś się zabije. Skręcił w jedną z ulic
zakładając ciemne okulary. Nawet nie wiedziałam co mi strzeliło do głowy by
wsiadać do jego samochodu. Mogłam odmówić, ale stanowczość w jego oczach była
przerażająca. Zatrzymał się na parkingu, gdzie nikogo nie było, i wejście w las
prowadziło do starej świątyni, gdzie chodziłam z babcią.
-Po co tutaj przyjechaliśmy? – zapytałam go nie
wiedząc co ma do powiedzenia. Wysiedliśmy z wozu, lecz on się w ogóle nie
odezwał. Szłam za nim wolno czując coraz bardziej większą tremę przy tym mężczyźnie.
Spojrzał na mnie przez ramię. To miejsce przywoływało wiele wspomnień jak z
dziadkami przebywałam w świątyni i tam zostawiali mnie na parę godzin, abym na
nich poczekała.
Często ta robili chodzą po tym lesie, świątynia niby
miała mnie chronić, ale tak naprawdę pomagałam kobietą, które tam pracowały.
Uwielbiał spędzać e mną czas, bo wiele od nich się nauczyłam, jak ufać ludziom.
Wspieliśmy się na sam szczyt widząc świątynie, gdzie
znajdowała się kobieta z dziećmi. Przeszłam obok mężczyzny podchodząc do
jednego miejsca, gdzie często bywałam z dziadkami. Tutaj poznałam jednego
chłopaka, z którym pożegnałam się. Był chory, ale czy go wyleczono, nie wiem.
Nigdy się tego nie dowiem. Spojrzałam w górę, gdzie znajdowały się dwa
pseudonimy. Mój i jego. Byłam zadowolona, że tego drzewa jeszcze nie
wycięto! Ciekawe czy jeszcze żyje?
Jasne, że żyje. Musze być tego pewna, w końcu jego rodzina miała mi dać znać gdyby coś
naprawdę się stało. Westchnęłam patrząc nadal na drzewo wspomnień, gdzie
chciałabym przeżyć jeszcze miłe chwile.
-Sakura... – spojrzałam na Itachiego, który
spoglądał na mnie. Wyciągnął kartkę z
słowami. – Powiedz mi od jak dawna piszesz piosenki?
-Od dawna, to moje hobby. Dlaczego pan pyta?
-Bo to co poprawiłaś wydaje mi się bardziej sensowne
niż sam pisałem. Czy ty interesujesz się muzyką?
-Tak jak powiedziałam, śpiewam dla rozrywki. Nie
interesuje się zostać artystą, nawet bym nie zamierzała. Nie nadawałabym się.
Tyle mogę tylko powiedzieć, czemu pan mnie o to pyta?
-Bo masz talent.
-Skąd pan może to wiedzieć? – zapytał mnie – Nie
słyszał pan mojego głosu i śpiewu. – powiedziałam. Uchwycił mnie za ramiona
zniżając się do mojego ucha.
-Jesteś tego pewna? A w bibliotece czy nawet w dziale
muzycznym jak śpiewałaś, twój glos jest naprawdę czysty i zrównoważony. Takiego
głosu potrzebuję do wspólnej piosenki. – spojrzałam na niego.
-Na mnie proszę nie liczyć. Nie dam rady, mam inne
sprawy na głowie niż śpiewanie. Jak już powiedziałam to moje hobby, i nie
zamierzam tego przerzucać na większy plan. To jest moja rozrywka i nic więcej.
– westchnął. Byliśmy sami na terytorium świątyni. Usiadłam na ławce wpatrując
się w koronę drzewa. Lekki wiaterek koił każde nerwy i pobawił się naszymi
włosami. Spojrzałam na swoje dłonie,
gdzie znalazła się ręka bruneta.
-Sakura… - patrzałam jak trzymał co mnie bardziej
peszyło. Miałam dystans do mężczyzn, a on po prostu mnie dotyka. – Masz wielki
talent dlaczego nie chcesz go pielęgnować? On… - odeszłam od niego.
-Nie... – powiedziałam drżącym głosem. Czułam jak
łzy napływają mi do oczu. – Nie teraz! – powiedziałam głośniej spoglądając na
niego. Wpatrywał się we mnie nie wiedząc o co chodzi. – Pójdę do domu. –
powiedziałam, lecz daleko nie zaszłam, gdy uchwycił mnie za przegub
przyciągając do siebie. Wpadłam w silne ramiona mężczyzny czując wielką ulgę,
że ktoś chce mnie przytulać do siebie. Byłam wdzięczna mojemu nauczycielowi, że
chciał mi pomóc.
-Co się stało? – zapytał delikatnie. Nie miałam komu
się wygadać, tylko Tsunade wiedziała o mojej matce, nikt inny. Zacisnęłam
drżące dłonie na koszuli bruneta, który nie puszczał mnie.
-Ona… - wypowiedziałam załamana. – nie żyje. –
wiedziałam, że to mu nic nie mówi, ale chciałam by wiedziała kolejna osoba.
Sasuke wiedział o tym też, ale nie płakałam przy nim tak bardzo jak przy
wokaliście zespołu „Black Angels”. – Moja mama… chcę by była ze mną.
-Zawsze będzie. – powiedział łagodnie. Nie
spojrzałam na niego, ale wyczułam silną dłoń na włosach. Głaskał delikatnie i
uchwycił za policzki delikatnie. – masz ją w swoim sercu, zawsze będzie przy
tobie. Nie opuści cię dopóki ty tego nie będziesz chciała. – pogłaskał policzek
z delikatnym uśmiechem i nachylił się całując delikatnie czoło. Drgnęłam nie
wiedząc co mam zrobić. Gdy się oderwał, zauważyłam lekki uśmiech. – Chcę gdy
jesteśmy sami, abyś mówiła mi po imieniu.
-Ale…
-Żadnego „ale”, a teraz chodź odwiozę cię do domu. –
powiedział odchodząc. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Już sama nie
wiedziałam co o tym myśleć, dlaczego mam mu mówić po imieniu, choć po szkole na
pewno każdy by się na niego rzucił. Idąc za nim wpatrywałam się w umięśnione
plecy, gdzie mogłam dostrzec każdy drobny mięsień. Przegryzłam dolną wargę
patrząc na niego. Dlaczego zaczynam po woli myśleć o Itachim jako prawdziwym
mężczyźnie?
Wsiedliśmy do samochodu.
Odjechał wolniej niż wtedy. Nie patrzałam na nikogo
kogo mijaliśmy. On się zatrzyma przy moim domu, ale ja już tam nie mieszkam.
Zauważyłam Sasuke, który spojrzał w naszą stronę i mógł mnie dostrzec. Nie
chciałam tego, bo byłby kłopoty w szkole.
Zatrzymał się przed budynkiem Tsunade.
-E.. – wymamrotałam cichutko, aby nie usłyszał.
Spojrzałam na niego.
-Chyba się nie pomyliłem, czyż nie? Teraz mieszkasz
z Tsunade. – wyszłam szybko biorąc swoją torbę dziękując za podwiezienie.
Czyżby Tsuande mu o wszystkim powiedziała, będę musiała z nią poważnie
porozmawiać. Nie chciałam by ktokolwiek wiedział, że mieszkam u dyrektorki
szkoły. Weszłam niezauważalna do pomieszczenia, najprzynajmniej tak mi się
zdawało. Tsuande nie było jeszcze w domu, wiec poszłam do swojego pokoju
rzucając na łóżko torbę. Uchwyciłam w ręce gitarę włączając cały sprzęt.
Zaczęłam brzdąkać, aż nuty i słowa same zaczęły układać się w całość.
Usłyszałam lekkie zamknięcie drzwi.
Odłożyłam wszystko na swoje miejsce. Nie chciałam
jej przeszkadzać w rozmyśleniach, w końcu ma ciężką pracę. Musi załatwiać
wszystkie swoje sprawy. Usłyszałam pukanie i otworzyłam drzwi.
-Sakura, przyszedł jakiś list do ciebie. – podała
mi. Nie będę jej się pytać skąd Itachi wiedział o mnie, gdzie mieszkam.
Westchnęłam cicho zamykając drzwi, gdy odeszła. Adres, skąd pochodził list był
zagraniczny. Czyżby uniwestytet do mnie napisał? Nie, to był domowy adres
jakiejś osoby. Otworzyłam go nie wiedząc
o co chodzi, zauważyłam dwa bilety i list. Rozłożyłam kartkę.
Droga
Sakuro,
Wiem,
że twoja matka z pewnością nie mówiła ci kim jestem, i z jakiej ona rodziny
pochodzi. Nie jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale teraz mogę
wyjaśnić ci całą sytuację jaka zaszła w naszej rodzinie. Matka z pewnością nie
chciała ci o nas mówić, albo powiedziała, że zginęliśmy. Dla niej na pewno,
odwiedzić zawsze ciebie chciałem, ale nie było takiej możliwości przez nasz
konflikt. Teraz chciałbym, abyś przyjechała do mnie, do Stanów, abyśmy mogli na
spokojnie się spotkać i porozmawiać.
Nie
wiem czy będziesz chętna, więc skontaktowałem się z jednym człowiekiem, który
miał ciebie przywieźć na miejsce, bo musze przed śmiercią tobie wszystko
wyjaśnić. Nie chciałem byś czuła się samotna przez stratę matki. Pamiętaj, że
masz jeszcze rodzinę, która będzie cię zawsze wspierać.
Czekam
niecierpliwie.
Dziadek,
John.
Wpatrywałam się w ostatnie zdanie. Matka nigdy mi
nie mówiła, że mam dziadka w Sanach Zjednoczonych. W dodatku kogo on poprosił o
przysługę? Kim może być ta osoba? Nie chcę jak na razie opuszczać szkoły, ale
muszę w końcu się przygotować na przybycie tej osoby w moje skromne progi.
-Sakura, masz gościa!! – usłyszałam krzyk
dyrektorki. Drgnęłam, modliłam się tylko aby to nie była właśnie osoba, o
której wspomniał dziadek w liście.
Pierwsza! Moja radość w tej chwili granic nie zna :) . Wreszcie nowy rozdział! Ta notka bardzo pobudziła moją ciekawość. Ah ! pokonałam pierwszy stopień do piekła ! Czy ty chcesz mnie do miejsca nieczystego wprowadzić ? xD Ciekawa jestem przyszłych zapewne obrotów spraw związanych z nagłym odezwaniem się dziadka. To mój pierwszy komentarz na twoim blogu , za co z góry przepraszam , że wcześniej tego nie robiłam , a byłam i jestem z twoim blogiem na bieżąco. Wiem z doświadczenia jak bardzo chcesz zapewne czytać komentarze z opiniami co do twojej twórczości. MI wszystko bardzo się podoba i każdą twoją następną notę będę komentować ! Obiecuję !Jestem słowną osobą więc uprzedzam! ;) Pozdrawiam ..Monia-chan !<3
OdpowiedzUsuńHua~
OdpowiedzUsuńRozdział był bardzo, bardzo ciekawy. Niestety mam zastrzeżenia do tego, w jaki sposób tworzysz zdania. Już kiedyś, chyba, Ci pisałam o tym. ^^"
"Teraz już wiem dlaczego wszystkie na mnie patrzały w wściekły sposób. Byłam zbyt blisko niego dlatego tak mnie nienawidziły?"
Można wziąć za przykład to zdanie; można by je zapisać inaczej, np. "Teraz było już dla mnie jasne, dlaczego wszystkie kobiety patrzyły na mnie wrogo. Przez moją domniemaną bliskość z Itachim, zrodziła się w nich zazdrość o mnie. "
Pragniesz wszystkie myśli naraz szybko napisać, przez co, zdania niekiedy są nieskładne oraz bardzo szybko się je czyta (każdy zapewne chce się nasycić chwilą :3). Dla czytelnika, który dopiero by zaczął czytać to, co stworzysz, zdania nie były by zdatne do natychmiastowego zrozumienia. Jak będziesz pisać następne rozdziały, to pisz je proszę na spokojnie, łatwiej Ci będzie napisać wszystko spójnie. Powoli twórz zdania, tak, aby wiedzieć również, co później napisać. Zawsze bądź o dwa zdania (przepraszam za powtórzenie) do przodu w myślach i na spokojnie je pisz. :)
A co do samego rozdziału; taaaak~. W końcu coś między nimi, zaczyna się poważnego dziać. Czekałam na tą jego propozycję, aby zwracała się do niego po imieniu. Urocza była jego reakcja , kiedy Sakura się rozpłakała. Co do samej osoby, która ma z nią pojechać do stanów; mam kilka opcji, jednakże równie dobrze możesz umieścić w tej sytuacji każdego, więc... tylko czekać. :)
Mam nadzieję, że rozdział kolejny pojawi się za niedługi czas.
Pozdrawiam, S.
Bardzo wciągający rozdział. Akcja- woah. Nie spodziewałam się takiego zwrotu :)
OdpowiedzUsuńCoraz pozytywniej mnie zaskakujesz :)
Pozdrawiam :)
Genialne mogłabyś mnie informowac o notkach na moim blogu?
OdpowiedzUsuńhttp://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
Pozdrawiam
W końcu ktoś zainteresował się Sakurą, a więc ma dziadka, który (możliwe), że ją odwiedzi...hm....czekam na newsa
OdpowiedzUsuńNowa notka na http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ serdecznie zapraszam :)
OdpowiedzUsuńDzieje się, dzieje! Od samego początku czekałam na moment, w którym Itaś zażyczy sobie od Sakury mówienia do niego po imieniu:) Ten buziak w czoło był taki OCH! ACH! słodki i romantyczny! <3
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie troszkę się pogubiłam, ale w końcu wszystko stało się jasne:D
Nie mogę doczekać się już dalszego ciągu! Liczę, że kolejny rozdział ukaże się szybciutko.
Pozdrawiam i życzę dużo weny! :*
Super blog... fajnie by było gdyby ta męska dziwka sasuke zakochała się w sakurae :) ten ktoś kto ma przyjechać po sakure niech będzie super ciachem w którym zakocha się sakura a itaś będzie zazdrosny buahahaha czekam na notke pozdrawiam:3
OdpowiedzUsuń♥Blog swietny! Baaaardzo fajnie piszesz i masz talent do tego. Z niecierpliwością czekam na nastempny wpis. POZDRAWIAM♥
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na
OdpowiedzUsuńhttp://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
Zapraszam :)
kiedy bedzie next bo ja czekam niecierpliwie codziennie wchodze na tego bloga z nadzieją na nową notke!!!! ;)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?? Ciągle wchodzę na tego bloga i nie widzę nowej notki :( Coś się stało? Kimi! Nie rób tego nam! Pisz częściej. I tak Cię kochamy <3
OdpowiedzUsuńWow. Takie rozdziały to ja lubię.
OdpowiedzUsuńkocham tego bloga nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńciekawe kto bedzie tym z którym się jej dziadek skontaktował mam nadzieje że Itachi, i ten drugi bilet jest dla Itachiego :)
Mam pomysł na kawałek rozdziału możesz napisać, olać albo wyśmiać
jak będą w samolocie to Sakura uśnie a Itachi ją pocałuje czule w usta i powie ,, Mam nadzieję, że niedługo będziemy razem" albo coś podobnego i to wszystko kiedy będzie spać :)
Tyle czasu minęło od ostatniej notki. Czy coś nowego pojawiło się na pozostałych blogach?
OdpowiedzUsuńCześć nowy rozdział na
OdpowiedzUsuńhttp://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/