niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział szesnasty



Siedziałam pod drzwiami podciągając nogi bliżej siebie. Oplątałam rękami. Chciałam by każda godzina mojego dnia była snem. Nie tak jak teraz, ale nie mogę narzekać. Mama dała mi wszystko czego pragnęłam. Ojciec nie jest taki jakiego bym chciała, ale mam go. To się liczy. Słyszałam z dołu kłótnie z policjantami, aż ustało. Nie potrafiłam wziąć do ręki książki i uczyć się. Egzamin będzie dla mnie trudny, ale musze iść z podniesioną głowa co jest trudne. Straciłam mamę, a teraz? Nikt nie pozostał. Będę musiała dbać o dom, chociaż obiecałam sobie, że się wyprowadzę, gdy zniknie nagle wykończona przez raka.
Uniosłam głowę ocierając policzki z łez. Księżyc oświetlał wnętrze sypialni. Dłonie delikatnie drżały. Psychicznie jesteśmy bardzo silne, ale nigdy nie wiadomo co się stanie. Kobiety niby są silniejsze od mężczyzn? Moim zdaniem to plugawe kłamstwa. Nie byłam silna, a tylko dawałam się bić ojcu różnymi przedmiotami. Od tego mam pręgi na plecach. Długo będą schodzić. Czułam bardzo często ból, ale nikomu nie mogłam o nim powiedzieć. Jeszcze dostawałam od Sasuke i jego bliskich kumpli. Znęcali się nade mną, nikt nie chciał tego potwierdzić, gdyż mydlił im oczy swoim „urokiem”.
Wstałam wolno podchodząc do łóżka zapalając nocna lampkę, która oświetliła delikatnie pokój. Na łóżku leżały trzy pudełka plus kartka na wierzchu z kopertą. Przegryzłam dolną wargę. Nie wiedziałam co to takiego. Odłożyłam kopertę wraz z kartka na bok. Usiadłam i otworzyłam mniejsze pudełko. W środku znajdowały się czarne szpilki z odkrytymi palcami i zapinane na kostce. Wyglądały ślicznie.. Odłożyłam je na powrót. Otworzyłam drugie pudełko. W nich był czerwony materiał z diamentami? To jest suknia. Chwyciłam za ramiączka i wzięłam do góry. Długa suknia sięgająca do samej ziemi. Była śliczna, ale dlaczego to dostałam?
Schowałam wszystko. Chwyciłam kopertę otwierając. Były w niej pieniądze i to dosyć sporo. Uchwyciłam kartkę otwierając. Chciałam przekonać się co tam jest. Pismo mamy? Dlaczego to wszystko położyła tutaj? Czyżby wiedziała, że to wszystko tak się skończy? Nie wiem. Zaczęłam cicho czytać każde jej słowo, wyobrażając sobie jakby to ona mówiła.


Kochana Sakuro,


Przeczytałam pierwsze słowa. W oczach znów zawieruszyła się łza. Popłynęła po policzku. Nie chciałam by tak było. Z nią nie chciałam się rozdzielać. Była dla mnie najważniejsza na świecie. Tylko ona, nikt poza nią. Z nią byłam najszczęśliwsza.


Nie powinnam w taki sposób ci tego dawać, ale nie mam wyjścia. Czułam, ze mogłam nie doczekać dnia twojego balu. Pierwszego, ale będę Cię sobie wyobrażać każdego dnia w tym. Nie przejmuj się ceną, wiem, ze ci się spodoba. Umówiłam Cię także do kosmetyczki i fryzjera, ale masz im powiedzieć którego dnia. W kopercie wszystkie dane masz. Przyjadą do ciebie, gdy będzie dzień balu.
Jest jeszcze cos o czym ci nie powiedziałam. Moja przyjaciółka… Poprosiłam Ja by po mojej śmierci się Tobą zaopiekowała. Dlatego nie zdziw się, gdy Ktoś po ciebie przyjedzie. Miała jakoś w tych dniach wyjechać na parę dni, ale plany zawsze się mogą zmienić.
Będę za Tobą tęsknić. Uważaj na siebie.
Kocham Cię. 



Odłożyłam kartkę. Ona po prostu wiedziała, ze dzisiaj nadejdzie jej koniec. Musiała przechodzić pierwsze ataki raka, co na pewno bolało.  Z pewnością. Dlaczego mnie w takim razie nie powstrzymała od pójścia do szkoły?  Zostałabym z nią, lecz wiedziałam czym to grozi. Ona nie chciała bym patrzała na cierpienie. Tak bardzo mnie kochała, że postanowiła umrzeć w samotności, lecz to się nie stało. Byłam przy niej w szpitalu, choć na zewnątrz. Jej ostatnią wola było bym opuściła sale by nie wiedzieć śmierci. Nie chciała abym zapamiętywała Ja umierającą. Spakowałam wszystko. Usłyszałam walenie w drzwi.
-Sakura! - usłyszałam pijany glos ojca. - Wyłaź! Musimy porozmawiać. Słyszysz?- nie odzywałam się. Szarpał klamkę i uderzał nawet nogą. Nie odezwałam się. Pod moim imieniem szły przekleństwa. Takiego właśnie miałam ojca. Nigdy mnie nie doceniał. Dorastając zrozumiałam, ze przez niego jestem niechciana.
Nie wiem ile minęło, ale w końcu chwyciłam książkę ucząc się na egzamin z geografii. Przeglądałam kartka po kartce czytając, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. O tej godzinie? Kto by się do nas dobijał? Nie wiedziałam,  ale czułam, że życie całkowicie się zmieni. Może nie będzie z początku łatwo, ale w późniejszym czasie wszystko się zmieni. Wstałam otwierając drzwi. Nie słyszałam by ojciec szedł do drzwi. Zasnął? I dobrze. Zeszłam cicho na dół. W salonie tato spokojnie drzemał, bądź spał głębokim snem. Otworzyłam drzwi i zdziwiłam się. Stałam oszołomiona widząc swoją dyrektorkę w progu.
-Pani dyrektor? - zapytałam - Czy coś się stało? - uśmiechnęła się smutno.
-Mogę wejść? - zapytała. Popatrzałam na tatę. Spal, wiec nie będzie darł się na mnie za wpuszczenie kobiety. Ustąpiłam jej. Wpatrywała się we mnie z smutkiem. Nie rozumiałam jej gestu. - Jak się czujesz?
-Tak sobie. Mam problemy, ale.. Pani wie? - pokiwała głową. - jak?
-To ja jestem przyjaciółką twojej mamy. - wypowiedziała. Zdziwiłam się tym, ale nie pokazałam tego po sobie. Jej dłoń znalazła się na moim ramieniu. Byłam pewna, ze mnie przytuli, ale nie zrobiła tego. - przykro mi, naprawdę. - mówiła. Odwróciłam głowę w bok by nie widzieć jej bursztynowego spojrzenia. Czułam jak każda komórka ciała drży. - Spakowałaś się? - zapytała. - Wiem, ze mama wytłumaczyła Ci, ze mam się Tobą zając.
-Nie dosłownie. Powiedziała, ze przyjaciółka, ale nie sądziłam, ze Pani jest jej przyjaciółką. Nie chce robić problemu.. Ja… - uchwyciła mój policzek bym na nią popatrzała. Po policzkach znów spłynęły łzy widząc jak serdecznie się uśmiecha. 
-Nie. Nie będziesz mi przeszkadzać. Będę się cieszyć jak będziesz ze mną mieszkała. Będę miała chociaż towarzystwo. - przytuliła mnie do siebie. Przez wszystkie emocje znów zaczęłam płakać, ale wtuliłam się w blondynkę. Ona ma mi zastąpić mamę? Nie, mojej mamy nikt nie zastąpi. Jest jak oszlifowany bursztyn. Taki piękny, że nikt nie będzie tak wyglądał. Jej charakter był całkiem inny niż wszystkich ludzi. Oni nie pomagają tak zachęcająco ludziom jak… Zastanowić tak się to mój nauczyciel jest odrobinę podobny. - Sakura.. - popatrzałam na Tsunade.
-Tak?
-Czy twój tata wie o tym?
-Nie. Wolę nie mówić, napiszę do niego list. Gdybym powiedziała nie skończyło by się dobrze. Pójdę się spakować. - odeszłam. Szła za mną, lecz stanęła przy ladzie kuchennej. Patrzała na mego ojca, który spał. Jej mina mówiła dużo, lecz o czymś dogłębnie myślała. Odeszłam na górę. Jeśli to jest mamy wola to tak zrobię. Pakowałam wszystkie rzeczy po kolei. Wzięłam także dwie torby mamy, które były bardziej obszerne od moich. Nie wiedziałam co mogę powiedzieć. Czuję się inaczej. Wiedziałam gdzie mieszka Pani Tsunade. Był to normalny dom, ale za to w innej dzielnicy miasta. Mówili, ze wydała na niego krocie, ale nigdy w to nie wierzyłam. Cos mi nie pasowało, ale nie będę się w to wtajemniczać. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, które do końca będą mi potrzebne. Zdjęcie moje i mamy schowałam w rzeczy by o niej pamiętać. Paczki z rzeczami schowałam to torby, która była na łóżku. Wszystkie się zmieściły.  Westchnęłam patrząc na puste pomieszczenie. Napisałam szybko list do taty i zostawiłam na swoim łóżku. Nie musiał za wiele wiedzieć. Napisałam jedynie o przeprowadzce. Nic więcej. Sam może doceni moje starania by miał pieniądze. Do pomieszczenia weszła kobieta z lekkim uśmiechem. Chwyciła dwie torby, chciałam zaprzeczyć, ale już wyszła. Wzięłam dwie. Parę razy wracałam do pokoju po torby. Ostatni raz wracałam. Zatrzymałam się przy salonie wpatrując w śpiącego ojca.
-Powodzenia, ojcze. - zamknęłam drzwi gasząc światło. Schowałam torbę z rzeczami i wsiadłam do przodu. Jechaliśmy przed siebie w stronę dzielnicy, w której będę mieszkała.  Czułam jak dłonie drżą, czego tak często nie miałam. Minęliśmy dom mojego wychowawcy. Tak bardzo pragnęłam być już na miejscu. Lecz czułam, że dzisiejsza noc będzie do tyłu. Nie prześpię ani godziny, bo muszę choć trochę się pouczyć. Nie wiem jak mi się uda, ale będę musiała wszystko zrobić by chociaż zaliczyć. Nie odzywałam się przez chwile.
-Z początku na pewno nie będziesz taka przyzwyczajona, ale mam nadzieję, że w końcu będziesz chciała kiedyś powiedzieć z kim mieszkasz. Dla uczniów będzie to powód do..
-Nie obchodzi mnie zdanie uczniów. - wypowiedziałam. Usłyszałam głośną muzykę z jednego z domów. Czy czasami tutaj nie mieszka Sasuke z rodzicami? Widocznie gdzieś wyjechali. Zauważyłam znajomy samochód pod domem. Czyżby Jego brat był u Niego? Było by ciekawie. Zauważyłam jak wychodzi z nie zadowolona miną.
-Jesteś z Niego zadowolona? - zapytała mnie Tsunade.
-Słucham?
-Chodzi o Itachiego, jako wychowawcę i jako…
-Mnie nie zależy kto uczy, by tylko uczył jak każdy nauczyciel.-  Westchnęłam. Więcej się nie odezwała. Wiedziała, że jestem przybita Straciłam szybko matkę, która miała ze mną być. Wykryli za późno raka i tak się skończyło. Skończyło się nagłą śmiercią. Po policzku spłynęła łza. Zacisnęłam dłonie. Patrzałam na rozbijające się łzy. Musze w końcu podnieść się. Nie chcę słyszeć więcej razy jak to jestem beznadziejna. Choć młodszy Uchiha zawsze znajdzie do wszystkiego pretekst. Każdy zły ruch będzie dla niego satysfakcją.
Wpatrywałam się w ludzi, którzy wolno kroczyli do swoich celów. Także pijani ludzie, ale nie zatrzymywaliśmy się. Wjechaliśmy na podjazd. Siedziałam chwilę, lecz wolnym ruchem odpięłam pas bezpieczeństwa. Chwyciłam torby i ruszyliśmy do góry. W milczeniu udaliśmy się schodami do góry, na samo poddasze. Otworzyła przede mną drzwi zapalając światło. Weszłam do pomieszczenia.
W środku wyglądało ślicznie. Przy ścianie stało dwuosobowe łóżko obite drewnem, szafki, biurko wraz z komputerem i chyba Internetem, parę koszy z gazetami. Szafy na ubrania były z tego samego drewna co łóżko. Wpatrywałam się w to dokładnie. Położyłam torby na ziemię.
-Twoja mama starała się jak mogła by wyglądało w twoim guście. - wypowiedziała. Popatrzałam na nią nie rozumiejąc. - To wszystko robiła twoja mama z małą pomocą fachowców. Nie chciała bym się wtrącała, więc dałam jej spokój. - podeszła do szafy i przesunęła ją. Odsunęło się i moim oczom ukazała się gitara, mikrofon i wzmacniacz z głośnikami. - na tym jej najbardziej zależało. - wypowiedziała i odeszła. Zostałam sama w pomieszczeniu. Podszedłem do gitary biorąc do ręki. Nie sądziłam, ze kiedykolwiek będę mogła dotykać takiego sprzętu. Jedynie od szkoły, a nikt nie wiedział, ze to właśnie Ja śpiewałam.
Odeszłam po resztę bagażów. Musiałam się wypakować. Minęło sporo czasu, aż wszystko zdążyłam do góry przynieść. Wypakowywać się dzisiaj na pewno nie będę, jutro po szkole wszystko zrobię. Wypakowałam jedynie wszystkie książki biorąc jedną by się uczyć na egzamin. Podeszłam do okna przy którym usiadłam na stosie poduszek. Zauważyłam Sasuke, który śpiewał coś niezrozumiałego. Klepnęli go by był cicho. Widocznie wiedział, że tutaj mieszka Tsunade. Spojrzał do góry, gdzie znajdowałam się. Zignorowałam Jego spojrzenie i otworzyłam książkę ucząc się.
-Hej, ślicznotko!! - usłyszałam Jego donośny głos. Czyżby nie wiedział, ze to ja jestem. No tak jest zbyt ciemno by poznał moja twarz. Uśmiechnęłam się delikatnie. Cieszyłam się z tego powodu. Odeszli. Zagłębiłam się w lekturze, która była potrzebna do egzaminu. Coraz więcej potrafiłam, ale moja głowa już nic nie pojmowała. Nie wiedziałam nawet kiedy zasnęłam, było mi tak dobrze. Nie mogłam za dużo myśleć, choć było pewne, że po paru godzinach obudzę się. W kieszeni poczułam wibrowanie. Otworzyłam leniwie powieki patrząc na wyświetlacz. Ziewnęłam przeciągle.
-Słucham... – powiedziałam zaspana. Kto o tej godzinie się do mnie dobija? To takie żenujące, że szkoda słów. Nikt się nie odezwał tylko same pikanie. Świetnie Ktoś ze szkoły sobie jaja robi. Normalne, już kiedyś tak było. Rozmawiałam z Sasuke w pracy, lecz wyłączyłam telefon by mnie niepokoił. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła siódma. Wstałam rozciągając się. Było mi tak dobrze, choć trochę kręgosłup bolał od chwilowej drzemki… Wygrzebałam z torby rzeczy, w których udam się do szkoły. Może nie były elegancke, ale lubiłam w nich chodzić. Odnalazłam łazienkę zamykając się na klucz. Chciałam się odświeżyć całkowicie, gdyż wieczorem tego nie zrobiłam. Odkręciłam kurek. Rozebrałam się patrząc na odbicie w lustrze. Obróciłam się wpatrując w pręgi na plecach. Byłam bita, maltretowana przez własnego ojca. Nie wiedziałam czy kiedyś mu te wszystkie lata wybacz e. niech się najpierw zmieni a potem pomyśle. Weszłam pod prysznic. Bieżąca woda opatuliła całe moje ciało. Byłam zadowolona z tego powodu. Nie wiedziałam jak to możliwe, że znajduję się teraz z dyrektorką w jednym domu. Namydliłam cale ciało, które w niektórych miejscach piekło.
Odetchnęłam z ulgą opłukując zbędną piane o zapachu fiołków. Nie miałam pojęcia co będą mówili uczniowie na temat mojego nowego lokum. Kolejne plotki. Wyszłam wycierając całe ciało z kropelek cieplej wody. Ubrałam ciemna bieliznę, jeansy poszarpane w niektórych miejscach i bluzę w kratę. Wyszłam zawiązując sobie włosy w kłosa, co ciężko zawsze wychodziło. Zaplątałam. Zeszłam na dół słysząc obijające się talerze o siebie. Weszłam do kuchni.
-Dzień dobry. – wypowiedziałam. Uśmiechnęła się do mnie. Miała zrobione dla mnie śniadanie. Wiedziałam, że dla mnie bo poinformowała mnie. Usiadłam konsumując posiłek. Zrobiłam to jak najszybciej. Szybko zjadłam,  wstałam. Chciałam zmyć, ale zrobiła to za mnie.
-Chcesz ze mną do szkoły jechać? – zapytała.
-Przejdę się. – powiedziałam. Dała mi klucze, abym zamknęła drzwi porządnie. Nie chciałam nikomu o tym mówić, ale Ona dała mi szanse na lepsze życie. Mama wszystko przyszykowała abym czuła się lepiej i komfortowo. Byłam bardzo zadowolona, ale chciałabym mieć Ja teraz przy sobie. Wkroczyłam na górę biorąc potrzebną książkę od biologii. Musze trochę jeszcze się pouczyć. Nie douczyłam się wszystkiego, na pewno na marną ocenę napiszę. Sasuke będzie miał do śmiechu. Teraz On będzie z Nim grał przez cały czas. Lepiej dla mnie... Nie muszę patrzeć dłużej na nauczyciela niż na lekcja i karze. Ciekawe co ciekawego wymyślił dzisiaj? Nie miałam pojęcia, zaskoczy mnie na pewno. Wyszłam z budynku zamykając drzwi na klucz. Wyszłam krocząc w stronę szkoły. Miałam spory kawałek. I dobrze… Otworzyłam książkę czytając wszystko jeszcze raz. Przy sobie słyszałam głośny motor. Przeszłam przy domu wychowawcy, i skręciłam w alejkę. Wpatrywałam się w zdania, nawet sama nie wiedziałam kiedy weszłam na teren szkoły. Uczniowie nie zwracali na mnie uwagi, jedynie mnie trącali bym im nie przeszkadzała. Ksiązka została zamknięta.
-Hej… - powiedziałam dosyć głośno.   Przede mną stał Sasuke z szatańskim uśmiechem. Nie sądziłam, ze to będzie On.
-Ty się uczysz? Czyżbyś nie zdążyła? Taka kujonka jak ty? No nie wierze w to. – zaśmiał się do mnie z lekką awangardą. Teraz wiedziałam, ze ten człowiek nigdy się nie zmieni. Chciałabym aby zrozumiał jakie ma szczecie, co będzie nie możliwe. Jest zbyt zapatrzony w siebie egoistą. Nie potrafi dojrzeć piękna wewnętrznego, tylko zewnętrzne. To dla niego ważniejsze. A nauka? Gówno warte dla niego. – Cóż, to się dalej nie pouczysz. – wziął mi książkę.
-Oddaj. – powiedziałam do niego chwytając go za koszulę. Zatrzymał się i spojrzał na moją dłoń trzymającą koszulę. Strzepnął ją mocno. Odszedł. Czułam puls bólu. Trzymałam się za nadgarstek masując. Patrzałam na niego. Witał się z kumplami, jak i swoimi psi psiółami. Wywróciłam oczami patrząc na niego, jest zbyt bezczelny. Takiego bym nie chciała mieć za swojego chłopaka.
-Sakura? – zapytała Temari. Uchwyciła za ramię. Niedaleko usłyszałam ryk motocyklu. Patrzałam na nią. Wyglądała bardzo skupiona. Przeniosłam wzrok na miejsce gdzie patrzała. Pryz motorze stał mężczyzna. Jego motor był wysokiej klasy. Sportowy… Zdjął kask. Ukazała się twarz mojego wychowawcy. Włosami pobawił się wiatr. Wszystkie dziewczyny patrzały na niego zauroczone. Westchnęłam szybko odchodząc. Nie chciałam na niego patrzeć, bo jeszcze się zauroczę Jego osobą.  Szybko przeszłam podchodząc do szafki. Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Oparłam się o szafkę z westchnieniem. Usłyszałam kroki. Popatrzałam w bok patrząc na owego mężczyznę. Jego ruchu były takie z gracja. Odwróciłam się do szafki i pociągnęłam. Wyprysnął na mnie jakiś płyn. Usłyszałam śmiech, ale nagle się zamknęli. Chwyciłam płyn z ściereczkami. Trzasnęłam szafką i odeszłam. Byłam wkurzona jak cholera. Wkroczyłam do łazienki. Sasuke już przegina. Co jeszcze mi zrobi? Obczyściłam swoją twarz. Zdjęłam koszulę i wymyłam ją. Do pomieszczenia weszło parę dziewczyn, które się śmiały. Wyszły, na pewno rozpowiedzą jakie to mam oszpecone ciało.  Czyściłam bluzkę, aby wyglądała jakoś normalnie. Poddałam się. Tego nie da się wyczyścić do końca… Oparłam się o kafelki i zsunęłam się po nich.  Do pomieszczenia bez żadnych ostrzeżeń wszedł wychowawca. Bez słowa rzucił mi materiał i wyszedł. Patrzałam na czarny materiał. Założyłam go na siebie. Był dobry, pasował jak ulał. Popatrzałam na swoje odbicie w lustrze. Wyglądałam przyzwoicie.
Wyszłam i podeszłam do szafki. Zawinęłam materiał w folie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Zamknęłam szafkę biorąc odpowiednie rzeczy na pierwszą lekcję. Sasuke spojrzał na mnie, lecz zignorowałam go. Poczułam się jakoś dziwnie. Weszłam do Sali spoglądając na uczniów, którzy się tam znaleźni. Niepostrzeżenie udało mi się wejść. Nawet jak mam takie stroje nikt mnie nie zauważa. Nawet lepiej. Nie chciałam by ktokolwiek mówił, że Ich papuguję. Nie byłam z tych, ale skąd miał damskie rzeczy? Może były w dziele rzeczy znalezionych?
Nie patrzałam na drzwi, lecz naprzeciwko mnie stanął brunet. Brat wychowawcy. Czego On chciał? Patrzał się przez chwilę na mnie i odszedł na swoje miejsce. Nie rozumiałam Jego. Westchnęłam cicho wpatrując się w niebo. Rozmawiali o zawodach, które dzisiaj będą miały miejsce. Przymknęłam powieki i w rytm muzyki machałam nogą. Otworzyłam szerzej oczy. Do pomieszczenia wpadła Temari, która była zdyszana. Co z nią? Podeszła do mnie i patrzała.
-Słuchaj… - oddychała ciężko. Nie mogła złapać tchu. – Spotkamy się dzisiaj przed muzeum i pójdziemy do klubu rozrywki?
-Słucham? – usłyszałam męski głos – Ona do klubu rozrywki. Haruno nie potrafi się bawić. Dla niej książki są ważne. – zaczęłam się bawić palcami. Miał rację, ale w paru rzeczach byłam lepsza od niego. Potrafiłam grać na gitarze, śpiewać lepiej od niego i tańczyć. A On potrafił się przechwalać?
-Zamknij jadaczkę, nie do Ciebie mówię! – warknęła. Prychnął. Spojrzała na mnie.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, mam dzisiaj kozę.
-Oj tam.. – do pomieszczenia wszedł nasz wychowawca. Usiadł i zaczął grzebać w szafce. Blondynka uśmiechnęła się do mnie. Wstała i odchodziła do niego. Chciałam Ją chwycić ale było za późno. Zakryłam dłonią twarz by tego nie widzieć. Jedynie patrzałam przez palce.
-Witam… - powiedziała do bruneta.
-Nie da rady. Mój brat jest za silny na to. – wyszeptał do mojego ucha Sasuke. Wiem o tym idioto, pomyślałam. On na pewno był silny, było po nim to widać.
-Temari? Co tu robisz? Powinnaś być u siebie.
-Wiem, ale mam do Pana sprawę.
-Hm.. jaką? – zapytał wpatrując się w nią.
-Czy po meczu mogłabym porwać Sakure? – zapytała wprost. Popatrzał na mnie, i lekko się uśmiechnął. Wiedziałam co miał na myśli, ale wolałam nie mówić. Był młody, ale nie głupi. Nikt Go nie wykiwa…
-Oczywiście. – powiedział wprost. Uśmiechnęła się do mnie. – dopiero po jej każe.
-Ale…
-Temari.. – powiedział srogo. Westchnęła i naburmuszyła się. Odwróciła się i wyszła puszczając do mnie oczko. Wiedziałam, że to będzie masakra. Dzisiejsze lekcje i wszystko inne, w dodatku jeszcze ten test. To jest nie do pojęcia. Czułam na sobie spojrzenie wychowawcy, ale nie patrzałam na niego. Kara będzie się dłużyć. Stresujące.

3 komentarze:

  1. Oo, faktycznie rozdziałów nie było bardzo długo :o I dobrze, że w końcu jakiś się pojawił :) Bardzo ciekawe, trochę zaskoczyło mnie to z Tsunade :D Sasuke zaś dalej denerwuje a Itachi intryguje ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, nowy rozdzialik, jak fajnie. Jak zwykle świetny, ale za szybko się czyta. No cóż, czekam z niecierpliwością na kolejny, a ten bal mam nadzieje, że niedługo się pojawi, strasznie chcę dowiedzieć się jak zareagują ludzie w momencie występu Sakury.

    P.S.
    Wesołych Świąt, szczęśliwego Nowego Roku, dużo weny i pomysłów, dużo cierpliwości i chęci do pisania, wytrwałości i radości z tego co robisz i dużo szczęścia w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak fajnie, że natrafiłam na Twojego bloga! Bardzo mi się podoba. Co rozdział wściekam się na Sasuke, że tak traktuje Sakurę, normalnie tak jest mi jej szkoda:(, ale jestem też pełna podziwu, że ona tak wszystko wytrzymuje! Mhm. Jest chyba mało spostrzegawcza, że nie zauważyła jeszcze, że Itachi jest z zespołu, no ale mam nadzieję, że w ciekawy sposób się dowie:). Co do Sasuke to mam dziwne odczucie(nie mam pojęcia dlaczego), że mimo znęcania się nad Haruno, to mu tak jakby w niektórych momentach trochę na niej zależało? No nie wiem, moja głupia filozofia:). Brakuje mi tutaj momentu, w którym Sakura byłaby: w szpitalu poważnie ranna, np przez ojca, albo by była śmiertelnie zła na Itaśa:0. Lubię takie momenty. Pisz, pisz jak najszybciej, bo ja czekam.
    Co do stylu. Masz bardzo fajny, ale czasami, ale tylko czasami uważasz zbyt dużo porównań. Ale i tak jest świetne!

    OdpowiedzUsuń