czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział piętnasty


Wolnym krokiem szłam w stronę domu, gdzie spokojnie w  pokoju będę mogła się uczyć do egzaminu z geografii. Temari powiedziała jeśli jest zły to będzie mnie cisnął z przedmiotu. No to po prostu będę miała przerąbane. Wiem, że jest zły bo widziałam po jego ciemnych oczach, nie wybaczy mi, że nie powiedziałam o ranie, która krwawiła.  Nie chciałam Go martwić, bo naprawdę nie potrzebuje Jego zasranych pieniędzy. Potrafię zadbać o mamę i siebie. Ojciec kradnie, wiec mi to zwisa. Chodzi jedynie o zdrowie mamy i nie tylko. Chcę aby czuła się dobrze.
Stanęłam przy jednym sklepie patrząc na piękną suknie w kolorze czerwieni. Taka by się przydała na studniówkę, na której muszę się pokazać by zaśpiewać. Nie mam na nic pieniędzy, sama nie wiem w czym pójdę na bal. Może po prostu nie przyjdę i dalej będą mnie wyśmiewać od kujonek? Niech robią co chcą. Lecz, w późniejszym czasie przekonamy się tak naprawdę kto jest lepszy. Nie chcę się wywyższać, ale one mogą gorzej skończyć. Tak to jest jak pochodzi się z bogatej rodziny. Są rozpieszczani do granic możliwości. Nie sądziłam, że w taki sposób.
-Och.. – usłyszałam z boku. Popatrzałam na osobę tych słów, okazał się to krótkowłosy brunet. Jak ja ich wszystkich nienawidzę, dlaczego zawsze mnie terroryzują? Nie chce tego, choć jakby na to spojrzeć, wiem jacy są niektórzy ludzie, którzy żyją w przepychu. – I myślisz, że do ciebie taka sukienka pasuje? Jesteś w błędzie. Na pewno na ciebie nie będzie pasować. Czarną załóż, wtedy każdy będzie wiedział o żałobie. – zaśmiał się i odchodził.
-Dupek. – wypowiedziałam cicho. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Nie miałam pojęcia  czy cokolwiek zrobi. Podchodził do mnie.
-Chyba się przesłyszałem. Co powiedziałaś?
-Jeśli masz problem ze słucham, to nie będę Tobie powtarzać. – chciał mnie uderzyć, ale byłam szybsza i z całej siły kopnęłam go w krocze. Trzymał się i upadł na kolana. Musiało boleć. Nie wiedziałam tylko czy uda mu się wstać. Nie mogłam nim się interesować. Odeszłam nie zwracając na niego uwagi. Wiatr pobawił się końcówkami moich włosów zarzucając do tyłu. Oby nikt nie pożałował swojej decyzji jaką mieli do mnie. Choć mam serce pełne uczuć czasami złość bierze górę.
Zaczęłam znów biegnąć w stronę swojego domu. Mijałam ludzi, nawet nie ocierając o nich. Widziałam plakaty zespołu „Black Angels”, dzisiaj dawali koncert blisko sierocińca, każde dziecko stamtąd jest zaproszone. Nie płacą za bilety, inni by od razu chcieli pieniądze. Mieszkałam blisko sierocińca, więc z pewnością będę ich słyszeć. Wbiegłam w kolejną ulicę nie myśląc o niczym. Byłam sprawna fizycznie, ale kto o tym wiedział? Nikt. Nie zatrzymywałam się.  Wbiegłam na podwórko i weszłam do domu. Nigdzie nie widziałam mamy. Weszłam do kuchni, ojciec smacznie spał, a wszędzie unosił się odór alkoholu. Szukałam mojej rodzicielki, ale nigdzie jej nie było. Podeszłam do ojca i zaczęłam go szurać za ramię.
-Tato.. – wypowiedziałam – tato.. – mówiłam nadal. Jęknął cicho. Otworzył jedno oko – gdzie mama?
-Skąd mam wiedzieć? Karetka przyjechała, i tyle wiem. – zasnął dalej. Karetka? Nie możliwe, nie chcę aby tak to wyglądało. Boję się o wszystko, a co dopiero o moją rodzicielkę. Zostawiłam wszystko, jedynie wzięłam komórkę i wybiegłam z domu. Nie pozwolę by cokolwiek jej się stało, nie Jej! Zbyt wiele znaczy by stracić w tak młodym wieku matkę. Mijałam znów osoby. Biegłam skrótami do szpitala, gdzie najprawdopodobniej była matka. Nie wiedziałam jedynie czy to będzie możliwe, abym spokojnie mogła żyć bez jej matczynej miłości.
Wbiegłam w następna ulicę, minęłam Sasuke który przeklinał na moja osobę? Uśmiechnęłam się. Przeskoczyłam przez mały płotek, i wbiegłam na posesje muzeum. Wiem, gwałcę więcej praw niż powinnam, ale muszę znaleźć się w wyznaczonym miejscu. Widziałam z daleka budynek. Przeskoczyłam przez następny murek. Nie miałam wyjścia jak dalej biegnąć. Stanęłam przed szpitalem przyglądając się budynkowi. Oddychałam ciężko, nie mogłam porządnie złapać oddechu. Weszłam do budynku. Spotkałam jedną pielęgniarkę pytając się o moją matkę. Każdy ją znał, bo bardzo często bywała w szpitalu. Weszłam na drugie piętro nie przejmując się niczym. Szukałam Ją po salach, aż w końcu znalazłam. Chciałam wejść, ale ktoś zatrzymał mnie trzymając za nadgarstek. Popatrzałam na osobę, którą mianowicie był doktor matki.
-Panno Haruno, musimy porozmawiać. – powiedział do mnie. Odeszłam z nim do gabinetu. Westchnęłam cicho. Nie wiedziałam o czym chce ze mną porozmawiać. Weszliśmy od jego pomieszczenia. Usiadł za biurkiem, wskazał miejsce naprzeciwko swojego. Usiadłam posłusznie, ale jakoś miałam złe przeczucia. – chodzi o Pańską matkę.
-Tak? Co z Nią nie tak? – pytałam podenerwowana.
-Spokojnie, rozumiem Pani podenerwowanie. Jest też słuszne. – mówił do mnie. Bawiłam się palcami, wiedziałam, że z moją mamą dzieje się coś niedobrego. Nie chciałam nawet o tym słuchać, że stracę opiekunkę za parę dni, lub nawet mniej. – Pani matce nie zostało wiele dni, nawet nie wiemy czy to właśnie dzisiaj. Może umrzeć w każdej chwili. Jest to bardzo chwiejne stadium raka, jest przy końcówce. Rak może zaatakować szybciej i śmierć będzie szybka, a jeśli wolniej będzie umierała w katuszach. – powiedział – Nie będę dłużej Pani trzymać, ale proszę zachować spokój przy niej. Ona jeszcze tego nie wie.
-Jeśli nie wie, to się domyśla. – powiedziałam do niego – Moja matka nie jest głupia, wiedziała dokładnie, że zostało jej parę dni życia i mi nic nie powiedziała. Chciała, abym nie martwiła się o Nią. – westchnęłam – Dziękuję za powiadomienie. Pójdę do niej. – wyszłam z pomieszczenia. Szłam wolnym krokiem do niej, aby zobaczyć Ją. Nie opuszczę Ją ani myślę. Zostanę tak długo jak będzie żyła. Stanęłam w futrynie i spojrzałam na nią. Weszłam do środka i wpatrywałam się w nią. Usiadłam na krześle chwytając delikatna dłoń matki. Otworzyła powieki.
-Sakura.. – wypowiedziała słabo – Przepraszam, chyba nawet nie dożyję zakończenia twojej szkoły i balu. Naprawdę chciałabym, ale nie dam rady. – posłałam jej serdeczny uśmiech i ucałowałam w dłoń w geście troski.
-Nie mamo, zawsze będziesz ze mną. Dopóki bije moje serce, to znak, że jesteś ze mną. – mówiłam. Uśmiechnęła się do mnie. Drżącą dłonią dotknęła mojego policzka.
-Cieszę się, że mam taką córkę, która dostrzega piękno i miłość na świecie. Obyś daleko doszła, choć wiem, że dojdziesz. Jesteś zdolna. I nie przejmuj się co inni mówią. Ty zawsze będziesz moją księżniczką, a wkrótce na pewno pojawi się także twój książę z bajki. – dotknęłam dłoni przytulając do swojego policzka. – jestem tego pewna. Pojawi się niespodziewanie i będziesz szczęśliwa.
-Tak, mamo. – powiedziałam do niej.
-Mam do ciebie ostatnia prośbę, bo czuje, że dzisiaj nadejdzie mój czas – oczy mi się zaszkliły i po policzkach spłynęły gorzkie łzy. – Kochanie nie płacz. Zawsze będę przy Tobie. Na każdym kroku jaki zrobisz. – powiedziała do mnie. Wytarła łzy. – Zaśpiewaj mi jeszcze raz, ten ostatni. Chcę usłyszeć twój piękny głos przed odejściem. Będę świadoma, że moja córka zawsze była i będzie zdolna. – ścisnęła moją dłoń delikatnie. Traciła coraz więcej sił. Zaczęłam nucić melodie i z gardła wydobyły się słowa w rytm melodii, która poukładane miałam w głowie. <KLIK>
Widziałam jej uśmiech na twarzy. Była zadowolona, że zaczęłam śpiewać tylko dla niej. Nikogo nie było w pomieszczeniu, tylko ona. Nie miałam pojęcia co może się tak naprawdę stać, ale zawsze musiałam być dobrej myśli. Nadal nuciłam aż skończyłam. Wpatrywałam się w Jej twarz. Powstrzymywała się od bólu.
-Dziękuję kochanie. – powiedziała. – Idź już.
-Nie, nie pójdę. Nie odejdę od ciebie. – powiedziałam do niej.
-Wiem, dlatego chcę byś odeszła. Twoje serce jest pełne uczuć, a Ja pragnę byś mnie inaczej zapamiętała. Nie chce widzieć twojego bólu. Obiecuję Ci, że zawsze będę przy Tobie. Jesteś moją jedyną córką, którą kocham. – mówiła. – Dlatego spełnij jeszcze tą prośbę. Odejdź by nie widzieć jak cierpię. – wstałam. Zniżyłam się do niej i ucałowałam w czoło. Odchodziłam do wyjścia. Stanęłam w futrynie i spojrzałam na nią. Uśmiechała się do mnie, widziałam jak powstrzymuje ból. Zniknęłam za ściana i oparłam się o nią. Usłyszałam jej jęki i krzyki bólu. Po moich policzkach uleciały łzy. Upadlam na kolana płacząc cicho. Słyszałam z Sali pikanie, była to oznaka, że żyje. Długo to jednak nie trwało. Po paru minutach usłyszałam przeciągłe „piiii”. Wstałam szybko i spojrzałam na nią. Podbiegłam do niej i popatrzałam na aparaturę. Zielona linia była prosta. Nie żyje! Spuściłam głowę nie powstrzymując łez. Do środka wbiegły pielęgniarki. Chciały cos robić, ale zatrzymałam ją.
-Proszę, abyście Ją zostawiły. Nie chcę by więcej cierpiała. Tam gdzie pójdzie będzie jej lepiej. Dużo cierpiała. Niech w końcu odpocznie od bólu. – powiedziałam do nich. Westchnęłam smutno. Moja matka umarła, zostałam sama z ojcem. Nie będę nim się interesowała, muszę od niego odejść. Wyszłam z pomieszczenia. Teraz będę musiała załatwić pogrzeb, ale skąd mam wziąć fundusze? Nie mam nawet od kogo pożyczyć, a może od nauczyciela? Nie, to się wyklucza. Wyszłam z budynku idąc przed siebie. Nie mogłam iść do domu, jakoś nie miałam na to ochoty. Popatrzałam na niebo, które przybierało odcienie różu. Kroczyłam dalej mijając ludzi. Głowę miałam spuszczoną i westchnęłam głęboko. Teraz już nie wiem co robić. Boję się wszystkiego, a co dopiero chowania mojej matki. Tego chyba nie zniosę. Przechodziłam koło wielu osób, które znałam bądź nie. Westchnęłam cicho, to było straszne uczucie. Nie wiedziałam jak zareagować.
Weszłam do parku, gdzie mogłam sobie spokojnie posiedzieć i o wszystkim pomyśleć. Wszyscy się we mnie wpatrywali. Koło mnie przebiegli dzieci. Stanęłam  nie ruszając się. Popatrzałam na swoją dłoń. Moje życie to wielka kicha. W szkole mnie terroryzują, w domu ojciec pije i bije, a teraz matka odeszła. Po prostu pięknie! Więcej razy nie chce mieć do czynienia z niczym i z nikim. Wolę jednak być samotna. Spotkam swojego księcia? Nie wieżę w to. Powinnam dobrze zrozumieć dlaczego żyję? Musze mieć w tym jakichś sens.
Ruszyłam dalej do fontanny, gdzie mogłam się przejrzeć. Słyszałam muzykę wydobywającą się z głośników. Nie miałam ochoty iść w tamtą stronę, ale zawsze można wejść na wieżowce patrząc jak grają. Usiadłam na ławce patrząc na pojawiające się gwiazdy.  Były takie piękne, patrzałam na jedna z Nich, świeciła jasnym blaskiem. Gwiazda Polarna. Włosy delikatnie falowały jak zechciał wiatr. Spuściłam głowę.
-Patrzcie kogo moje oczy widzą – usłyszałam głos mężczyzny. Westchnęłam ciężko. Nie chciałam mieć ponownie do czynienia z tym dupkiem. – Co tu robisz? Tak się śpieszyłaś, że zapomniałaś mnie przeprosić. Teraz możesz. – nie odezwałam się. Uchwycił mnie za włosy i pociągnął na ziemię. Padłam na kolana. Naprawdę nie miałam ochoty z nim się sprzeczać. Nic nie robiłam nadal. Kopnął mnie w bolące ramię, nie zapiszczałam tylko patrzałam na swoje dłonie. Ostatni raz dotykałam mojej mamy, to był ostatni raz! Moje dłonie dotykały jej delikatnego ciała. Już więcej razy się nie zobaczymy, jedynie w sercu będą miała rodzicielkę. Skuliłam się chwytając materiał blisko serca.
-Nawet skula się przed Tobą, jakbyś był jej panem. – zaśmieli się. Słowa wypowiedziane przez Karin nie zrobili na mnie wrażenia.
-Oczywiście, przecież Nim jestem. – powiedział kpiąco. Odchodzili. – tak samo jej matka. Jest niczym, można Ja zgnieść jak robaka. – cały czas się śmieli. Zacisnęłam dłonie ze wściekłości – Na pewno zarabiała jako prostytutka. Każdego brała, i nie patrzała ile to trwało. – wszyscy chórem się zaśmieli. Wstałam z klęczków. Moją matkę miał za prostytutkę.? Nie pozwolę na to. Zaczyna się robić wkurzający i to bardzo. Nie mogę tego słuchać.
-Uchiha! – warknęłam na niego. Wszyscy się popatrzeli na moją osobę. Spojrzałam na nich wściekła. Odsunęli się o krok oprócz bruneta. Cały czas się śmiał. Było to dla niego śmieszne. Biegłam w Jego stronę. Myślał, ze nic nie zrobię. Zamachnęłam się i uderzyłam w twarz pięścią. Podcięłam mu nogi. Upadł. Głową uderzył o ziemię. Usiadłam na nim i okładałam go pięściami. Miałam dosyć. – Nigdy… - oddychałam ciężko – Nigdy nie mów o Świętej Pamięci  matce w taki sposób! – krzyknęłam na niego. – Nigdy, rozumiesz! Dała mi wszystko, ciesz się, że masz dobrych i kochających rodziców, ale w końcu daj mojej matce spokój. Możesz wszystko robić związane ze mną, ale nie z Nią. Do cholery Sasuke masz także brata, ja już nikogo nie mam. Zrozum w końcu jakie masz szczęście, bo jak nie to Ci sama wbiję to do głowy! – warknęłam puszczając jego koszulę. Wstałam z niego. Moje łzy padały na Jego policzki. Patrzał na mnie zdziwiony.
-Tak jasne, na pewno kłamie ze swoją matką. – wypowiedziała rudowłosa.
-Wyglądam na taką? – zapytałam jej wpatrując się w Nią. – Nie mówię do Was, ale do Niego. Niech On w końcu doceni to co ma. – odeszłam ocierając policzki z łez. Szłam przed siebie nie robiąc żadnego zamieszania, choć jak biłam Uchiha czułam się lepiej. Zawsze chciałam to zrobić. Teraz miałam okazje i wszystkie troski poszły w nie pamięć, oprócz tej jednej. Moja matka. Kroczyłam chodnikiem, zatrzymałam się ponownie koło dużego domu, gdzie mieszkał nauczyciel. Po policzku spłynęła kolejna łza. Miałam po prostu dosyć. Nie wiem jak to wszystko się zakończy.
-Sakura! – usłyszałam wołanie. Rozejrzałam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Czy źle słyszę? Potrząsnęłam delikatnie głowa. Chciałam  odejść, ale znów usłyszałam głos. – U góry. – podniosłam głowę. W oknie siedział srebrno włosy i machał mi. Znów tego dnia odmachałam. – Masz czas?
-Nie za bardzo. Musze się uczyć na test.
-Z czego? – pytał głośno.
-Geografii. – wypowiedziałam dosyć głośno. Uśmiechnął się.
-Itachi!! – krzyknął. – Twoja uczennica dzisiaj się uczy na test. Macie go jutro? – pytał. Westchnęłam cicho. To takie dołujące. Odchodziłam do domu. – Dokąd idziesz? Czekaj, odprowadzę Cię. – i tak by mnie dogonił. Czekałam na niego. W oknie zauważyłam swojego nauczyciela, który na mnie spojrzał. Jego wzrok był inny jakby ciekawski. Na pewno miałam czerwone oczy. Usiadł na parapecie wpatrując się we mnie. W czarnych tęczówkach mogłam jeszcze zauważyć złość do mojej osoby. Odwróciłam głowę w bok, aby na niego nie patrzeć. Usłyszałam szarpanie strun. Wtedy dobiegł do mnie fioletowo oki i zawiesił się na mojej szyi całując w policzek. Odeszliśmy razem, lecz nie był zawieszony na mnie.
-Wiesz, ze lepiej by było jakbyś mnie nie odprowadzał i nie pokazywał się? – zapytałam.
-Wiesz, to co mówią o Tobie może być zazdrość. Nie rozumiem ich, jesteś miła i sympatyczną dziewczyną. Jak dla mnie dobra materialne nie są ważne, tylko to jakim jest się człowiekiem. – mówił do mnie. W pewnym sensie miał rację, a  w drugim nie koniecznie. Niektóre osoby nie wiedzą co trzeba zrobić. Itachi jest miłym mężczyzną, nie patrzy na dobra materialne, ale jaki tak naprawdę jest? Nie mam pojęcia, bo co dopiero go poznaje. – A ty dla mnie, i nie tylko jesteś miła i tak dalej. Wiesz co mam na myśli. Nasz zespół ciebie lubi. – powiedział.
-Dzięki, chociaż Ktoś. No jeszcze Temari i jej bracia. – uśmiechnęłam się delikatnie wiedząc o tym doskonale. Mam przyjaciół, lecz w klasie boją się zadrzeć z Sasuke, co powoduje nieprzyjemną atmosferę.
-Tak, Ona do ciebie pasuje. Dobraliście się idealnie. – mówił. – Szkoda tylko, że teraz nie będziesz grała w kosza. Nie będzie tych ciekawych akcji.
-Jakich? – zapytałam Go nie rozumiejąc.
-Jak Itachi na ciebie padł i… no wiesz o co chodzi. Nie chcę głośno mówić. – zaśmiałam się cicho. Podobało mi się Jego nastawienie. Był miłym mężczyzną, na pewno znajdzie dziewczynę, która pokocha go jaki jest. – Ciekawy jestem co czuł Itachi. Wyglądał trochę na speszonego.
-Kto wie co się w Nim kryje. – powiedziałam tajemniczo. Poprawił mi humor, a już myślałam, że to nie będzie możliwe. Byłam z tego powodu zadowolona, ale jak dojdę do domu to wszystko runie.
-Tak, ale wiem jedno. On… - nie dokończył
-Hidan.! – usłyszałam za sobą.
-Jakie jaja, skąd ty się tu wziąłeś? – zapytał zdezorientowany. Patrzeliśmy na bruneta, który miał na sobie opinający Go dres. Odwróciłam spojrzenie. Nie patrzałam na niego, wolałam unikać tego spojrzenia skoro był na mnie zły.
-To głupie pytanie. – powiedział. Hidan mierzył go spojrzeniem jakby był duchem. Wywróciłam oczami. Jakoś nie było to zbyt miłe.
-Muszę już być w domu. Do widzenia – powiedziałam do nauczyciela. Odeszłam od nich, a myślałam, że wszystko będzie tak pięknie. Życie nie jest takie piękne jak się wydaje. Teraz muszę na spokojnie wszystko przemyśleć. Moja mama chciała bym się nie przejmowała, że umarła więc tak zrobię. Muszę być twarda, ale to dopiero po pogrzebie. Nie mogłam na spokojnie tego przeżyć. Dochodziłam już do domu. Mijałam budynki, w których panowała ciemność. Wszyscy już spali. Weszłam na podwórko, gdzie zaczęłam słyszeć krzyki mojego ojca i innych. Zaraz zostanie wezwana policja.
Weszłam do pomieszczenia i po cicho weszłam na górę, aby nie spotkała mnie krzywda. Niech sam o siebie się martwi. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam po schodach i otworzyłam drzwi. No i nie mówiłam? Policja na  miejscu. Wpuściłam ich do środka.
-Przepraszamy za najście, ale sąsiedzi skarżą się na hałas.
-Wiem, to było pewne. Tam ich macie. Ja nie dam rady z pijanymi gośćmi, a także z moim ojcem. Załatwicie Panowie to za mnie? Nie chce paść znów ofiarą – wypowiedziałam do nich. Patrzeli na mnie zdziwieni. Pierwszy raz to do nich powiedziałam.
-Czyli, że Ktoś panienkę bije?
-To nie ważne, lepiej się nimi zająć. – wskazałam na salon. Poszli w tamtą stronę, a Ja do swojego pokoju, aby w końcu zacząć się uczyć bądź po prostu pójść spać. Nie miałam na nic dzisiaj ochoty, a także nie mam na naukę, ale jeśli nie zacznę dostanę marne dwa, a tego naprawdę nie chcę. Weszłam do pokoju zamykając drzwi na klucz. Oparłam się o nie i ześlizgnęłam się cicho płacząc.


~*~
Wiem, moi drodzy.
Znów mnie długo nie było. Ta wena zaczyna robić mi figle, dlatego napisze następne, i jak będę miała więcej napisane to będę wstawiała i tak z innymi blogami tez będzie. Mam na razie urlop, ale bez pisania jestem jak sucha roślinka.

5 komentarzy:

  1. Boże, kobieto genialne : >
    Nie wiem co powiedzieć, CUDO :p

    Ps. Zapraszam do siebie, na byoukikibo.blogspot.com . Z góry dziękuje ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam każdy rozdział.. mój umysł domaga się więcej, i więcej. Płakałam wraz z Sakurą, od momentu jej wizyty w szpitalu, u mamy.. aż do powrotu do domu. Nie powiem, że opowiadanie jest idealne, bo jest trochę błędów, ale moje nie jest lepsze xd.
    Najbardziej razi "patrzała" , "patrzał" i tego typu xDD No, pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu z urlopu! Nie mogę się doczekać nowej notki! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)

    Przed chwila włąsnie skoczyłam czytac wszystkie rozdziały jakie dotad zostały ukazane na tym blogu. Jestem w szkoku. Naprawde.Powiem szczerze ze nigdy nie lubiłam blogów "naruto" ktore działy sie w rzeczywistosci. Naszym swiecie. Osobiscie uwielbiam pare itasaku i jestem poprostu wniebowzieta. Zaskoczylas mnie strasznie. opowiadanie NIE jest banalne jak sie czyta czasem opowiadania to praktycznie wszedzie jest to samo a tutaj odmiennosc całkowita. Podoba mi sie to ze Sakura w twoim opowiadaniu nie uchodzi za pieknosc, ze jest ideałem bez problemów i wogole. U ciebie jest całkowicie odwrotnie podoba mi sie to ze bohaterka ma problemy. Podoba mi sie to ze ma wrogow sa ciekawe sytuacje jak np, zielona farba na Itachim , koszykowka itp. spodobalo mi sie to ze Sakura chce sobie radzic we wszystkim sama , jest sktyta itp a nie wszyscy kolo niej skacza. spodobał mi sie pomysł z Black Angels zespołem a najbardziej spodobalo mi sie polaczenie Itachiego Sakury i Sasuke ze Itachi jest całkowicie inny niz jego mlodszy brat, broni w jakis sposob Sakury, ale Sakura i starszy Uchiha jest skryty podoba mi sie ze wszystko odgrywa sie pokolei nie ma poplatania albo 10 sytuacji w jednym rozdziale a pozniej nie mozna ogarnac co sie dzieje. U ciebie jest wszystko przejrzyste to mi sie bardzo podoba i oczywiscie plus za długosc rozdziału. Zazwyczaj jak chodze po blogach to widze rozdziały dosłownie na 10 cm ogromną czcionka a u ciebie jest ok. czcionka jest przejrzysta nie za mala nie za duza i długosc rozdizałow jest ok :) Mam nadzieje ze niedlugo wstaiwsz nowy rozdział , nie moge sie doczekac nastepnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę prosić o następny rozdział ?
    Przeczytałam i chcę więcej :(
    Byłabym wdzięczna gdybyś dodała rozdział :)

    OdpowiedzUsuń