czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział trzynasty


Myślałam o tym dogłębnie. Nie mogłam zrozumieć czemu Sasuke przez te wszystkie lata jest taki. Sprowokował całą szkoło przeciwko mnie. Oprócz Naruto. On jedyny rozmawiał ze mną normalnie. Mogłam otwarcie z nim porozmawiać, ale też nie mogłam. Jakbym powiedziała mu co się dzieje w mojej rodzinie poszedł by na Police. Tego nie chciałam…
Moje matka by miała też kłopoty. To ja byłam zawsze powodem wyżywania ojca. Siniaki jak i zadrapania były tego dowodem. A matka chce abym odeszła? Tylko gdzie? Nie mam dokąd się podziać. Nikt mnie nie przyjmie do swojego domu bez opłaty. Nikt by tego nie zrobił. Teraz są dziwne czasy. Trudniejsze niż zazwyczaj.
Ludzie stali się chytrzejsi. Kiedyś były trudniejsze czasy, ale szanowali siebie nawzajem. Nie chciałabym żyć w tamtych, ale szanowana przez społeczeństwo bardzo bym chciała. Patrzą na mnie z góry. Dlaczego? Przez ojca. Sasuke ocenia mnie jego punktem. Jestem jego córką i odpowiadam za Jego czyny? Nie. Jestem wolnym człowiekiem i sama odpowiadam za swoje życie. Gdy będę chciała zginę z własnych rąk. Wszystko jest w moich rękach. Nie oddam swojego życia komuś kto na to nie zasługuje.
A jeśli chodzi o miłość i wszystkie inne uczucia. Tylko osoba, która naprawdę będzie warta tego otrzyma je ode mnie.  Byle komu nie będę oddawała. One są wyjątkowe i tylko dla kogoś tak samo wyjątkowego. A mało jest ludzi, którzy rozumieją drugiego człowieka. Nieliczność istnieje na tym świecie. A w moim otoczeniu? Nie wiedziałam ile może być takich osób. Nawet nie zastanawiałam się nad tym. Nawet lepiej!
Weszłam do szatni dziewcząt. Nie było nikogo. Rozebrałam się. Czułam ból w okolicy nerek. Był nadal przeszywający. Nie ustał w ogóle. Będę musiała uważać by nikt mnie nie uderzył. Ból był by ostry i nie mogłabym wytrzymać. Gdy o tym tylko pomyślę zżera mnie wściekłość do własnego ojca. Na piersiach miałam czerwony stanik. Powinnam dobrze zrozumieć to wszystko, ale nie umiem. Jestem bezradna w tej sytuacji. Młoda i głupia? Siebie mogę tak nazwać.
Chwyciłam w dłoń czerwono-białą koszulkę z numerkiem i swoim nazwiskiem. Założyłam ją delikatnie na siebie. Szybko ubrałam także spodenki, które sięgały mi do połowy ud. Czułam na ramieniu ból. Pamiętam jeszcze spotkanie ze szkłem. Nie było zbyt miło, a w szczególności, gdy spowodował to Uchiha. Zawsze robi na złość. Powinnam się przeciwstawić porządnie, ale nie potrafię. Za bardzo jestem uczuciowa, co jest słabością.
Ułożyłam swoje rzeczy w kostkę i wyszłam z pomieszczenia na dwór drugimi drzwiami od szatni. Czy powinnam brać  w tym udział. Sasuke na pewno jest wściekły, ze nauczyciel nie wybrał jego.. Wszystko idzie nie tak jak powinno. Z drugiej strony to nawet lepiej, ze występuje. Może jak wygramy zgarnę połowę, albo ćwiartkę pieniędzy. Ojciec nic już wtedy by mi nie zrobił. Tak by było najlepiej. Trzeba będzie się postarać.  Wyszłam z korytarza na zewnątrz. Zawiał przyjemny wiaterek, który pobawił się moimi związanymi włosami. Usłyszałam dźwięki ludzkie. Na boisku byli już co niektórzy. Nie chciałam się znaleźć w tamtym miejscu. Wzruszyłam ramionami. Ruszyłam w stronę boiska do koszykówki. Poczułam szarpnięcie w stronę dość dużej szczeliny miedzy dwoma budynkami. Byłam oparta o mór.
Kogoś ręka znalazła się po prawej stronie głowy. Uniosłam. Moje oczy z pewnością wyrażały strach przez to kogo zobaczyłam. Nie spodziewałam się go tutaj. Nie teraz. Zrozumiałabym później, ale co on tu robi? Powinien być na lekcji. Choć on się tym za bardzo nie interesuje. Chciałam odejść, ale jego druga ręka przeszkodził mi.
-Co chcesz? - zapytałam. Nie chciałam na niego spojrzeć. Coś mi mówiło bym tego nie robiła. Moje oczy wpatrywały się w jego rozpiętą koszulkę i nagi tors. Było gorąco, ale nie aż tak by on mógł chodzić rozpięty. Stał za blisko mnie. Na swoim policzku czułam gorący oddech bruneta.
-Nie podobało mi się to. - powiedział. - Miałem na dzisiaj plany, a przez ciebie musze zostać w szkole. Nie lubię takiego zachowania kobiet. - poczułam jego dłoń na policzku. Drgnęłam. - Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Nie mam jak na razie takiego zamiaru. - to jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Popatrzałam na niego. Uśmiechał się do mnie? To było podejrzane. On nie potrafił do mnie się tak uśmiechać. Tylko Ino jak i Karin były dla niego ważne. To był w sumie jego ideał.
-To czego chcesz?
-Porozmawiać.
-Nie mam czasu.
-Masz go dosyć dużo przed meczem. - odwróciłam od niego spojrzenie. - Nie jesteś taką złą kobietą. Tylko wkurza mnie to, że masz taką trudną sytuacje materialną. Twój ojciec najbardziej mnie denerwuje. - chciałam coś powiedzieć, ale jego ręka znalazła się na moich ustach - nawet nie waż się go bronić. Myślisz, ze jestem ślepy. Tak samo jak mój brat widzę co się z tobą dzieje. Może jestem dla ciebie srogi przy innych lecz czasami też mam przebłyski. Twój ojciec znęca się nad tobą czyż nie?
-Nie. - odpowiedziałam.
Zaśmiał się.
-Kłamstwo nie jest najlepsze. Przecież widziałem raz jak z domu wyleciałaś, a on za tobą krzyczał. Nie jestem ślepy. Nie pamiętasz jak mnie potrąciłaś? - zapytał. Nie wiedziałam o czym on mówi. Nie pamiętam takiej sceny. A może byłam tak zamroczona, ze nic nie pamiętałam. - Widocznie nie. Poszedłem za tobą. Byłaś w altanie w parku. Wtedy pierwszy raz usłyszałem od ciebie przekleństwo dotyczące właśnie ojca. Na twoim miejscu już bym go zabił. - chciałam odejść ale nie pozwalał. - ja jeszcze nie skończyłem..
-Tylko, że ja tak! - podniosłam głos.
-No to skończymy inaczej. - mówił. Jego dłoń zjechała do szyi. Nachylił się nade mną. Powinnam coś zrobić, ale nie potrafiłam. Wpił się w moje usta. Całował nachalnie jakby chciał, abym odreagowała. Na pewno to zrobię, ale  w inny sposób. Zamachnęłam się i mocno go uderzyłam. Odchylił głowę w bok. Uciekłam od niego daleko by nie patrzeć na niego przez cały czas. Moje dłonie drżały delikatnie. Nie wiedziałam jak to możliwe. Drugi raz mnie pocałował. Przystanęłam. Nie obracałam się. Poczułam dłoń na ramieniu. Podskoczyłam i obróciłam się.
-Spokojnie, Sakura.
-Niech pan tak od tyłu nie podchodzi. - powiedziałam. - Mam zawału dostać?
-A coś się stało? - zapytał pewnie.
-Nie. - odpowiedziałam szybko.
-Na pewno?
-Tak. - powiedziałam. Obok nas przeszedł Sasuke. Nie wiedziałam czemu Itachi nie zareagował, przecież miał lekcję. Chyba nie zależało mu na nim, więc nic nie mówił. Pozwalał mu na wszystko. Choć powinien coś powiedzieć. - Czemu tak szybko pan mnie zwolnił?
-By porozmawiać.
-O czym? - zapytałam. Nie rozumiałam o czym mógłby rozmawiać ze mną? Nic nie miałam do ukrycia, a  sam już wiedział że za dobrze ze mną nie jest. Dobrze, ze nie dowiedział się jakiego mam ojca. Znęcającego się nad pierworodną. Każda noc, w której dzieją się wszystkie straszne rzeczy myślę o końcu swojego życia. Dlaczego? To zaczyna wszystko przerastać. Jestem, jaka jestem, ale żyję dla jednej osoby. Dla matki, która jest umierająca.
-Nie o czym, lecz o kim. - uniosłam jedną brew. Nie wiedziałam o co chodzi. O kim tak chciał pogadać. Ruszył w stronę boiska, gdzie już się pomału wszyscy zbierali. Szłam przy nic, nic innego nie mogłam zrobić. A nie wiedziałam o czym chciał rozmawiać?! Nie miałam nic do powiedzenia.
Minęliśmy jedną grupę, która zlustrowała nas swoim spojrzeniem. Jeden z mężczyzn lustrował mnie zaciekawienie. Nie mogłam często zrozumieć, co takiego cała Szkoła do mnie ma? Nic im nie zrobiłam.
-On wybrał ją? A nie brata? Dziwne. - zaśmieli się. Weszliśmy na trybuny gdzie było wolne miejsce. Nikt koło nas nie siedział. Promienie słoneczne ogrzewały każdy odkryty kawałek ciała. Byłam trochę oddalona od  niego. Nie chciałam czuć bliskości mężczyzny, ż a d n e g o! A w szczególności mojego ojca, który zawsze chciał pieniędzy na alkohol. Gdyby znalazł jakaś pracę było by lepiej. Takie problemy zeszły by na bok.
-To o kim chce pan rozmawiać?
-O tobie. - uniosłam brew. Wiedziałam dobrze o co mu chodzi, ale wolałam udawać, że nie wiem. Nie mogę nic mu powiedzieć, co się dzieje z rodziną. To byłą wyłącznie moja sprawa do rozwiązania, nikt nie musiał się w to wtrącać. A jeszcze na dodatek muszę znaleźć nową, lepszą robotę. - Powiesz mi w końcu co się dzieje? O Sasuke już wiem, że robi na złość. Tylko chodzi mi o  twoją rodzinę. Powiesz mi?
-Nic się przecież nie dzieję. - odpowiedziałam.
-Nie prawda. Mi możesz powiedzieć. Jestem twoim wychowawcą i także nauczycielem. Chce ci pomóc.
-Mi nie jest pomoc potrzebna. Radziłam sobie wcześniej i teraz sobie tez radze. Nikogo pomoc nie jest mi potrzebna. - dotknął moich dłoni. Po tym dotyku zrobiło mi się gorąco. Nie dlatego, że się nade mną znęcał, ale dotknął tak delikatnie. Nigdy nie czułam takiego dotyku. Po raz pierwszy czułam miłe uczucie. Spojrzałam na jego dłonie, które delikatnie trzymały moje. Popatrzałam w jego oczy, były pełne smutku? Mi się zdaje. Dopiero co się znamy, a chce pomóc? To nie normalne. Te parę dni nie mogło nic zrobić.
-Czemu siebie oszukujesz? - zapytał. - Bardziej cierpisz niż myślisz. Powinnaś w końcu zrozumieć, że chcę ci pomóc, abyś czuła się jak najlepiej. Nie chcę źle. Jestem młody to racja, ale wiem co przeżywasz. - nie brałam rąk. Chciałam poczuć jeszcze chociaż przez chwilę ten miły i przyjemny dotyk.
-Pan nie wie. - odpowiedziałam. - Nie znam pana, ale widać po panu ile pan ma. Ja żyję tak jak chcę, jak muszę. Gdybym mogła to zabiłabym siebie wtedy.. ale oczywiście musiał mi pan przeszkodzić. Wszystko by się wtedy skończyło. Każdy by był zadowolony, także pański brat. - popatrzałam się na swoje dłonie, które trzymał.
-Mój brat? On ze wszystkiego jest zadowolony także z moich porażek. O to mu chodzi. Sakura… - wypowiedział moje imię z delikatnością. Uniosłam głowę patrzeć w jego oczy. Jego czerń pochłaniała mnie całą. Każda komórka ciała byłą zahipnotyzowana. Nie wiem czemu, ale nie mogłam się oderwać. - dlaczego wtedy chciałaś się zabić?
-A czy to ważne? - zapytałam delikatnie.
-Bardzo.
-Przez całe życie. Więcej nie powiem. - odpowiedziałam stanowczo. Uśmiechnął się uwodzicielsko. Był drugim facetem, który traktował normalnie niż pozostali. Jego oczy wyglądały bardzo pociągające i były inne niż u Sasuke.
-Jesteś uparta.
-Tak samo jak pan.
-Masz rację jestem, ale nie aż tak jak ty. A jeśli chodzi o życie, to nie jest takie złe tylko musisz mi na słowo uwierzyć. Może kiedyś będzie lepiej niż jest teraz. Życie jest jak przetrwanie. Musisz walczyć o swoje, a jak mówisz, ze chcesz umrzeć to oznacza tylko jasno.. - przerwał na moment - jesteś słaba i nie nadajesz się do niczego. - odwróciłam głowę w bok. Zauważyłam Sasuke jak przechodził i wpatrywał się w nasze dłonie. No tak jeszcze nie wzięłam. Jego oczy były wściekłe i czujące nienawiść. Widziałam to w jego oczach…
-Słabość to u mnie norma.
Zaśmiał się cicho.
-Nie prawda. Ja w twoich oczach tego nie widzę. Jesteś silną kobietą i dokładnie wiesz co masz robić, tylko boisz się podjąć dobrej decyzji. Czy tak nie jest? - on to wiedział, ale skąd? Boję się tego jak diabli. Kiedyś próbowałam wezwać policję do ojca, ale obleciał mnie strach. I nie mogę już tego zrobić… Wszystko runęło i nie posuwam się dalej, raczej ja nie posuwałam się dalej. Strach przezwyciężył wszystko. - Tak jak się domyślałem. - spuściłam głowę. Czułam jak obraz się zamazuje. Po policzkach spłynęły mi łzy. Nie powinnam płakać, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Byłam uczuciową kobietą, i nie wiedziałam jak zrobić by nie pokazywać tych uczuć. - Płaczesz? - zapytał cicho.
-Nie. Ja nie płaczę. Nig.. - jego kciuk znalazł się na moich ustach by mnie uspokoić.
-Źle to osądzasz, Sakura.  One nie są oznaką słabości, raczej większości uczuć. Ty dobrze o tym wiesz. A najprzynajmniej powinnaś. Czuję, ze z ciebie jest uczuciowa kobieta i znasz się na rzeczy. Będziesz wiedziała co robić w  późniejszym czasie. Zobaczysz… - uśmiechnął się. -  Kiedyś ja miałem problemy, ale musiałem zrobić coś czego naprawdę nie żałuje. Może będziesz miała podobnie, ale to twoja intuicja ci podpowie. - popatrzałam na niego i wytarłam policzki od łez.
-Dziękuję. - odpowiedziałam cicho, tak aby tylko on to usłyszał. Nie chciałam by ktoś inny wszystko słyszał.
-Itachi! - usłyszałam męski baryton. Uniosłam głowę. Nad nami stał blondyn z dwoma innymi uśmiechał się. Spojrzał na nasze dłonie - No widz, że sobie znalazłeś piękną dziewczynę. - uśmiechnął się. Popatrzałam na nasze dłonie i wzięłam dłonie.
-Deidara.. - odrzekł brunet. - Ona nie jest moją dziewczyną. To uczennica, i moja wychowanka.
-No ale z nią flirtujesz. - zauważyłam, że wszyscy na nich patrzą. Też ich poznawałam, to byli ludzie z zespołu „Blacka Angel”. Itachi musiał się z nimi kumplować. Nie byłam pewna, ale to było najbardziej prawdopodobne. Czekaj Deidara to ten brat tej małej dziewczynki.
-Nie flirtuje. To, że chcę zaznać miłości nie znaczy, że od razu flirtuje. Wyciągasz pochopne wnioski blondyneczko. - zaśmiał się brunet.
-Przestań! Dobra mam dłuższe włosy i grzywkę, ale nie jest blondynką. Za to jestem przystojniejszy od ciebie. - zaśmiał się. - Ty nawet nie masz miesi łasico, tylko przebiegłość u ciebie to norma. - zaśmiali się razem. Usiedli wyżej od nas i rozmawiali wszyscy razem. Nadal mnie kusiło by zapytać czy ten mężczyzna ma siostrę. Siedziałam i milczałam, wolałam nie wtrącać się w jego sprawy rodzinne. - Nee… - usłyszałam glos przy uchu. Obejrzałam się do tyłu i patrzałam na blondyna z niebieskimi oczami. Ta mała była do niego podobna. - Czy ty nie jesteś tą kelnerką?
-Kiedyś tam pracowałam, ale już nie. - powiedziałam.
-Szkoda.. - uśmiechnął się. - No ale się nie przedstawiłem Deidara jestem. A to jest Sasori, następny to Hidan. Naszą ulubioną łasiczkę znasz. - uśmiechnął się. Czułam wszystkich spojrzenia na sobie. - Ja ci mówię poważnie on naprawdę szuka miłości. To w nim lubimy. Ma taką duszę romantyka, aż szkoda mówić. Zawsze jestem ciekawy kiedy zacznie szukać tej swojej drugiej połówki duszy, która się wypełni - Itachi zasłonił się ręką.
-To akurat wiem. A co jest z Wami?
-Z nami? - zapytał.
-No gdzie te wasze połówki duszy?
-Eee… - zamilkł. Uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że go się czepiają a sami nie mają. - Wiesz trudniej znaleźć dziewczynę gdy jest się w zespole muzycznym. Mogą tylko lecieć na kasę. A tego nie chcę słyszeć po dziesięciu latach: - chrychnął i zaczął mówić dziewczęcym głosem. - „Miedzy nami nic szczególnego nie było. Byłeś bogaty dlatego leciałam na ciebie. Kobiety tylko na to lecą”
-Dlatego na ciebie mówią blondynka?
Itachi się zaśmiał.
-No wiesz… - udawał obrażonego.
-Nie przejmuj się nim, on zawsze taki jest - powiedział siwo włosy. Fioletowe oczy wpatrywały się we mnie normalnie. - narzeka na wszystko, a  także jak mu coś przyniesiesz. Źle podałeś! To nie miało tak być! Inaczej. Bla, bla… wierz mi Deidara jest strasznie wybredny żadna kobieta mu nie dogodzi.
-Ej! - fuknął na niego.
-Deidara ty powinieneś za kogoś innego się przebrać i zbadać jaką byś chciał dziewczynę. - wszyscy na mnie popatrzeli - No co? Tak było w jednym filmie sławny piosenkarz przebrał się za profesora od geografii, a potem okazało się że zakochał w uczennicy. No on był na zastępstwie, bo tamten nauczyciel leżał długo w szpitalu. Dlatego uważam, ze to dobry pomysł. - powiedziałam pewnie.
-A co się stało z dziewczyną? - zapytał czerwono włosy
-Ona mu ufała, bo miała złe powodzenie w świecie. Nie pomyślała, ze on może być sławnym wokalistą czy kimś innym. Za bardzo tego nie pamiętam. Ale na pewno ona byłą zła na samą siebie, że właśnie zakochała się w takim kimś.
-Takim kimś? - zapytał siwo włosy. - A co w nim było takiego złego?
-Hm.. - zamyśliłam się - Nienawidziła bogatych ludzi. Zawsze się wywyższali. Taka jest prawda.
-Ej! - odpowiedzieli chórem na mnie. Itachi się nie odzywał. Lecz widziałam, że na niego patrzą.
-Czemu sądzisz, że bogaci ludzie się tak wywyższają?
-Bo myślą, że wszystko mogę. Biorą co chcą nie pytając nikogo o zdanie. Wiele razy tak było i nikt z bogatych ludzi się nie zmieni. - nie powinnam tego mówić, ale taka była prawda o tym świecie. Ja nienawidziłam ich. Dobrze, że moje życie nie jest jak z tego filmu bo bym musiała zakochać się w wokaliście. A nie chciałam tego…
-Wyolbrzymiasz. - uśmiechnęli się. Wzruszyłam ramionami. Jakoś nie sadziłam, że wyolbrzymiam. Tylko muszę się upewnić czy na pewno oni są tacy sami jak pokazuje telewizja. Nie miałam o tym bladego pojęcia.
-Sakura? - zapytał nauczyciel
-Tak?
W ręku trzymał kartkę
-Gramy pierwszy mecz z Temari i Kakashim.
Westchnęłam. Dlaczego akurat z nimi pierwszy mecz. No to się rozgrzeję trochę. Miejmy nadzieję, że jest dobra. Lubię grać w kosza, i dobrze mi to idzie. Będę musiała się postarać aby wziąć się w garść.
-Ile meczów pod rząd gramy? - policzył
-Trzy wliczając w to Temari. - a wiec będę wykończona. A nie wzięłam nic do picia. No świetnie. Teraz to będzie problem, będę musiała do szkoły skoczyć po wodę z kranu. Nic innego nie ma wiec będzie dobrze.
-Dobra… - powiedział Hidan. Podał wychowawcy siatkę. - tam masz dwa ręczniki, dwie wody i kanapki w razie co. Podwójnie liczyłem, bo jeszcze dla niej kupiłem.
-Ja nie… - przeszkodził mi.
-Bez gadania. Tam tez jest twoje. Koniec kropka. A jeśli się z tobą nie podzieli to skopie mu dupsko. - uśmiechnął się uwodzicielko. Trybuny wypełniły się zawodnikami, a druga strona to sami uczniowie, którzy z pewnością mają kibicować. Zauważyłam Sasuke, który nie patrzał na mnie tylko rozmawiał z Naruto. - Bo ja w każdej chwili mogę zniknąć, mam jeszcze coś do zrobienia. To zostaje ta dwójka. - brunet wstał i zostawił reklamówkę w cieniu. W jego oczach wiedziałam blask, ale nie mogłam go opisać.
-Idziemy, Sakura. - wstałam i ruszyłam za nim. Teraz się dopiero zacznie jatka. Ja i On razem w drużynie przeciwko innym? No pięknie! Nie wiem czemu, ale czułam jeszcze męski dotyk choć nie powinnam. Miał taki delikatny i łagodny. Jakby wiedział czego tak naprawdę potrzebuje.  Romantycy zawsze wszystko wiedzą! Jezu dziewczyno otrząśnij się to tylko jeden z wielu mężczyzn, którzy mają taki specyficzny dotykał. Choć nie, Gaara nie miał takiego zmysłowego. Nie powinnam teraz o tym myśleć, jestem inna niż zawsze. Ważne teraz jest mecz. Na pewno Uchiha chce go wygrać, wiec musze dać z siebie wszystko!

~*~
Jest! Przepraszam, że z takim opóźnieniem.
Ale ja mam szkołę.
I nie powiem co jeszcze..
A blogów nie chcę zawieszać.

1 komentarz: