czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział pierwszy


Siedziałam w klasie, gdzie powinniśmy rozpocząć lekcje, ale od paru tygodni nie mieliśmy nauczyciela, co denerwowało już dyrektorkę, że nie ma nikogo na zastępstwo. Zawsze było wielu chętnych, a teraz nikogo nie ma, tak bo to nasza zwariowana klasa i jeszcze musiałby zostać naszym wychowawcą, co by spowodowało, że musi się użerać z każdym z osobna, przez to mijały nam lekcje, i niczego nigdy nie zdołaliśmy się nauczyć, bo jak zawsze chłopacy naruszali jakiś temat, do którego Kurenai miała swoje zdanie i nie przeprowadziliśmy lekcji.. Zawsze coś było nie tak z tą klasą, oni wolą wagarować a ja tego nie chcę, musze dostać się na jak najlepsze studia. Lecz z nikim nie rozmawiam, nie mam po co, i tak mnie nikt nie lubi, nie mam przyjaciół, uważają mnie za kujonkę, bo wszystko mam w zeszycie i uczę się godzinami po nocach. Teraz mogłabym wyjąć ten zeszyt, w którym pisze to co kocham - piosenki. Ale nie mogę, bo jeszcze wyśmieją mnie, ze do tego nie nadaję się. Nikt nie znam moich ambicji do muzyki i do tańca. Uwielbiam taniec klasyczny, hip hopowy i jeszcze wiele innych, ale co mogą o mnie wiedzieć skoro, to ja jestem pośmiewiskiem szkoły, a najbardziej tej klasy, która nie ma za grosz szacunku dla osób, które pochodzą z biedniejszej rodziny, a ja z takiej pochodzę… Lecz przyzwyczaiłam się z ich strony do takiego traktowania. Muszę, bo inaczej to złamię się szybciej niż ktokolwiek inny, nie mogę pokazać, że jestem słaba psychicznie, jak i fizycznie, jestem dosyć wysportowana.
-Chodźmy już stąd, mi się nudzi, nie ma lekcji, więc po co siedzieć w tej zapyziałej szkole. – usłyszałam męski głos, który należał do Naruto Uzumakiego, może dla innych fajny, ale dla mnie nie za bardzo, nie lubił się uczyć, ale przyjacielski był, parę razy rozmawiał ze mną, może on nie jest taki jak reszta, nie wiem. Ale myślałam zawsze, że chciał ze mną porozmawiać, ale nie mógł bo ciągle ten Sasuke Uchiha, przy nim był. Nienawidzę tego mężczyzny, jest straszny, przez niego prawie zawsze płakałam, gdy byłam sama, on mnie dołował, on tak samo mnie nie lubił, ale z powodu, że pochodzę nie z takiej rodziny co on.  On ma forsy jak gnoju, a ja? Muszę zarabiać, aby przeżyć, a pieniądze nawet nie biorę dla siebie, tylko dla matki i ojca. Oni są moim całym życiem, i to na nich mi teraz najbardziej zależy.
-Daj spokój, Naruto – usłyszałam ten znienawidzony głos, nie żywiłam go jedynie sympatią ponieważ, jest strasznie natarczywy, i myśli, że wszystko mu wolno, a on tak samo nic się nie uczy, nie chce mu się, ale słyszałam, że parę razy się pobił o byle co, i wracał poobijany lekko na twarzy i nie tylko. Westchnęłam cichutko – Dzisiaj zostaniemy tu, i popatrzymy na ofiarę losu, która znowu klęczy nad książkami. – oczywiście znowu  zaczynał do mnie się zwracać, jak ja go nie lubiłam, wolałabym nie widzieć jego pięknej buzi, tak jakby on nie istniał, ale unikałam ich wszystkich, no chociaż Naruto tak nie unikałam.
-Daj jej spokój, przecież nic ci nie zrobiła.
-Zrobiła. W ogóle jej istnienie mi przeszkadza – co dzień to samo, moja wina, że ja nie potrafię się zabić? Chyba nie, zawsze chciałam, ale nie umiałam.
-Jeśli ci tak przeszkadzam, to czemu jeszcze wszystko komentujesz. Po prostu mnie unikaj, ale dla takiego jak ty to trudność. Myśli, że wszystko może, a wcale nic nie możesz. Możesz dalej mówić co chcesz, ja na to i tak nie będę zwracała uwagi. Jak zawsze. – popatrzałam na okno, usłyszałam jego śmiech.
-Ta nie zwracasz uwagi, lecz i tak wiem, że to ciebie rani. Nikt w szkole ciebie nie lubi, no może oprócz Naruto. On cię często broni, gdy cos złego powiem na twój temat – a jednak. Dziękuję ci.
-Naruto - wypowiedziałam - Nie rób tego więcej. Lepiej, abyś nie stracił tego chrzanionego przyjaciela. - uśmiechnęłam się, wzięłam długopis do ręki, i zaczęłam coś pisać, co było słowami następnego utworu muzycznego, ale musiałam na kartce pisać.  – Ale i tak tobie dziękuję
-E… Ja jednak idę, nie chce mi się tu siedzieć. - wypowiedział Sasuke i poszedł omijając mnie i uderzył w ramię specjalnie, inni tez za nim wyszli, lecz jeden z nich został, bo czułam wzrok.
-Sakura – usłyszałam ten przyjazny głos, spojrzałam się na niego, usiadł do ławki koło mnie, mierzył mnie przyjaznym wzrokiem. – Przepraszam za niego. On już taki jest, gdy mu coś lub ktoś się nie podoba, by z chęcią go zniszczył. Jest strasznie rozpieszczonym dzieciakiem przez rodziców, jego brat jest inny, ale to już nie ta rzecz, wiem, że myślisz o Sasuke, że to cham bez dwóch zdań, ale on naprawdę nie jest taki. Tez tak kiedyś miałem z nim, zobaczysz to się z czasem odmieni.
-Ty chyba wierzysz w cuda. To się ciągnie już cztery lata, niedługo kończymy liceum, i co? Nadal zachowuje się jak skończony dupek. Jeśli się nie zmieni, to dziewczyny zmienia o nim zdanie, i żadna nie będzie za nim latała, jak teraz lata. – wypowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. – Nie wiem jak zamierza iść dalej, ale jeśli będzie żył cały czas z pieniędzy rodziców to długo nie pociągnie. Tylko, że to nie mój interes, tylko jego, on powinien wziąć się za siebie, bo zgubi się. A życie jest trudne wiem coś o tym. Idź już, bo jak cię zobaczy, że rozmawiasz ze mną, nie będzie chciał mieć z tobą nic do czynienia.
-Dobrze, a może tez pójdziesz, przecież nie będziesz cały czas siedziała w klasie. – wypowiedział.
-Może potem pójdę, jeszcze zobaczę. - wstał i wyszedł. Mogłam chociaż z kimś porozmawiać, on był jednym z normalnych chłopaków, z dziewczyn też. Spakowałam rzeczy i wyszłam z Sali zmierzałam przez korytarz, widziałam jak Sasuke zaczyna kogoś terroryzować, przeszłam obok niego, spojrzał na mnie i się uśmiechnął, nie wiedziałam o co chodzi. Wzruszyłam jedynie ramionami, i ruszyłam dalej, wyszłam z budynku, znalazłam się na placu szkolnym, powędrowałam do jednego drzewa - z daleka od wszystkich. Padał cień i była ławka, było to moje ulubione miejsce, to trzecie. Miałam jeszcze dwa ulubione… Podeszłam do wielkiego drzewa wiśni i usiadłam, wpatrywałam się w liście jak i płatki wiśni padające na drogę, która prowadziła na plac szkolny, siedziałam blisko niej, więc mogłam zauważyć wszystkich kto przyjeżdża do szkoły. Sasuke pałętał się z swoją grupą po placu, i poszli na boisko, zobaczyć jak grają w kosza inni. Westchnęłam i wyjęłam książkę od geografii, zaczęło mi się nudzić. Usłyszałam dzwonek na przerwę, uczniowie wyszli na dwór.
Zauważyłam podjeżdżający sportowy samochód pod szkołę, cały czarny, ale luksusowy, znowu jakiś idiota przyjechał, aby kupić tą szkołę, wprowadzić swoje reguły, jak ja takich nie lubię. Wszystko chcą zrobić, aby wszystko poszło nie tak, a ta Szkoła jest fajna, jeśli chodzi o nauczycieli... Z wozu wyszedł mężczyzna z długimi włosami związanymi w kitkę, grzywka opadała mu po obu stronach skroni, nie wiedziałam dobrze jego twarzy, ale na nosie miał okulary z czarną obwódką, a na prawym uchu musiał mieć dwa małe kolczyki, bo widziałam małe czerwone punkciki, na lewej ręce zegarek, a na sobie białą koszule lekko rozpiętą u góry, rękawy podwinięte po za łokcie, bordowy krawat, czarna kamizelkę, w której był trochę schowany krawat, w dłoni trzymał jakieś dokumenty. Z daleka wygląda na przystojnego, no cóż, ale mężczyźni mnie nie obchodzą, z pewnością pracuje w jakiejś firmie, i zarabia majątek.  Zamknął samochód, i ruszył do budynku szkolnego, za chwile skończy się przerwa, a mamy geografie, a nauczyciela jak nie ma tak nie ma. Tylko, że zawsze się pokazywaliśmy w sali lekcyjnej, aby nie mieli do nich pretensji, jak i do mnie dzisiaj. Ruszyłam do szkoły, przeszłam obok samochodu, którym zachwycali się chłopacy jak i dziewczyny. Wkroczyłam do budynku, szłam przez korytarz, zauważyłam Tsunade, nasza dyrektorkę, która rozmawiała z tym mężczyzną, weszli do gabinetu dyrektora. Godzina Wychowawcza nam minęła to teraz powinna być geografia, może będziemy ją mieli, co graniczy się z cudem. Weszłam do sali, w niej już niektórzy siedzieli, usiadłam do swojej ławki nie odzywając się. Wolałam milczeć, to było teraz w moim życiu najlepsze. I dalej będę tak żyła. Wszyscy byli już w klasie, zadzwonił dzwonek, który oznaczał lekcje. Spojrzałam się w okno, było otwarte, zrobił się przeciąg, i to straszny, płatki wiśni wleciały do pomieszczenia, niektóre opadły mi na ławkę. Usłyszałam zamykające się drzwi od klasy, ktoś wszedł, a ja westchnęłam. Popatrzałam na tego kogoś kto wszedł do pomieszczenia, okazał nim się ten długo włosy mężczyzna i z nim Tsunade, teraz dopiero zauważyłam, że Sasuke jest do niego podobny, i miałam racje w uchu ma dwa kolczyki, i jest całkiem przystojny, to u nich rodzinne. Usłyszałam jak dziewczyny bardzo cichutko wzdychają, a w dodatku razem. Uśmiechnęłam się.
-Książki masz w biurku, jak i inne potrzebne rzeczy. Chyba nic więcej nie musze mówić. Tylko życzyć ci powodzenia z nimi. - chwyciła klamkę i chciała wyjść, ale zatrzymała się. - Przypomniałam sobie coś. Sakura?
-Tak?
-Przyjdź do gabinetu po lekcjach, mam dla ciebie pewną propozycję, a raczej jeden z uniwersytetów. - wypowiedziała do mnie
-Dobrze, przyjdę. - na dodatek kiwnęłam głową i czytałam dalej jeden z rozdziałów książki, dyrektorka wyszła. Zauważyłam, że Sasuke leży na ławce, chowając głowę, nie było widać jego twarzy. Mężczyzna spojrzał się na  Uchiha, który siedział za mną. Szturchnęłam go, a potem się odwróciłam, spojrzał się na mnie.
-Jeszcze raz mnie dotkniesz to nie popłacę ci. - wypowiedział.
-Proszę bardzo, ale lepiej się ocknij, bo to nie ja dostanę, tylko ty. - powiedziałam i wróciłam do książki. Spojrzał się przed siebie, i uśmiechnął się
-A ty czego tu chcesz, bracie?! – no to dlatego ten jest taki podobny do niego, są braćmi. No świetnie, to jeszcze gorzej pójdzie. Podszedł do niego omijając mnie, wyciągnął do niego rękę, a ten spojrzał na niego dziwnie, chyba nie rozumiał czego chce. - Co chcesz? Ubrałeś się jak byś był nauczycielem, odbiło ci.
-Sasuke zamknij tą jadaczkę, tylko daj mi twój zeszyt, chcę sprawdzić co ostatnio robiliście. – wypowiedział, chociaż on się do niego tak odzywa, to fajnie, może będzie koniec z tym wszystkim, lecz wątpię. Chyba każdy go znał, i nikt nie musiał go przedstawiać. Wiem, że nazywa się Uchiha, imię - nie wiem, właśnie jak ma na imię? – Będę waszym nowym nauczycielem.
-Nie rozśmieszaj mnie, Ty? Nie nadajesz się, Itachi. – to jest jego imię, łasica, jakby przetłumaczyć, musi być strasznie przebiegły. Spojrzał na niego zimnym wzrokiem, nie widziałam jeszcze takiego, no teraz widzę… Sasuke już wiedział, że mówi poważnie. Podał mu zeszyt, ale chwila czy on w ogóle coś tam ma? Przeglądał kartka za kartką i pokręcił głowa.
-Nie bądź taki zdziwiony, nic nigdy nie robiliśmy. Może były lekcje, ale wiele osób nic nie robiło. Tylko był jeden wyjątek, nasza kochana kujonka – odwróciłam się, wiedziałam, że to o mnie chodziło, miałam połowę zeszytu zapisane, mężczyzna stanął przy mojej ławce i wziął zeszyt w ręce, przeglądał. Nic nie mówił. Słyszałam jak przegląda kartka za kartką, nie spoglądałam na niego. Odszedł i usiadł za biurkiem przeglądając moje notatki.
-No to przechodzimy do lekcji, i jeszcze jedno, za tydzień zrobię wam test sprawdzające wasze umiejętności, co zdołaliście przerobić z Kurenai – poprawił swoje okulary, wstał i podał mi zeszyt, podyktował nam temat: Surowce i ich rola w gospodarce światowej, i zaczął cały nam tłumaczyć, jego wiedza była chyba ogromna, jeśli mówił wszystko z głowy.  Robiłam notatki, lecz jak wiedziałam inni nie robili. Ich to nie obchodziło, tylko słuchali go, a potem nic i tak nie wiedzieli. Dziewczyny wpatrywały się w nauczyciela, a chłopacy leżeli na lekcji, nikt nie próbował zagadać, jak robili to z Kurenai, chyba wiedzieli, że to nie wypada, albo, że nie da się nabrać. Mi to pasowało, bo chociaż na mój temat tekst nie poleci.

~*~

Rozdział. No myślę, że się podoba ^ ^. No ale pewna nie jestem jak wyszło… Pozdrawiam. Dedyk dla wszystkich .

3 komentarze:

  1. HEJ.

    NOTA SPOKO

    OdpowiedzUsuń
  2. Było świetnie tylko mało opisów. Czasem aż za dużo przemyśleń, które mąciły całość. Ale wyszło bardzo ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy początek ^_^. bedę czytać dalej ^_^

    OdpowiedzUsuń