czwartek, 12 lipca 2012

Prolog



Zgubiłam się w tym wszystkim, w tym życiu, w którym nie potrafię znaleźć iskry, ale żyję nadal, dlaczego? Nie potrafię sobie odebrać, życia jeśli mi je dał sam wszechmogący Bóg. On sam wie, co jest najlepsze dla ludzi, a  w szczególności dla mnie.
Wystawia mnie na próbę, ciężką, to jest jakby test dla mnie. Mam nadzieję, że go zdam, i będę szczęśliwa. A jeśli nie? To będę dalej żyła tak jak żyję, nie mogę narzekać, jak to matka mi powtarza jesteś silna, ale nie widzę w sobie siły. Nic! Prowadzę się na pewną zgubę, bo nie potrafię ocenić, czy zdołam podołać temu wszystkiemu. Szkoła, praca i dom. Każdy by powiedział, że Szkoła i praca to są te same rzeczy, lecz dla mnie nie. Chodzę do szkoły jak i do pracy, przyznam, że jest ciężko, ale daję radę, muszę. Chcę jak najlepiej dla rodziców, którzy nie mają pracy, mam zajmuję tez się domem, ale na opłaty wszystkiego ja daję, ktoś musi. A ojciec? On pije z moich pieniędzy, ale kocham go. I tak zostanie, jeszcze nigdy nic nam złego nie zrobił!
I jeszcze przyszedł kłopot w szkole, zostały nam dwa miesiące do ukończenia liceum, a potem na studnia. To nie będzie takie trudne, mam już wybrany uniwersytet, tylko jedynie musze mieć dobre oceny. No właśnie to jest ten problem. Mamy nowego nauczyciela od geografii, i jest srogi w ocenianiu dla każdego, nie daje nikomu wytchnienia, ale to może nawet dobrze, teraz się dowiedzą jak to jest wyciskać z siebie ostatki energii, chociaż ja też na tym ucierpiałam, ze wszystkich miałam piątki i nawet szóstki, ale z tego przedmiotu tylko trójkę, powiedział mi : jeśli nie poprawisz się chodźmy na czwórkę, możesz nie dostać się na wybrane studia.
A chciałam bardzo się dostać, tylko jak, gdy już nie miałam na nic siły. Ale musze temu wszystkiemu podołać, przecież to jest mój cel, aby mieć lepsze życie. Jestem sama nikogo nie mam w szkole, przyjaciółki, chłopaka nikogo! Jestem zawsze sama, no nie sama, towarzyszy mi mój zeszyt z nutami jak i słowami. To głupio zabrzmi, ale kocham śpiewać, grać na gitarze i tańczyć - wszystko. Te trzy rzeczy po prostu kocham, ale nie mam się z kim nimi podzielić, moi „koledzy” i „koleżanki” jak mogę ich tak nazwać wyśmiewają się ze mnie, że pochodzę z biedniejszej rodziny, i uczę się jak tylko mogę. Nie obchodzą mnie ich opinię, ale jeden z nich zaszedł za daleko, jak mógł tak zrobić, spoliczkowałam go na oczach klasy jak i nauczyciela. Nic nie powiedział, chyba sam by to zrobił, gdyby ktoś obraził jego rodziców.
Potem jeszcze gorzej było, mój ojciec upity, nie wiedział co mówi, a moja matka zabita. Nie wiedziałam już co robić, te całe kazania, a potem miłość? Tak, zakochałam się. Nie przyznałam się nigdy do tego nie mogłam, przecież to było nie dopuszczalne. Jestem dziewczyna, a raczej kobieta dziewiętnastoletnią. I zakocham się w kimś kogo nie powinnam kochać, ale tak już jest, że miłość przychodzi sama i w nie najlepszym momencie. A potem wszystko się wali. U mnie oczywiście było odwrotnie. Wyznałam miłość, i odwzajemniał te same uczucia, i życie układało się o wiele lepiej, nie płakałam nocami, nie! Byłam szczęśliwa, że go mam przy sobie.  Skończyłam szkołę i poszłam na wytyczone studia, lecz to nie wszystko wyszłam za mąż, co było dla wszystkich dziwne, że jak taka jak ja mogła zdobyć szybciej męża od innych. Uczucia! To robią uczucia, które przybyły z czasem. I wierzę w to, że dalsze życie będzie jeszcze lepsze!

~*~

Prolog… Uff, ale było dobrze. I tak mi nie wyszedł =.=’’ Jak wszystko inne, jestem taka beznadziejna <odziedziczenie po Kluchu narzekania> No to, nie dopowiem nic, bo to dno <znowu> Następna będzie lepsza obiecuję ; **

2 komentarze:

  1. Aż tak nie narzekam!
    ...no dobra, może jednak xd
    Dobrze poszło! Lecę komentować dalej, mam masakryczne zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi sie tam podoba, ide czytac bloga ;)

    OdpowiedzUsuń