czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział drugi


Zaczęła się przerwa na lunch, która trwa około czterdziestu minut. Jak zawsze nudziłam się podczas tej przerwy, mogłam wszędzie chodzić, ale brakowało mi rozmowy co zawsze zdarzało się w szkole jak przesiadywałam, dom i praca to były dwie różne rzeczy. Traktowali mnie normalnie. Zawsze mogłam z nimi o wszystkim porozmawiać, chociaż kierownik nie jest taki miły. A teraz jeszcze muszę zmagać się na dodatek z nim? Tak, bo jakże inaczej, Sakura zawsze musi mieć coś nie tak w życiu. A teraz musze zabrać książkę od chemii, bo mamy po przerwie. Na korytarzu było dużo osób, stanęłam przy mojej szafce. Niedaleko stał Sasuke z Naruto wraz z innymi, którzy rozmawiali, ale miałam przeczucie, że jeden z nich na mnie się patrzy. Przeczesałam włosy dłonią, wpisałam kod, i otworzyłam szafkę, nawet nie wyciągnęłam niczego, a poczułam na sobie coś zimnego, nie wodę. To nie była woda. Usłyszałam śmiechy wokół, byłam już do tego przyzwyczajona, ale zawsze była to woda, a teraz? Popatrzałam po sobie była to fioletowa farba, popatrzałam na Sasuke, który opierał się o szafkę śmiejąc, a Naruto odwrócił wzrok. Kiedyś się odegram, zobaczysz, pomyślałam. Zniknęłam za drzwiami łazienki. Byłam już do tego przyzwyczajona, zawsze miałam ubrania na zmianę. Wyczyściłam się tak mniej więcej i przebrałam w czyste rzeczy. Wyszłam, ale na głowie miałam pasemka fioletowe, których nie dało się zmyć, zauważyłam, że jakiś chłopak idzie z butelką soku pomarańczowego, a niedaleko stał brunet, już mnie nie obchodziło czy ktoś to zobaczy, musiał dostać za swoje. Chwyciłam butelkę.
-Ej oddawaj, to moje. - nie zwracałam na to uwagi. Widziałam jego plecy,  śmiał się, zauważyłam wzrok blondyna, szurnęłam go palcem w ramię, obracał się śmiejąc. Wylałam na jego głowę zawartość butelki. Nie wiedział co się stało, bo patrzał zdziwiony, inni tak samo. No tak, bo nie zachowałam jeszcze się tak nigdy.
-Już wiesz jak to jest. Następnym razem pomyśl, nie zawaham się, jak to robiłam wcześniej. - jęki dziewczyn wiedziałam o czym świadczą, były tez na mnie złe, że ich kochanego Sasuke oblałam, przecież jak ja mogłam? A jak on mógł? Uważa się za wielkiego a wcale nim nie jest.
-Sakura! - usłyszałam podniesiony głos, wiedziałam, że będę miała kłopoty. Był to nauczyciel od geografii, jego brat. No pięknie teraz drugi Uchiha się napatoczył. Moje życie będzie podwójnie gorsze. A czemu? Wiadomo. Uchiha, to jest przekleństwo. Spojrzałam się w stronę, gdzie zauważyłam dwóch nauczycieli, czerwono włosego, który chciał coś powiedzieć brunetowi, ale ten nie chciał go słuchać, więc zrezygnował. Ciemnowłosy patrzał się na mnie, niecierpliwie. - Do dyrektora, natychmiast!
-Ktoś będzie miał kłopoty. - usłyszałam ten znienawidzony głos przy swoim uchu, wywróciłam oczami. Pierwszy raz ląduję u dyrektora, a nie mówiłam, dogada się ta dwójka i będą mnie terroryzować psychicznie i nie wyrobie, lecz trzeba być silnym.
-I bardzo się z tego cieszę, chociaż mogę patrzeć jak wreszcie jesteś ty cały oblany, co będzie twoim następnym ruchem? Znowu to samo? Czy coś innego wymyślisz? Uważaj, bo ja się będę teraz odgrywać. - wypowiedziałam wpatrując się w niego, ale szeptaliśmy, żeby nikt tego nie usłyszał, a najbardziej jego brat, bo z pewnością nie chciał. - No to pa. - ruszyłam przed siebie, do jego brata, bo z pewnością ze mną pójdzie, abym przyznała się do winy. Widziałam jeszcze wściekłe oczy.
-To ci się nie uda!! - krzyknął do mnie.
-Jeszcze zobaczymy!! - miałam go dosyć, a nie mówiłam pójdzie ze mną, bo gdy omijałam nauczyciela on ze mną ruszył, może i był przystojny, ale mnie teraz to nie obchodziło, a dziewczyny patrzały się na niego pochłaniając go wzrokiem, nawet nauczycielki. Bez przesady to tylko mężczyzna, który jest z pewnością podobny do Sasuke, a raczej on do niego. Itachi? Phi… Perspektywy człowiek. A jak zawsze uczniowie na mnie patrzeli się wściekłym i obrzydzającym wzrokiem. Zatrzymałam się przed gabinetem, chciałam zapukać z grzeczności, ale nauczyciel wszedł pierwszy, weszłam za nim.
-O Sakura, co cię sprowadza miałaś przyjść dopiero po lekcjach, a jak wiem masz jeszcze trzy lekcje. Więc o co chodzi?
-Chodzi o to pani dyrektor, że oblałam Uchihe sokiem pomarańczowym. - wypowiedziałam, a ona pokazała na Itachiego palcem, gdzie miała paznokcie pomalowane na lekki czerwony. Patrzała na mnie pytająco, a ja spojrzałam na nauczyciela, wyglądał na spokojnego. - Nie, Sasuke oblałam, bo zaczyna już działać mi na nerwy, przez cztery lata to się ciągnie. Mam go dosyć. - dyrektorka zaczęła się śmiać, wiedziałam o co chodzi. Brunet patrzał się na nią pytającym wzrokiem.
-Sama wiesz, że i tak musisz ponieść karę, ale tak przy okazji ładnie ci w fioletowych pasemkach. Farba? - zapytała i się uśmiechnęła, wiedziała jak ja jestem przez niego kompromitowana, ale nigdy nie mogła go na gorącym uczynku złapać.
-Tak, nie chcę o tym mówić. Jak będzie kara?
-Hm… - wymamrotała, przeglądając jakieś papiery. - Możesz iść w bibliotece pomóc poukładać książki, a potem posprzątasz plac szkolny. A potem, przyjdziesz do mnie. - wypowiedziała.
-Dobrze, ale to jest nie sprawiedliwe. Dlaczego zawsze ja dostaję, a on nie! To nie jest sprawiedliwe, wszystko zawsze było zwalone na mnie.
-Sama wiesz, że nigdy go nie złapałam na robieniu tobie czegoś. - mówiła wypisując coś.
-A szkoda. Wolałabym, aby wreszcie dostała za swoje. No to ja pójdę robić swoje. - odwróciłam się, ominęłam bruneta, który spojrzał się na mnie, nie odezwałam się.  Szłam do biblioteki, gdzie musiałam pomóc, jak ja go nienawidzę. Ominęłam jego grupę chłopaków, którzy coś mówili.
-Nie spodziewałeś się tego od niej, co?
-Zamknij się! - powiedział głośniej.
-Zobaczcie wielki Sasuke wściekł się przez dziewczynę, no nieprawdopodobne. - zaczęli się śmiać, przeszłam obok nich, a oni spojrzeli się na mnie, lekko popatrzałam w ich stronę. Sasuke patrzył na mnie wściekle, po chwile się uśmiechnął. Chyba już wymyślił następną dla mnie karę, co? Idiota, jak ja go nienawidzę. Wolałabym, aby nie istniał, och to by było wspaniale. Ogólnie miała bym spokój, ale jak nawet bym zginęła, jeszcze większy bym miała. Co ja mam niby teraz zrobić? A tak pośpieszyć się, niech te dwa miesiące szybko mijają. Chcę już iść na te studia! Weszłam do jednego z pomieszczeń, którym okazała się biblioteka, był tam ten brunet, czy on będzie na każdym kroku, gdzie ja? Czytał jakąś książkę, no każdy może…
-Sakura, jesteś. - usłyszałam z boku kobiecy głos, popatrzałam w tamtą stronę, była to brązowo włosa kobieta, która lustrowała mnie ciemnym wzrokiem. - Itachi mi już powiedział, masz poukładać książki na półkach. Ostrzegam jest ich dosyć dużo. - pokazała mi palcem, spojrzałam się na dwa stoły, gdzie były książki. Dużo? Ja bym nie dała takiego słowa. Ich jest… no nie mam słów. W życiu tego nie skończę, ale trzeba wziąć się do roboty. Nie można się poddawać. Przeszłam obok niego, nawet nie spojrzał na mnie, i dobrze nie chciałam z nim się użerać, a co ja mogę zrobić nauczycielowi? Nic. Były to nowe książki, więc nie powinno być tak trudno. A jeszcze czeka mnie praca. Westchnęłam i chwyciłam ksiązki, kroczyłam od półki do półki, kładąc każdą książkę na swoim miejscu, było to dość dziwne, ale czułam na sobie wzrok, ale gdy się spojrzałam nikogo nie zauważyłam. Byłam już tym zmęczona, ale musiałam sobie dać radę, próbowałam dosięgnąć do najwyższej półki, ale nie mogłam. Rozejrzałam się, ale wszystkie krzesła były zajęte, aby wejść i położyć tą książkę. Skoczyłam, nic nie dało. Tak parę razy, ale nic. Ostatni raz i rezygnuje, nie udało się. Byłam za niska, spuściłam głowę zrezygnowana,  chciałam odejść, ale książkę wyrwał mi ktoś z dłoni.
-Ej oddawaj ją… - powiedziałam wściekła, popatrzałam na tego kogoś, był to Itachi, fajnie i po co on ją wziął, sam mnie w to wpakował, własny wychowawca. - Przepraszam. - powiedziałam, musiałam przecież był nauczycielem, a był starszy ode mnie z pięć lat, tylko.
-Szybko się poddajesz, Sakura. - mówił, postawił książkę, gdzie ja chciałam. - Za szybko. Jeśli chcesz do czegoś dojść, powinnaś być bardziej stanowcza i zawzięta. A teraz nie widać tego po tobie. - popatrzał się na mnie, ja jedynie założyłam ręce na piersi, i ja mam z nim rozmawiać? Nie chcę, ale z nauczycielem, można. Przecież nie zrobi nic złego, ale jak ktoś zobaczy mnie, że rozmawiam z nim, to będzie po mnie. A co mnie to. Jest tak zawsze i często!
-Może i nie, ale pan mnie nie zna i nie może nic pochopnie o mnie mówić. Gdyby pan mnie poznał głębiej zobaczył by jaka jestem naprawdę, ale nikt się mną nie interesuje i niech tak zostanie, bo nie mam najmniejszej ochoty zadawać się z tej szkoły z nikim. Przepraszam, ale mam robotę. - ominęłam go, widziałam jak wpatruje się we mnie, ale ja nie zamierzałam na niego spojrzeć. Po co? Był nauczycielem, tak jak inni nie interesował mnie, ale był przystojny to mogę powiedzieć, a charakter? Skąd mam to wiedzieć, ale teraz przypominał mi kogoś z… Nie to nie możliwe. Nauczyciel? Nie! Nie myślę o tym pozytywnie, przecież to nie możliwe, on nie ubiera się w garnitur, tylko rockowe rzeczy lub na luzie. Rozbrzmiał dzwonek na lekcje, wszyscy wyszli, zostałam sama z bibliotekarką. Nuciłam piosenkę, ale nie swoją do głowy mi przyszedł fragment słynnego zespołu, za którym wszyscy szaleli, oczywiście chwalili się, że mieli wszystkie płyty, i nie tylko, a ja co mogłam powiedzieć? Nic, bo nie posiadałam tych rzeczy. Tylko, że mnie to nie interesowało. Postawiłam ostatnią książkę, no nie było tak źle, zdążyłam w szybkim czasie, a dokładnie w całą godzinę, dwa stoły książek.
-Skończyłam już.
-Dobrze, Sakura. Czy ty nuciłaś piosenkę tego wyśmienitego zespołu? - kiwnęłam jedynie głową - Jesteś ich fanką?
-Nie, chociaż piosenki mają bardzo fajne… - uśmiechnęłam się do niej - A pani ich lubi?
-Ile razy ci mówiłam, jak jesteśmy same mów mi Shizune. A ja ich ubóstwiam, dla mnie „Black Angles” są najlepszym zespołem, mam wszystkie ich płyty są po prostu boscy. Mogłabym ich słuchać godzinami, i ten ich rytm, to wprowadza mnie w stan euforii. A jakbyś słuchała ich godzinami odpłynęłabyś do ich świata, pomyśl jakbyś grała, lub śpiewała z wokalistą. Tylko, że to są marzenia, ale marzeniami można żyć. A właściwie ty ich słuchasz? - zapytał, no właśnie, tego nie chciałam usłyszeć. Bo co taka biedaczka może mieć?
-Nie. Tylko czasami mi się obije o uszy, jak dziewczyny słuchają, więc wpadnie mi pewna nutka do ucha, i zapamiętuje ją. Wszystko sobie odtworzę i mogę nawet śpiewać te same słowa... - nie dokończyłam, przerwała mi
-Co! - powiedziała głośniej. - Proszę cię zaśpiewaj mi jakiś fragment.
-Nie. Może innym razem, mam jeszcze plac szkolny do posprzątania.  Zobaczymy się później. - westchnęłam i wyszłam. Nie było na nim nic do posprzątania, jak zwykle jedynie papierki, a była to nasza ostatnia lekcja a potem do pracy. Chyba nie wyrobię dzisiaj, znowu! Musze też zacząć na ten test się uczyć, mówił, że na razie nie będzie pytał, ale nic nie wiadomo. Warto sobie będzie chociaż trochę przypomnieć. Szłam przez korytarz, zauważyłam, że w moja stronę idzie jakaś dziewczyna z niebieskimi oczami, blond włosami, które były spięte w cztery kitki, na szyi rzemyk z krzyżykiem, na prawym uchu kolczyki, jeden z krzyżykiem. Na prawym ręku miała tatuaż. A jej sylwetka była dość wyzywająca, piersi sporej wielkości. Miała na sobie czarną bluzkę. Wyglądała ślicznie, nie patrzałam na nią. Wolałam nie dostać, że wpatruje się w nią nie pytając ją o to.
-Przepraszam - usłyszałam jej melodyjny głos, spojrzałam na nią, ona uśmiechnęła się do mnie. - gdzie jest dyrektor? - na mnie pytała, to było dziwne, najwyraźniej mnie nie znała.
-Proszę iść prosto, są to czerwone drzwi na końcu korytarza. - powiedziałam i patrzałam na nią, trochę mnie zdziwiła tym, że odzywała się do mnie.
-Dziękuję. - ruszyła do gabinetu dyrektora. A ja na plac szkolny. Westchnęłam, pierwszy raz ktoś się do mnie odezwał, od czterech lat. Pierwsza dziewczyna, cieszę się z tego powodu. Chociaż ta krótka chwila, była bardzo przyjemna.. Zaczęłam zbierać papierki, popatrzałam się na sportowy wóz nauczyciela, był nawet całkiem fajny, ale po co mam się rozmarzać? To nie dla mnie. Samochody? Mnie nie będzie nawet na nie stać. Wszystko zebrałam, i usiadłam po chwili na ławce czytając książkę. Zadzwonił dzwonek, a ja siedziałam i wpatrywałam się w litery książki. Nie obchodziło mnie czy ktoś znowu zacznie się wyśmiewać, że uczę się. Miałam dokładnie dwie godziny do pracy. Ktoś wyrwał ode mnie książkę, spojrzałam się na tego kogoś. Miałam rację, Sasuke. Nie może mnie zostawić, oj jak my się kochamy.
-Co uczysz się znowu? Jesteś chora myśląc, że to cos ci pomoże. - wstałam, a on wymachiwał moją książką. Wywróciłam oczami, wszyscy się na to patrzeli.
-Oddawaj. - wypowiedziałam.
-Sama sobie to odbierz. - mówił śmiejąc się, był ode mnie wyższy, wiedziałam to. Próbowałam odebrać, ale nie mogłam dosięgnąć. Westchnęłam, widziałam jak jego brat idzie, ale nie spojrzał w tą stronę, no tak nie interesuje się teraz, zauważyłam jego wzrok, wpatrywał się w tłum.
-Oddaj jej ta książkę! - usłyszałam podniesiony głos z tłumu, rozglądałam się, nie widziałam kto to. On był zdezorientowany, a ja odebrałam od niego książkę, no ten głos mi oczywiście pomógł. Schowałam do torby i ruszyłam przez tłum, obijałam się o ludzi, którzy z niesmakiem na mnie patrzeli. Jedna łza mi zleciała po policzku rozbijając się na suchej ziemi. Zauważyłam blondynkę idącą w tą samą stronę co ja, ominęłam ją, nie chciałam spojrzeć. Ruszyłam do gabinetu pani dyrektor, musiałam dowiedzieć się co chce ode mnie uniwersytet. Szłam tak spokojnie. Wszyscy się na mnie patrzeli, nie było to przyjemne. Musiałam to znosić. Byłam przecież pośmiewiskiem całej szkoły. Tu nikt z moich rówieśników nie szanował. Woleli jedynie dokuczać. Cóż, komuś musieli. Zapukałam i weszłam do gabinetu. Przy papierach siedział dyrektorka. Popatrzała na mnie.
-Jesteś już. Chodź. - wypowiedziała. Podeszłam do jej biurka, a ona podsunęła mi papiery, abym przeczytała. Czytałam wszystko dokładnie. Chcą mnie przyjąć, pod jednym warunkiem. Musze mieć same piątki, a jedną czwórkę. Wtedy mogą mnie przyjąć na te studia. A tylko jedna Szkoła jest taka, gdzie  jest nauczana medycyna. Zawsze chciałam pomagać ludziom, za wszelką cenę. Bez względu jacy będą dla mnie. Muszę się dostać na te studia. Wiem, ze znowu będę musiała się o wszystko postarać. Ale mam swój cel i muszę tam się dostać. Ten uniwersytet to moja przepustka na lepsze życie.
-Pani Tsunade?
-Tak?
-Ale ja nie wysyłałam do nich prośby o przyjęcie. - mówiłam. Była to prawda. Nie prosiłam, aby ktoś mi w tym pomagał. Chciałam sama wysłać i być pewna, ze zdam.
-Wiem. Za ciebie wysłałam. Wiedziałam, że chcesz pomagać w przyszłości ludziom. Dlatego wysłałam wszystkie twoje dokumenty. Może uda ci się tam dostać. To najlepszy uniwersytet medyczny. Sama się w nim uczyłam. - tak. To wiedziałam. Tsunade była doktor, nikt o tym nie wiedział. Oprócz mnie i Shizune. Odeszła z szpitala. Dlaczego? Obwiniała się za śmierć człowieka. Próbowała go uratować, ale nie dążyła. Był w stanie krytycznym, i stracił dużo krwi. Inni lekarze mówili, że to nie jej wina, ale ona nie słuchała. Odeszła. Była najlepszym doktorem. Stracili ją. Może uda mi się jej dorównać. Oby. Chcę, tak jak ona pomagać ludziom. Każdy ma ją za srogą dyrektor, ale ona nie jest taka. Jest miła, lubi żartować. Ale gdy jest poważna i sroga to ja się nawet jej boję.
-bardzo bym chciała tam się dostać. Ale nie wiem czy zdołam. Postaram się. - mówiłam. Ona uśmiechnęła się.
-W razie co papiery będą tu leżały. Tylko, wiesz, że miesiąc przed musisz do nich pojechać, i dać podania i wszystkie świadectwa.
-Tak, wiem. Jeszcze wszystko muszę przemyśleć. - mówiłam. Podałam z powrotem papiery, muszę się nad wszystkim konkretnie zastanowić. Czy iść właśnie na te studia. Bardzo chcę pomagać ludziom. Wyszłam pożegnawszy się. To wszystko działo się za szybko, chciałabym aby czas się w tym momencie zatrzymał. Byłoby wspaniale. Miałabym chociaż tą chwilę odpoczynku. Wzięłam głęboki oddech i wydech. Wyszłam z budynku szkolnego. Musze jak najszybciej dostać się do pracy. Nie mogę się spóźnić... Tam mogę z kimś normalnie porozmawiać.  O wszystkich rzeczach.

2 komentarze:

  1. HEJ.

    NOTA SUPER TYLKO SMUTNE ŻE TYLKO JA KOMCIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Och.. bardzo fajne tylko szkoda że Sakura ma tak mało charakteru w sobie. Zero agresji i woli walki..

    OdpowiedzUsuń