czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział ósmy


Szłam zamyślona przed siebie. Przede mną szły dziewczyny. Nawet nie widziałam Sasuke. Ale czułam kogoś wzrok na sobie. Nie zatrzymywałam się. Nawet nie oglądałam. Byłam skupiona na tym, że musze z Itachim wystąpić w konkursie. Nie chciałam tego, ale po co mnie wybrał? Chce się do mnie zbliżyć, aby poznać mnie i co się ze mną dzieje? To może być możliwe. I tak nic mu nie powiem. Może wyciągać ile chce, ale mu się nie uda. I nie pozwolę, aby szedł do moich rodziców. Nie może. Wtedy może się dowiedzieć, że mój ojciec bije mnie, abym dawała mu pieniądze. On też już wie, że pracuję. Chcę, aby rodzice mieli jak najlepiej. Tu już o mnie nie chodzi. Zatrzymałam się obok łazienki damskiej dla uczniów. Drzwi były uchylone, ale nikogo nie było z pewnością. Westchnęłam. Uczniowie zawsze tak robili. Zostałam z całej siły pchnięta. Znalazłam się w łazience. Drzwi się zatrzasnęły. Nikogo tu nie było. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale przy zamkniętych drzwiach opierał się ciemno włosy chłopak. On musiał mnie popchnąć. I co ja mam teraz zrobić? To są jedyne drzwi. Wpatrywał się w okno i przeniósł wzrok na mnie. Miał zimne i nic nie czujące oczy. Jak zawsze. Nie zmienił się od gimnazjum. A zawsze jesteśmy w tej samej klasie. Czego on ode mnie chce? Nic nie zrobiłam. Przybliżał się do mnie, a ja z każdym krokiem jego oddalałam się. Nie widziałam na jego twarzy uśmiechu nigdy takiego miłego. Natrafiłam na drzwi kabiny. Stanął przede mną. Jego ręka zmierzała ku mnie. Przymknęłam powieki. Myślałam, że chce mnie uderzyć. Nic nie poczułam, jedynie jak odpina mi się górny guzik. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się zadziornie. Serce biło mi jak oszalałe. Co ja mam zrobić? Nie uderzę go. Odda. Za dobrze znam go.  Usłyszałam głosy dziewczyn blisko toalety. Możliwe, że stały przy drzwiach. Wepchnął mnie do pustej kabiny. Wszedł także. Byłam oparta o prostopadłą ścianę do drzwi.
-Wiesz co myślę, że to dobry pomysł. Rozkochać w sobie Sasuke. - wykręcił oczami słysząc to. Widocznie nie lubił jak dziewczyny za nim latały. - Och to chyba marzenie. - wyszły zamykając za sobą z trzaskiem drzwi. Nie patrzałam na twarz Sasuke. Wiedziałam, że się we mnie wpatruje.
-To twoja sprawka, prawda? - zapytał. Nie słyszałam wściekłości. Udawałam, że nie wiem o co chodzi. Mogłam się domyślić, że to co powiedziałam dziewczyną. O to mu chodzi. Zagryzłam dolną wargę, aby nie widział tego wszystkiego. - O tym, że byłem w piwiarni z dziewczyną i całowałem się. Twoja sprawka?
-Nie wiem o czym mówisz. - udawałam. Domyślał się, ze to ja jestem temu wszystkiemu winna. Chwycił podbródek w górę i patrzałam się na niego. Jeszcze nigdy nie staliśmy blisko siebie w taki sposób. Zawsze nie chciał mnie dotykać, a ja robiłam co zechciał. Patrzałam w jego oczy. Nosiłam okulary na nosie były do czytania. Nie lubiłam ich. Były eleganckie, ale ośmieszały mnie.
-Nie wiesz? - zapytał - A ja sądzę, że wiesz. Ty to zrobiłaś, aby dziewczyny były zazdrosne i się nawzajem pozabijały. - jego ręka zeszła na dół. Co on wyprawia? Jest to dwudziesto minutowa przerwa. A ja w dodatku jestem w jednej kabinie z moim wrogiem. Nienawidzę go całym sercem. Przełknęłam ślinę. Odpiął mi drugi i następny guzik bluzki. Stałam przed nim rozpięta. - Jeśli tak ci to się podobało to zagramy inaczej. Zaboli cię to bardziej niż cokolwiek innego. Kobietę zawsze to boli najprzynajmniej w filmach.
-Co ty chcesz zrobić? - zapytałam. Teraz się go bałam i to strasznie. Co on mógł mi zrobić? Bicie już znam. Co nowego wymyślił.
-I nie radzę ci przerywać, bo pożałujesz jeszcze bardziej. Chociaż musze przyznać. Teraz gdy jestem tak blisko ciebie wyglądasz o wiele inaczej. Trzeba ci się inaczej przyjrzeć. Od wewnątrz - uśmiechnął się. Nadal nie rozumiałam. Strach był większy niż opanowanie. Chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie. Poczułam jego usta na swoich. Próbowałam go odepchnąć, ale nie mogłam. Wiedziałam już co chce zrobić. Nie mogę mu na to pozwolić. Druga ręką ścisnęła mi pierś. Zapiszczałam przeraźliwie w jego ustach. Całował drapieżnie. Jedyne wyjście jest uderzenie go. On mnie nie może zgwałcić. Nie może. Ręce mi się trzęsły. Poczułam jak jego członek twardnieje. Oderwał się ode mnie.
-Nie martw się to nie będzie aż tak bolało. - zbliżył się do mojego ucha. - Będziesz umierała z bólu. Pożałujesz wszystkiego, że ze mną zaczęłaś. Przeżyjesz jeszcze większy koszmar niż dotychczas. Ja będę miał z tego zabawę lecz ty ból, który zapamiętasz do końca życia. - zaśmiał się. Zassał się w skórze na szyi. Po policzkach ciekły mi łzy. Jego nabrzmiały członek ocierał o moje udo. To jednak jedyny sposób. Nikt mi nie pomoże. Uderzyłam go w krocze. Zwijał się z bólu. Wybiegłam biorąc torbę i zapinając guziki jednym po drugim. Ręce mi przez cały czas drgały. - I tak cię to nie ominie. - usłyszałam jeszcze. Pierwszy raz uderzyłam mężczyznę w czuły punkt. Nie chciałam, aby ktoś cierpiał przeze mnie. A on teraz to robi. Tylko musiałam to zrobić, aby ratować swoja skórę.  Obejrzałam się za siebie. Szedł za mną, nawet nie patrzał na mnie. Jakby nic się nie stało. Ale mogłam zauważyć na jego twarzy nikły uśmiech. Zadzwonił dzwonek. W tym momencie doszłam do klasy i weszłam. Usiadłam na swoim miejscu.
-Sakura widziałaś Sasuke? - zapytał Naruto. Nawet nie chciałam go widzieć i słyszeć. On to drań i gnój. Nic nie warty śmieć. Nie potrafi kobiety docenić.
-Idzie. - wypowiedziałam i usiadłam na swoim miejscu. W tym momencie wszedł Sasuke, który przechodził koło mnie wrzucił mi jakiś świstek na ławkę. Zakryłam go, aby nikt nie widział. Uniosłam wzrok, nasze oczy się spotkały. Jego mówiły teraz o pragnieniu zemsty do mnie. A moje przepełnione bólem. Aż tak musi to robić? Przecież nic złego nie zrobiłam. Głupią plotkę puściłam, a ten musi tak odreagowywać.
-Stary gdzieś ty był?
-Miałem pewną sprawę do załatwienia. Bardzo przyjemną. - usłyszałam jak mówi to z ironią. Przyjemną jak dla niego, bo dla mnie to jeszcze nie było przyjemne. Nigdy nie będzie. Gwałt z jego rąk nie był by przyjemny. Nie dla kobiety. W taki sposób będzie mi zadawał ból. Spokojnie, będzie dobrze. Nic ci nie zrobi. Chwyciłam pergamin i otworzyłam go. Patrzałam na jego słowa. Porwałam ja na kawałki. Zadzwonił dzwonek. We mnie się gotowało ze strachu. Ale cóż świat należy do odważnych. Nauczyciel wszedł do klasy. Wszyscy byli na swoich miejscach.
-Klaso idziemy do świetlicy. Wasz wychowawca poprosił mnie, abym pokazał wam pewien film o przemocy i gwałcie. - drgnęłam. - Będzie też tam klasa 4f. Razem z wami obejrzą. - wypowiedział. Wszyscy wstali. Sasuke przeszedł obok mnie nic nie robiąc. Jedynie spojrzał się na mnie. Ruszyłam do świetlicy za resztą klasy. Szłam ostatnia.  Wpatrywałam się w plecy Uchiha. Teraz we mnie tliła się fobia do jego osoby. Strach nic więcej, ale to musi kiedyś zginąć. Weszliśmy do pomieszczenia. Tamta klasa już siedziała i czekała.
-Ile mamy jeszcze czekać. Nudzi mi się. Itachi-sensei!! - blond włosa kobieta narzekała. Zauważyłam jej twarz, która była odwrócona do nauczyciela. Stał blisko jej rzędu.
-Cierpliwość jest cnotą, Temari - zaśmiałam się cicho. Narzekała jak idzie. Spojrzała się na mnie.
-Sakura!! - krzyknęła. Wszyscy uczniowie się odwrócili w moją stronę. Ona się wydziera w moją stroną i w dodatku z radością.
-Temari trochę ciszej. - poinformował ja nauczyciel. A ona tylko pomachała mu ręką i ruszyła w moją stronę. Uśmiechała się. Zauważyłam dwóch mężczyzn siedzących obok niej po lewej stronie. Jeden czerwono włosy, a drugi brązowo włosy. Huśtali się na krzesłach. Temari mnie chwyciła i zaczęła pchać do przodu do krzeseł, gdzie byli właśnie dwóch mężczyzn. Przeszliśmy obok Itachiego, który popatrzał na mnie. Sasuke siedział parę rzędów za mną. Westchnęła siadając.
-No Sakura poznaj moich braci. To jest Kankuro - pokazała na brązowo włosego mężczyznę, który pokazał mi tylko ręką. - A to nasz romantyk Gaara.
-Przestań już z tym romantykiem - powiedział jej, a ona zaśmiała się. Uśmiechnęłam się do niego. Czułam znowu wzrok na sobie. Zaczęłam bawić się swoimi palcami nieswojo. Nikt tego nie zauważył. Spojrzałam na Itachiego wpatrywał się w tył, chyba w swojego brata i przeniósł wzrok na mnie. Odwróciłam wzrok w druga stronę. Tak naprawdę teraz miałam chęć, aby o wszystkim mu powiedzieć. Ale nie przy Sasuke. On nie może wiedzieć. A wiem, ze może się domyślać jakbym z nim wyszła teraz porozmawiać. Nie chcę tego. Zaczekam do końca lekcji jak i do mojej trzy godzinnego zatrzymania. Film leciał patrzałam na niego i przypominały mi się sceny z mojego życia, a także z tej z łazienki. Jedna samotna łza zleciała po policzku rozbijając się na kolanie. Robiła ślad. Słysząc te słowa. Bolało mnie w sercu. Jakby się rozpadało na tysiące kawałków. Chciałabym stąd wyjść. Odejść, aby tego nie słuchać. Tak jakby to opowiadało o mnie. Spojrzałam się w tył lekko. Sasuke się uśmiechał i na mnie patrzał. Musiał mieć znowu jakiś plan. Ścisnęłam swoje dłonie. Bolało, ale nie jęczałam. Bardziej strach znowu dominował. Zadzwonił dzwonek. Teraz zostało parę lekcji do końca. Muszę wytrzymać.  Westchnęłam. Chciałam szybko się stąd ulotnić. Być daleko od tego wszystkiego, a  najbardziej od wrogów. Popatrzałam na Sasuke przechodząc obok niego. Szłam razem z Temari i jej braćmi.
-Sakura słyszysz mnie?
-Tak, przepraszam co mówiłaś? - zapytałam. Nie słuchałam jej w ogóle. Bałam się nawet odezwać.
-Och. Pytałam się czy idziesz na bal maturalny?
-Nie. - wypowiedziałam stanowczo. I spojrzałam przed siebie. Widziałam Hinate, do której przytulał się blondyn. Chyba do niej coś czuł, a ona zawsze czerwona jak to robił.
-Dlaczego? Weź przestań. Nie rób tego. Idź na bal. Ja tam będę. Moi bracia też.
-Ooo nie Temari mnie nie zmusisz, abym poszedł. To takie głupie. Wolę wyścigi. A w tym dniu są. Dlatego idę na wyścig. - mówił. Szukał coś w komórce.
-Na żadne wyścigi nie pójdziesz. Szukasz sobie dziewczyny na bal i idziesz z nami. - mówiła stanowczo zatrzymaliśmy się i zaczęła go szarpać za kołnierz, a komórka wyleciała mu z ręki. To ma być rodzeństwo? Oni bardziej się kłócą Ale w trudnych sytuacjach na pewno sobie pomagają jak umieją. Chciałabym mieć rodzeństwo, ale to nie możliwe.
-Temari już przestań - uśmiechnęłam się. I chwyciłam jej rękę. Puściła go, a on upadł.
-I miej ty taką siostrę. - westchnął. Chciała mu coś powiedzieć, ale chwyciłam ja pod ramie i pociągnęłam za sobą. Dla mnie taka siostra byłaby wszystkim. Stanęłam przy swojej szafce i wzięłam swoje rzeczy i odłożyłam niepotrzebne. Znowu nic. Więc musi mieć większy plan. Byłam pewna, ze nic dobrego z tego nie wyjdzie.
-Dlaczego nie chcesz iść.
-Nie mam po co i nie mam z kim. - powiedziałam. Spojrzałam w bok, a przy Sasuke stał Naruto i się śmiał. On patrzał się teraz na mnie wściekły. Musiał słyszeć co mówię. Ale o to był by zły? Dziwne. Może to był jego plan, aby wtedy cos zrobić. Inaczej bym wyglądała.
-Oj przestań. Wyluzujesz się. - uśmiechnęła się. - A właśnie bierzesz udział w jakimś konkursie? - zapytała.
-W jakimś tak. - powiedziałam i zażenowana spuściłam głowę. - Chociaż sama zostałam wybrana, a nie chciałam.  - uśmiechnęłam się. Może uda mi się wygrać te pieniądze i oddam je matce. Zbieram tez, aby chociaż mieć na te studia. Dużo trzeba mieć pieniędzy na to wszystko. A mnie na razie nie stać. Mam połowę. Te tysiąc jenów by starczyło mi na wypełnienie funduszy na studia. Dobrze, że mój ojciec nie wie, ze chowam zawsze pieniądze w szafie na ubrania. W ruloniku małym przywiązane różową gumką, owinięte ubraniami. Oszczędzałam.
-A w jakim? Śpiewanie czy koszykówka? - wypowiedziała. Oni tez to wiedzieli. Chyba cała Szkoła to wiedziała.
-Temari czy ty słyszałaś tą dziewczynę, która to śpiewała?
-Tak. Dziewczyna ma talent, chciałabym mieć taki jak ona talent. Ten jej głos był normalnie rewelacyjny, a słowa piosenki. I ta nuta. Urodzona piosenkarka. - wypowiedziała. Nie wiedziała kto to śpiewa. Nie musi jeszcze wiedzieć. - ale my tu nie o niej. W czym występujesz?
-Koszykówkę z… - nie dokończyłam
-Świetnie, ale ja z panem Kakashim was pokonamy. Nie martw się nie będę się rzucała. Lubię grać, ale przestrzegam reguł. Zobaczymy na co cię stać. Zawody zaczynają się od poniedziałku. Pogramy razem? - zaproponowała. Ta jasne i co jeszcze?! Są zawody tam możemy pograć na poważnie.
-Nie ma mowy. - zaprzeczyłam i uśmiechnęłam się
-Sprytna jesteś. - uśmiechnęliśmy się do siebie. - To zobaczymy jaka dobra jesteś na zawodach. Nie pozwolę ci wygrać. - zaśmiała się. Przybiliśmy sobie piątki i ruszyliśmy do swoich klas w przeciwną stronę. Zadzwonił dzwonek, a ja w tym momencie weszłam do jednej z klas, gdzie mieliśmy mieć chemie. Co lekcje pytania. Uwielbiałam ten przedmiot. Był z najgorszym nauczycielem, ale wytrzymywało się. Zawsze Naruto lub inni byli odpytywani. Uwielbiał Uchihe. Nie wiem z jakiego powodu, ale lubił go. Lekcje mijały. Przyszła i pora na moja kozę. Szłam za Sasuke i jego paczką.
-To idziemy dzisiaj? - zapytał Naruto
-Jasne. Warto się trochę zabawić. - zaśmiał się Sasuke. Nie patrzałam na nich. Ominęłam ich szybko. Czułam na sobie wzroki. Otworzyłam drzwi do klasy, w której miałam mieć kozę. Nikogo w niej jeszcze nie było. Usiadłam i opierałam się łokciem o blat ławki jak i głowę o wewnętrzną część dłoni. Westchnęłam patrząc na odchodzących uczniów do domu. Niektórzy się cieszyli, a jeszcze inni poważni. Chciałabym tak wrócić do domu chociaż raz. Lecz praca jest ważniejsza?! Drzwi się otworzyły. Spojrzałam, stanął w nich nauczyciel. Miał masę papierów. Westchnęłam cicho. Kurenai nie dbała by to wszystko wypełniać. Musi on to za nią zrobić. Położył je na biurku. Nie odzywałam się. Spojrzał na mnie. Wziął krzesło i usiadł naprzeciwko mnie.
-Porozmawiajmy Sakura. - usłyszałam troskliwy głos. Znowu? Chcę o czymś powiedzieć, ale boję się.
-O czym? - zapytałam. Spojrzał na moje ręce. Wiedziałam, że może o to chodzić. Czemu wszyscy plączą mi życie?! Nie powinien w nic się mieszać. Życie jest trudne. A co on o nim może wiedzieć?!
-Skąd masz te pręgi na dłoniach?
-Czy to ważne? Powiedziałam, ze nie chcę niczyjej pomocy. Poradzę sobie sama. Nie musi pan mi pomagać. Jestem dosyć dorosła. - schowałam dłonie pod ławkę, aby na nie, nie patrzał. Spojrzał na moją twarz. Nasze oczy się spotkały. Patrzałam z takiego bliska pierwszy raz. Czerń jego oczu niczym węgiel. A patrzał z uczuciem troski, co wywoływało dreszcze. Chciał mi pomóc. Nie chciałam tego otrzymać od nikogo.
-Nie, Sakura. Nie jesteś dosyć dorosła. Dziewiętnaście lat masz dopiero. - mówił. Patrzałam cały czas na niego. Co on wiedział czy jestem młoda czy nie. Ale dostałam w kość od życia. Wiem co to znaczy prawdziwy ból fizyczny jak i psychiczny. Dostałam to co chciałam od życia. Nie dostanę tego co chcę. Tej miłości i szacunku z ludzkiej strony. Kto by mi to dał? Nie ma takiej osoby!
-Mam dziewiętnaście i co z tego?! Pan ma dwadzieścia cztery i to nazywa pan dojrzałością. To też nie jest dojrzałość. I pan chce mi pomóc? Jak pan musi sam się rozejrzeć dookoła czy coś nie jest z panem. Powiedziałam, że poradzę sobie. - odwróciłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć. Nie wiedziałam ile ma lat. Zgadywałam! Nikt mi nigdy nie powiedział ile on ma lat. Mogłam jedynie zgadywać co jest z nim związane.
-A ty skąd wiesz, że mam dwadzieścia cztery lata? Nie mówiłem nikomu. Mój brat ci powiedział? - zapytał. Sasuke? Ten idiota?! Wrogość za nami stoi.
-Nie. Zgadywałam. - spojrzałam na niego. Uśmiechnął się. Jednak zgadłam. Musiał mieć tyle. Wyglądał na młodszego. Dałabym mu dwadzieścia. Wtedy palnęłabym głupotę.
-Masz dobrą intuicje i chyba nie tylko. A teraz powiedz co cię jeszcze trapi?! - zapytał, a  raczej wymagał tego abym mu powiedziała. Musiał widzieć, że ze mną jest coś nie tak przy oglądaniu filmu. Zachowywałam się dziwnie, jak dla niego z pewnością. Westchnęłam.
-Nic. - bałam się mu coś powiedzieć. Nie chciałam, aby cos mówił Sasuke. Chcę, aby się sam przyznał.
-Kłamiesz. Widzę to po twoich oczach. Cos się stało między tobą a Sasuke - drgnęłam - Dziwnie na ciebie patrzył. Powiesz o co chodzi? - patrzałam się na blat ławki. I co ja mam mu powiedzieć. Sasuke chciał mnie zgwałcić? To byłoby bez sensu. On i tak by nie mógł mu nic zrobić. To jego kochany braciszek. Ni opuści go nigdy, nie powiedzą na siebie złego słowa.
-A po co mam to mówić. I tak nic pan nie zrobi. Jesteście braćmi. - uniósł jedna brew do góry. Patrzał na mnie a ja na niego. Odwróciłam wzrok. Jedna łza uroniła mi się z oka.
-Sakura…
-Aż tak bardzo chce pan wiedzieć?! Więc dobrze… - nie dałam my dokończyć. Nie obchodziło mnie co ma do powiedzenia. Bracia to bracia i nic w tym się nie zmieni. A on w szczególności nic nie zrobi. Mogę się założyć. - Chciał mnie zgwałcić! W toalecie. Już pan wszystko wie co mi leżało na sercu. Więcej nie powiem. Dosyć powiedziałam. - łzy ciekły mi po policzkach, spuściłam głowę. Nie chciałam, aby On i ktoś inny widział jak płaczę. Chowałam ten ból przed wszystkimi. Zrobiły się krople na ławce. Nic nie mówił. Wiedziałam, że tak będzie. Powiedziałam coś pierwszy raz nauczycielowi. Uśmiechnęłam się lekko.
-Chcesz, abym mu coś powiedział? Może zostać zawieszony. Dobrze wiesz o tym. Nie powinien tego robić. - zdziwił mnie. Myślałam, że powie że nic z tym nie zrobi. Było inaczej. Spojrzałam na niego. Wytarł mi łzy. Patrzałam na niego zdziwiona. To ma być Uchiha? Chyba to są jakieś żarty. On powinien stać po stronie Sasuke!
-Nie chcę. Ale czy pan nie powinien stać po stronie Sasuke? Jesteście braćmi.
-I co z tego? Sakura on nie ma celu w życiu. I nie wie co robi. Może uczy się w sam raz, ale do czego chce dojść? Tego nie wiem. W tobie widzę wielki potencjał. Uczysz się ambitnie. Słyszałem, że pracujesz. - odwróciłam wzrok. - Kiedy masz czas na naukę? Pracujesz do nocy. Gdy wtedy cię spotkałem, wracałaś z pracy, prawda? - kiwnęłam głową. Co miałam mu powiedzieć? To była prawda. - Dzisiaj na pewno tez pracujesz. Puszczę cię, ale w inne dni zostaniesz. Dzisiaj jest piątek, więc odpuszczę ci ten jeden dzień. Jeszcze jedno pytanie. - spojrzałam na niego. - Chodzi mi o twoje wolne. Dostajesz je często?
-Nie. W ogóle. Jedynie ten weekend wzięłam sobie wolne. - wypowiedziałam. Patrzał na mnie zdziwiony. Chyba nie myślał, że ja pracuję w taki sposób. Harowałam ile mogłam, chciałam dobrze dla rodziców. W szczególności mojej mamie. Ona była droga mojemu sercu. Chciałam, aby żyła wieczność.
-Oszalałaś. Napracujesz się jeszcze. Chociaż każdy weekend powinnaś mieć wolne. - mówił. Widziałam w jego oczach głębsza troskę. To tylko praca. Nic po za tym. Teraz musiałam do niej iść akurat i znowu obsługiwać klientów. Oby nie było tej trójki co wczoraj.. Wszystkich przez cały czas obsługiwać. Od tylu godzin stania nogi bolą.
-A co innego mogę robić? Tylko pracować i uczyć się. - mówiłam. Spojrzał na mnie pokręcił głową.
-To czemu sobie kogoś dla siebie nie szukasz? Jest wokół ciebie tylu mężczyzn.  Na pewno któryś zwróciłby na ciebie uwagę. Jesteś piękną i dojrzewającą już kobietą. Każdy by taka chciał. Może jest ktoś twoim otoczeniu kto zwrócił na ciebie uwagę, a ty go nie widzisz? Nie sądzisz tak? Może sama jesteś ślepa, bo masz w głowie tylko pracę i naukę. - mówił.
-Ja jej nie szukam. Znajdzie się w odpowiednim czasie. Nie musze jej szukać. Miłość potrafi zaskakiwać. Mogę jeszcze długi czas poczekać. Niech pan się za nią rozgląda, a nie ja. - popatrzałam w jego oczy - Nie wiem jak pan, ale mi się nie śpieszy. Jeszcze zdążę. Może jest gdzieś blisko, czego nie widzę. A może ten drugi nie chce się przyznać do tego, bo jestem taka jaka jestem. To już mnie nie obchodzi. - mówiłam. I po co rozmawiam o miłości?  Jestem straszną romantyczka jeśli chodzi o te strony, ale nie chcę tego pokazać. Po co uczniowie i nauczyciele mają to wiedzieć? To nie ich interes. Gdyby zdobyła przyjaciółkę od serca to mogłabym jej wszystko powiedzieć o sobie… Taka jest częściowo Temari, tylko, że nie mam stu procentowego zaufania. Muszę trochę z nią pobyć.
-Jesteś strasznie uparta. Możesz iść, bo wiem że masz pracę. - wypowiedział. Wstałam i zabrałam ze sobą torbę. Otworzyłam drzwi i odwróciłam głowę. Patrzał na mnie.
-Dziękuję - zamknęłam drzwi. Wiedział chyba, że mogę stracić pracę. Był inny niż ci, których znałam. Lecz musi mieć coś dlaczego mi pomaga. On jest nowym nauczycielem, więc o mnie dużo nie wie. Ale z pewnością się dowie co to znaczy mi pomagać. Wszyscy wokół mnie wtedy cierpią. Teraz czeka mnie ostatni dzień pracy przed weekendem. W tym miesiącu powinnam dostać wypłatę. A raczej dzisiaj. Ruszyłam do pracy. Wiał ciepły wiatr, który pobawił się moimi włosami lekko musnął policzki. Czułam na sobie kogoś wzrok, ale w zasięgu mojego wzroku nikogo nie było. Poprawiłam grzywkę i pobiegłam w stronę parku, gdzie znajdowała się i moja praca.

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie za dużo: Czułam wzrok na sobie. // MEDIUM??

    Z tym wiekiem zamieszałaś trochę. Przez cały czas miał 25 lat, teraz nagle 24.

    No i ta nieszczęsna próba gwałtu... W sumie nie tyle chodzi o nią, ale rozmowę z nauczycielem, który zlał ten fakt i... Ewidentnie się do niej przystawiał... Sztywno, mało realistycznie. Używasz bardzo dużo fantazji, bardzo mało faktów.

    Oj Kimi, Kimi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się podoba. ITACHI ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń