Myślami
błądziłam przez cały czas nad słowami bruneta, ale moje serce nie mogło się
uspokoić. W dodatku ta cisza dobijała mnie coraz bardziej. Wpatrywał się w
przestrzeń nad czymś intensywnie myśląc, od czasu do czasu wpatrywał się w
białą kartkę, na której pisał zdania.
Nie mogłam od niego oderwać spojrzenia, był coraz bardziej skupiony
jakbym mnie w ogóle nie było. Może lepiej, że z sobą nie rozmawiamy, inaczej
wyciągnie więcej informacji jakich nie chcę podać.
Spojrzałam
na niego, aby wyczuta jego emocje, ale nie potrafiłam. Nie znałam go zbyt długo
by cokolwiek wyczytać z twarzy. Był po prostu zimny i nie okazywał zbytnio swoich pozytywnych
emocji, a może tych gorszych także? Z pewnością to wina fanek, które zaczęły go
atakować. Spędza z pewnością z nimi
spory czas na rozdawaniu autografów czy na chwilowej rozmowie. Jest ich całkiem
sporo, a teraz naucza geografii i jest naszym wychowawcą przez co ma trzy razy
więcej obowiązków. Nie ma lekko, czyż
nie? Tak samo mają jego przyjaciele z zespołu, którzy przesiadują nad nutami
ćwicząc całymi dniami. Muszą to kochać!
Drzwi
odsunęły się z trzaskiem.
-Sakura…
- powiedział srebrno włosy, na którego spojrzał brunet nie wiedząc o co chodzi.
Podszedł do mnie i uchwycił za dłoń ciągnąc za sobą. Nie wiedziałam o co chodzi, w dodatku trzymał
mnie za rękę. Brunet uderzył jego dłoń z głośnym impetem… - Ej, za co? A teraz
porywam Sa… - znów uderzył, gdy chciał mnie chwycić.
-Nie
porywasz jej, ponieważ jeszcze godzinę ma w kozie, a jeśli chcesz się z nią
umówić to…
-Och
Romeo, nie odbije ci twojej dziewczyny – powiedział do niego chwytając go i
targając go za długie włosy delikatnie i ściskając. Patrzałam na to z
niedowierzaniem, zaparło mi dech w piersiach, gdy na policzkach bruneta
dostrzegłam minimalne rumieńce. Wyglądał inaczej niż zawsze i nikt tego by nigdy
nie zauważył, to musiałby być łut szczęścia. – Wiem, że ci się podoba, ale nie
zachowuj jej tylko dla siebie, dobrze? – zauważyłam, że nie był zadowolony z
jego słów. Uchwycił go i powalił jednym ruchem na ziemie przez co ten leżał
zdezorientowany. Spojrzał na niego jakby to było pierwszy raz, gdy to zrobił.
Nie widziałam twarzy bruneta, ale z pewnością nie był zadowolony z jego słów.
-Wyjdź
stąd, jak skończy się jeszcze jedna godzina to wtedy wyjdzie.
-Gbur.
– wyszeptał cicho.
Popatrzałam
na Hidana, który zatrzasnął drzwi głośno wrzeszcząc do kogoś, ale nie słuchałam
jego zdania. Usiadłam na swoje miejsce lekko uśmiechając się. Pierwszy raz
dostrzegłam rumieńce na twarzy brata Sasuke, raczej to nigdy się nie zdarzało. W
końcu na każdym z plakatów wygląda bardzo poważnie co dodaje mu dodatkowo parę
lat, ale gdy teraz go zobaczyłam to odmłodziło go o pięć lat. Wyglądał naprawdę
uroczo, a za razem dziecinnie. Nigdy bym nie podejrzewała, że znajdę takiego
mężczyznę, który po długim czasie ukrywania swoich uczuć pod maską obojętności
ukaże takie urocze oblicze.
Jeśli
ludzie dowiedzieli by się, że ten mężczyzna potrafi się uśmiechnąć czy
pokazywać inne oblicza ciekawe jakby zaczęli go postrzegać? Dla mnie jest
zwyczajnym mężczyzną, którego nie trzeba traktować jak sławnego wokalistę. Jest
inny niż sobie wyobrażałam, ale zdanie zawsze można zmienić, co często się
zdarza. Ludzie potrafią omotać ludzi wokół palca, a potem kopnąć w dupę. Za dużo razy
zobaczyłam drugie oblicze ludzi, są sprytni. Sasuke w szczególności, już
wiele ludzi zranił. Złamał kobiece serce, co może powodować nienawiść, gdy go
będą widzieć.
Na
dłoniach wyczułam ciepło spojrzałam na
bruneta, który trzymał swoje dłonie na moich. Hm… Nie ciekawie, znowu
poczułam przyjemny prąd przechodzący po plecach. Pod nos podsunął mi dwie
wejściówki? Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.
-Przyjdź
jeśli masz ochotę, gramy dzisiaj w parku koło sierocińca, o godzinie
osiemnastej, wejście jest z wejściówkami. Możesz wziąć kogoś jeśli masz ochotę.
Nie nalegam, ale miło by było gdybyś przyszła. – odwrócił się plecami i chwycił
kartkę czytając tekst.
-Czy
to nie będzie problem jak się pojawię na koncercie? – spojrzał na mnie przez
ramię – W końcu wytwórnie nie chce mnie widzieć blisko, prawda? Nie będą
zadowoleni, gdy będę blisko, a jeśli
prasa się przyczepi to..
-O
to się nie martw. Wytwórni nie będzie, nie pojawiają się na koncertach
charetatywnych. Dla nich są ważne pieniądze, a chcemy zabawić trochę dzieci,
oczywiście będą też inni ludzie, ale muszą mieć bilety lub te wejściówki. Za
bardzo się przejmujesz. To ja będę się tłumaczył, nie ty. Raczej powinienem
inaczej zareagować, ale nie chce by prasa się ciebie uczepiła. Nie dadzą ci
żyć. – powiedział – Możesz już iść, za chwilę będzie dzwonek. – kiwnęłam głowę
i wstałam chowając wejściówki. Znalazłam się na korytarzu idąc prosto do domu.
-Sakura!
– ze schodów z góry rzuciła się na mnie Temari przez co wylądowaliśmy na
podłodze przez co moja spódniczka lekko się podniosła. Szybko ją uchwyciłam by
nikt nie zobaczył moich mająteczków. Bilety wypadły z kieszeni, a przyjaciółka
spojrzała na nie. – Nie wierzę! Masz bilety na dzisiejszy koncert? – weszła ze
mnie i je uchwyciła, w jej oczach widziałam szczęście. – Dwa bilety? Z kim
idziesz?
-Właściwie…
-Z
kim? Z kim? – pytała. Zaśmiałam się widząc jej eksytację do tego koncertu.
Pierwszy raz mogłam zauważyć jak bardzo jest zadowolona z dwóch papierków.
-Z
nikim, dlatego chcę się zapytać czy masz ocho..
-Tak!
– powiedziała głośno i znów rzuciła się na mnie. Wylądowaliśmy na posadzce, gdy
z klasy wyszedł długowłosy brunet patrząc
na nas, a na jego policzkach znów dostrzegłam rumieńce, których w tej chwili
nie powinno być. Blondynka przytulała się do mnie ściskając moje piersi swoimi.
-Temari,
to trochę dziwnie wygląda, gdy tak na mnie leżysz. Czy mogłabyś zejść? –
zapytałam i uniosła się siedząc na mnie okrakiem widząc jak grupa „Black Angels” wpatruje się w nas. Wszyscy oprócz wokalisty, tak jakby nie chciał
już patrzeć bo zobaczyć coś co nie powinien. Może widział to o czym myślę? A
jeśli widział to… to…
Czułam
jak się cała czerwienie. Jak to możliwe, dlatego tak się zarumienił, gdy
wychodził? Nie, to jakiś głupi żart, nie
chce by facet widział moje majtki. To jest… straszne! Nie mogę pozwolić, aby
ktokolwiek widział następny raz. To nie dorzeczne, dlaczego takie kłopoty
zawsze mnie się trzymają?
Odwróciłam
spojrzenie wstając w końcu na nogi. Schowałam bilety, które dała mi do
przechowania na wieczór Temari. Ona cieszyła się jak głupia, a ja nie chodziłam
nigdy na żaden koncert. Grupa muzyczna „Black
Angels” jest bardzo popularna i ma wiele fanów, wygryza nawet starsze
zespoły z branży. Każdy konkuruje o
swoje, i chce wygryźć tych najlepszych, ale nikomu jeszcze nie udało się wbić
wyżej od Itachiego. Robią to co kochają, lecz też są buntowniczą grupą. O tym
co słyszałam! Nie słuchają wszystkiego co kto mówi, i dzięki temu wzbili się
tak wysoko.
Wyszłam
na zewnątrz widząc jak trójka z zespołu wsiada na motory, a Itachi powiadamia
ich o czymś. Zaśmieli się cicho, a on wsiadł do swojego czarnego porsche z
lekkim westchnięciem na ich gesty. Razem z przyjaciółką odeszłam w stronę domu,
lecz blondynka mnie zatrzymała.
-Chodź
do mnie do domu. Chyba nic się nie stanie jak nie pójdziesz o wybranej godzinie
do domu?
-Nie,
raczej nie. – pociągnęła mnie, ale zobaczyłam Tsunade, która na mnie spojrzała
i się uśmiechnęła. Musiała zrozumieć, że dzisiaj wrócę późno do domu, choć jej
może nie być już w tym czasie. W końcu ma wyjechać na zebranie, które
prawdopodobnie będzie trwało tydzień, a może dłużej, lecz na pogrzeb
przyjedzie.
-To
świetnie! – powiedziała głośno – Chodź. Moi bracia na pewno się ucieszą, gdy ciebie
zauważą. Zawsze się pytają kiedy do nas wpadniesz, bo nigdy nie byłaś. Może nie
mieszkamy w luksusach, ale z pewnością ci się spodoba. - uśmiechnęłam się. Szłam razem z nią, w oddali dostrzegłam
Sasuke, który rozmawiał z dziewczynami ze szkoły. Zatrzymałam się patrząc na sklep z ubraniami,
gdzie była spódniczka, na która nie chciałam wydawać pieniędzy. Temari
spojrzała na mnie uśmiechając się lekko,
lecz odeszliśmy. Wiedziałam już, że wszystko co się mnie tyczy jest jak zaraza.
Nic szczęśliwego się nie stanie, ponieważ inne osoby nie liczą się ze mną.
Przeszłyśmy
blisko Sasuke, który w końcu spojrzał na mnie.
-No
proszę czyżby koniec odsiadki? – zapytał. Temari zatrzymała się patrząc na
niego. – Czy mój braciszek nie był za srogi? W
końcu nic nie potrafisz porządnie zrobić. Jesteś jak mała dziewczynka,
która potrzebuje opieki mamusi. Ty.. – Temari chciała ruszyć na niego ale
uchwyciłam ją za rękaw.
-Zostaw.
Jest nic nie warty, szkoda zachodu dla gbura. – powiedziałam do niej i
ruszyliśmy przed siebie.
-Co?
Ja ci dam gbura ty mała szmato. – usłyszałam, lecz nie tylko to, ale także
plask? Odwróciłyśmy się do bruneta przy
którym stała wysoka, szczupła kobieta z długimi włosami sięgającymi do pasa. W
dłoni trzymała torbę z zakupami, lecz
miała nadal uniesioną rękę, aby uderzyć kolejny raz i tak uczyniła. Nikt by nie
podniósł ręki na Sasuke.
Wszystkie
kobiety się odsunęły nie chcąc go bronić przed ręką kobiety, która nie dawała
mu choćby szansy na wytłumaczenie się. Wpatrywała się w bruneta jakby nie chcąc więcej go uderzyć.
Czy w ich rodzinie jest taki terror?
-Jak
mogłeś Sasuke! – powiedziała głośno - Uczyliśmy cię, aby dobrze się wyrażać do
kobiet, z szacunkiem. One nie zasługują na obrażanie, gdy ojciec się o tym
dowie będziesz miał gorzej. – spuścił głowę jakby się wstydził. – Nigdy nie
mówiłam, bo obiecałeś, że się zmienisz! – mówiła głośniej. Próbował dojść do
słowa, ale nie pozwalała nadal. – Teraz wszystko się skończyło. Itachi był taki
sam, ale zmienił się, bo wszyscy zaczęli go ignorować, więc przestań robić z
siebie idiotę. Zrozum, że zniszczysz sobie takim zachowaniem życie! –
pociągnęła go, a on za nią szedł jak baranek do owcy. Zatrzymała się przy mnie.
– Sakura.. przepraszam za niego. Niedługo cie przeprosi jak będzie miał tyle
odwagi zrobić to publicznie.
-Nie
musi jestem do tego przyzwyczajona. – powiedziałam – ale pani mnie zna?
-Tak.
Znam cię. Twoją matkę znałam od podstawówki, z Tsunade zawsze się z nią
trzymaliśmy. Widziałam ciebie jako małą dziewczynkę, zawsze bawiłaś się z
Sasuke, ale chyba nic nie pamiętasz przez swojego ojca. Bardzo mi przykro z
powodu jej śmierci. – Sasuke spojrzał na mnie przez co odwróciłam spojrzenie. –
Uważaj na siebie. – odeszła razem z brunetem, który wszedł do samochodu, gdzie
mężczyzna zamknął za nimi drzwi. Nie miał zamiaru podnieść ręki na matkę. Nic z
tych rzeczy, był bardziej posłuszny.
-Sakura,
twoja mama… - spojrzałam na Temari, która patrzała w dal. Uchwyciłam ją za rękę
i odeszłam dalej, chciałam aby była dla mnie jak przyjaciółka, którą nigdy nie miałam.
Robiła ze mną zakupy, uczyła się i spędzała czas.
-Tak,
nie żyje. Umarła parę dni temu, ale proszę abyś nikomu o tym nie mówiła. Nie
chce by ktos się dowiedział. Mój wychowawca już wie o tym, a nie wiem skąd. Ona
by nie chciała bym była smutna, ale… - zatrzymała się i przytuliła mnie do
siebie.
-Przykro
mi. Gdybym wiedziała nie zaciągnęłabym cię wtedy na ta imprezę. Dlatego nie
przyszłaś?
-Były
dwa powody, a może trzy. Proszę. Możemy już iść, bo wszyscy się na nas patrzą. –
odeszliśmy w stronę jej mieszkania. Chciałabym usłyszeć od tej kobiety jakie
były stosunki z moja matką. Chce trochę usłyszeć, zawsze mogłabym zapytać się
Tsunade, ale ona nie ma zbytnio czasu i nie chce ją trudzić.
Chcę
wiedzieć jaka moja mama była jako dziecko i jak dorastała, czy był ktoś oprócz
mojego ojca. Ile jeszcze czasu minie za nim dowiem się jak naprawdę żyła moja
matka? Chce znać choć trochę przeszłości
mojej matki, o której w ogóle nie chciała opowiadać. Wolała milczeć niż opowiadać o swojej
rodzinie, może dlatego, że mieli także jakiś konflikt? Dopiero teraz
dowiedziałam się o dziadku, a mama mówiła mi, ze zmarł wiele lat temu.
Nie
chciała mieć ze swoją rodzina nic wspólnego. Najbardziej z tego wszystkiego
interesowało mnie dlaczego chciała ich się wyrzec? Rodziny się nie wybiera i
trzeba żyć w takiej jakiej się ma, nie narzekać, że ma się taką rodzinę a nie
inną. Ja nie trafiłam najlepiej, ale byłam zadowolona z wielu lat. Może ojciec
bił mnie pod wpływem alkoholu, ale teraz to raczej nie muszę się tym interesować,
prawda? Jest moim ojcem, więc od czasu
do czasu musze go odwiedzić i chyba pora to zrobić. Jeśli znów będzie pijany to
będzie wiadomo, ze nic się nie zmienił.
-Tu
mieszkam – usłyszałam głos Temari i spojrzałam na budynek mieszkalny, który był
dosyć duży koloru aksamitnej bieli. Budynek wielorodzinny, w którym mieszkało
parę rodzin. Zauważyłam Kankuro na jednym z balkonów? Hm.. Czyli tam mieszka?
Pociągnęła mnie do środka i wjechaliśmy windą na górę, gdzie znajdowało się jej
mieszkanie. Otworzyła wpuszczając mnie pierwszą.
-Mam
cię! – usłyszałam i na mojej twarzy wylądowała poduszka. Spojrzałam na owego
mężczyznę, którym okazał się Gaara. Stał wpatrując się we mnie zdziwiony. –
S-Sakura? – zapytał – Co ty tu robisz? – temari zamknęła drzwi i spojrzała na
niego śmeijąc się i uchwyciła poduszkę rzucając się na niego trzymając go mocno w swoich rękach. Robił się
czerwony…
-Poddaj
się.
Wyglądało
to komicznie, ale to nazywa się rodzeństwo, prawda? Byli ze sobą zżyci i
przeprowadzali bijatykę pomiędzy sobą, to dlatego była taka silna. Bracia ją
wzmocnili przez co z dnia na dzień nie dawała się pokonać nikomu i niczemu.
Brat się poddał i go puściła wstając z niego.
-Sadystka.
– zaśmiała się. Uchwyciła mnie i weszliśmy do jej pokoju, nei wiedziałam co zrobić. Jej pokój to wili
„Black Angels”, musiała być naprawdę ich fanką, soro wszędzie wisiały plakaty.
Uruchomiła komputer.
-Musisz
być ich największą fanką.
-Tak.
Wiem, ze to dziwne, ale ich piosenki są najlepsze. Mam ich wszystkie płyty,
które wydali. Najlepsza dopiero wyjdzie w obieg i w dodatku mają wydać płytę z
jakaś dziewczyną. Nie wiem kim będzie, ale twój wychowawca szuka jakiejś, bo
wszystkie z którymi przebywa pytają czy ma dziewczynę.
-Skąd
wiesz? W końcu musi wybrać piosenkarkę.
-Wcale
nie. Nie ma żadnych postanowień, że musi być to piosenkarka. – posunęła mi pod
nos gazetę, gdzie był ich wydać o dwóch następnych płytach, w której mają
zaśpiewać z kobietą. Itachi nie ma możliwości wybrania bo wszystkie pytają go o
życie prywatne, a chodzi tylko i wyłącznie o pracę. – Widzisz sam się na ten
temat wypowiada, że kobieta, którą wybierze ma potrafić śpiewać i skupić się
aby dobrze zaśpiewać. Nic więcej, może... – spojrzałam na nią.
-O
nie! Nie ma mowy Temari, ja się do tego nie nadaję. Śpiewam tylko i wyłącznie
dla siebie, nie chcę stanąć na scenie przed publicznością. Nie jestem w tym
dobra, weźmnie mnie trema i nie będę mogła wyksztusić z siebie słowa. –
powiedziałam – To w ogóle nie wchodzi w grę, nawet nie chce obok niego stanąć.
-A
czemuż to? Czyżby miłość? Czy twoje malutkie serduszko wali tak bardzo przy
nim? Ach ta młodość…
-Nie!
– powiedziałam głośno wpatrujać się w nią. – Nie zakocham się w nim i NIKIM
innym. Nie jest ze mną tak łatwo. Może przy nim każdy się tak czuje, ale nie ma
mowy nic na temat miłości. Ja nie zakocham się w facecie z branży muzycznej.
-Jasne,
to samo w końcu przyjdzie. Szybko się o tym przekonasz jak to będzie jak twoje
serduszko będzie bić przy nim coraz szybciej i szybciej. Jeszcze będziesz się
przy nim rumieniła czując także jego serce. Twoje zadowolenie będzie wypisane
na twarzy i niw będziesz potrafiła uwolnić się z sideł Amora. – czułam jak na
policzkach występują rumieńce. Nachyliła się nade mną, gdy usiadłam na łóżku
patrząc w jeden punkt. – Śliczne masz rumieńce.
-Przestań!
– powiedziałam głośno przez co ona się zaśmiała. Otworzyła szafę wyciągając
parę rzeczy, w tym spódniczki. Spojrzałam na jedną z nich i na bluzkę, która
wylądowała na niej. Wyszukiwała jeszcze więcej ubrań.
-I
jakby cię ubrać?
-Mnie? Chwila, Temari ja mam ubrania. Nie ma mowy,
abym… - zmroziła mnie swoim spojrzeniem jakby mi miała powiedzieć „Zwariowałaś?” Dlaczego miałam wrażenie,
ze to dobrze się nie skończy.
-Kobieto,
to jest koncert, trzeba iść ubranym w spódniczki i jakieś normalne bluzki.
Wiem, wiem wymagam zbyt dużo, ale na pewno mu się przypodobasz. Wasze oczka tak
bardzo lśnią gdy jesteście blisko siebie, a w dodatku on na ciebie często
patrzy ukosem. Sądzę... – teraz to ja ją zmroziłam, a by lepiej nic nie mówiła.
Dalej
szukała rzeczy, które wylądowały na ziemi na mnie na kanapie, na stoliku. To
było za razem zabawne, ale także koszmarne. Nie chciałam ubierać się w
spódniczkę, która w ogóle do mnie nie będzie pasować. Wiedziałam, że żadna nie
będzie pasować, bo wyglądam w nich brzydko i nie pasują do mnie w ogóle.
Poszukiwania trwały i trwały, aż chciałam stąd uciec jak najdalej, aby nie brać
do rąk spódniczki!
Chcę następny rozdział ! :) super notka tylko troszke krótka
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są bardzo ciekawe, trzymają czytelnika w napięciu. Po za tym uważam, że ten blog jest najlepszy z tych, które prowadzisz ;)
OdpowiedzUsuńCo Ty na to aby pod postami umieszczać daty publikowania dalszych rozdziałów ?
PS. Będziesz kontynuowała blogi : http://life-and-problems-itasaku.blogspot.com/ i http://brak-wyboru-czy-przeznaczenie.blogspot.com/ ?
Ponieważ ich fabuła również mnie zainteresowała.
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny w tym roku :)
Karola.
Wspaniały rozdział. Bardzo bardzo fajny. Pozdrawiam i życzę weny na cały nowy rok:D.
OdpowiedzUsuńCudowny prezent na Nowy Rok :) już się nie mogę doczekać nastepnęgo rozdziału...i ta zagadka dotycząca dzieciństwa Sakury oraz jej rodziny :) Pozdrawiam i życzę dużo weny w tym roku :)
OdpowiedzUsuńHihi spódniczka zmorą Saki? Hahaha dobre. Wygląda w nich brzydko? Hmmm ciekawe. Itaś widział jej majtki?! Wow *.* to musiało fajnie wyglądać... Zarumieniony Itachi *.* Jestem diabelnie ciekawa ich koncertu! Czy Saki wreszcie zgodzi się zaśpiewać z Łasicą?
OdpowiedzUsuńTrochę się naczekaliśmy na ten rozdział, ale było warto ;))
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje blogi, zgadzam się w 100 %, każdy z nich ma świetną fabułę ;P
Naprawdę błagam cię, proszę, tylko dodaj szybko następny rozdział, bo umrę przez ciebie z ciekawości :)) To samo tyczy się innych blogów w szczególności http://brak-wyboru-czy-przeznaczenie.blogspot.com/ Błagam!!! ;P
Chcę więcej! Rozdział boski, pisz szybko, błagam! :-P
OdpowiedzUsuńN.I
Rozdział jak zwykle jest nieziemski, uwielbiam każdego z twoich blogów. Jesteś świetna w pisaniu blogów, zazdroszczę. Mam nadzieję, że już niedługo podarujesz nam następny rozdział, tak samo cudowny jak ten. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńYuki-chan
Żałosna namiastka opowiadania.
OdpowiedzUsuńEnzo
Cóz jesli się tobie nie podoba, to po co czytałaś? Ale dziękuję za twoją opinię, co nie sprowadzi mnie aby zrezygnować.
UsuńŚwietne! Życzę Ci duużo weny i żeby pozwoliła Ci ona na częstsze rozdziały. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło. :)
Super notka, kocham ten blog
OdpowiedzUsuńszkoda tylko, że trzeba tyle czekać na notki :( ponieważ za każdym razem gdy długo nie dodajesz myślę, że opuściłaś tego bloga
Pozdrawiam i życzę weny :3
kiedy można spodziewać się nowej notki? pośpiesz się błagam!
OdpowiedzUsuńCześć na http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ nowy rozdział:D
OdpowiedzUsuń